Seria: Zawrocie #5
Autorka: Hanna Kowalewska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Po długim czasie oczekiwania natrafiłam w bibliotece na
prawdziwy skarb – „Przelot bocianów”. Jest to ostatnia część serii „Zawrocie”
Hanny Kowalewskiej. Serii, którą byłam absolutnie zachwycona.
Tak się jakoś złożyło, że mamy jesień, a poprzednie książki
tego cyklu także jesienią czytałam. To zresztą idealna na nie pora. Długie
wieczory, kubek ciepłej herbaty i poetycka proza Hanny Kowalewskiej – raj na
ziemi.
Już zdążyłam zapomnieć jakie emocje potrafi budzić zawrocie.
Już zdążyłam zapomnieć jak bardzo nakłania do refleksji.
W tej części główna bohaterka, prawie trzydziestoletnia
Matylda Malinowska, odkrywa, że jest w ciąży. Ten fakt przewraca całe jej
dotychczasowe życie do góry nogami, bo to ciąża zupełnie nieplanowana. W
dodatku sytuacja rodzinna, jak zwykle, niewesoła. Czy Matylda da sobie radę? Czy
uda jej się poukładać życie na nowo? Czy dziewczyna znajdzie w końcu szczęście?
A jeśli tak, to u czyjego boku? Czy znajdzie się ktoś życzliwy przyszłej matce?
Czy rodzina w końcu się ocknie i postanowi wesprzeć główną bohaterkę?
W dodatku coś złego dzieje się z Zawrociem. A kuzyn Paweł,
mimo, że jest w Nowym Jorku, postanawia dać o sobie znać…
Zanim zaczęłam czytać tę powieść, zastanawiałam się jak
jeszcze autorka może skomplikować życie Matyldy. Myślałam, że bardziej już się
nie da. Błąd. Oczywiście, że się da. Ba! Nawet nowe tajemnice z przeszłości się
znalazły. Przywiozła ich trochę ciotka Wiktoria Kramp z Paryża – doprawdy oryginalna
z niej kobieta. Hanna Kowalewska nie
przestaje zaskakiwać pomysłami.
Postacie po raz kolejny udowodniły, że co jak co, ale
jednowymiarowe to nie są. Każdy z nich ma własne sprawy i zmartwienia. Na
każdego wpłynęły pewne przeżycia, a blizny przeszłości niestety nie goją się
tak szybko. I nigdy nie goją się zupełnie same. Chwilami miałam ochotę trzasnąć matkę Matyldy
i jej siostrę Paulę czymś naprawdę ciężkim, a chwilę później wraz z główną
bohaterką próbowałam zanalizować, co sprawiło, że się tak wobec niej zachowują.
Podobnie z Jaśkiem.
Wiele osób zarzuca głównej bohaterce, że nie próbuje walczyć, ze jest bierna. Dla mnie to bardziej pogodzenie się z losem, nie tracenie energii na bezsensowną szarpaninę, która zamiast czegoś dobrego mogłaby przynieść więcej bólu. Nie można zmusić nikogo do miłości. Poza tym, Matyldę wychowano tak, by myślała, że nic jej się nie należy. A przecież ona sobie radzi. Na swój sposób, ale daje radę.
Tak jak poprzednie części, tak i „Przelot bocianów” to
pamiętnik Matyldy, w którym zwraca się ona bezpośrednio do zmarłej babki
(zapiski tej kobiety podsunęły jej kiedyś ten pomysł). To zabieg oryginalny i z całą pewnością
udany.
Akcja rozwija się powoli, ale ani trochę się nie dłuży.
Opisów jest sporo, jednak nie nużą czytelnika. Są plastyczne, barwne, bogate,
jak cały język powieści.
Wisienką na torcie okazało się zakończenie. Słodko-gorzkie.
Happyend z ziarenkiem goryczy? A może smutne, ale rozjaśnione iskierką nadziei?
Zawrocie po raz kolejny mnie urzekło swoim niepowtarzalnym
klimatem i poplątaną rodzinną historią. Po raz kolejny kazało się zastanowić
nad wieloma sprawami. Po raz kolejny gorąco je Wam polecam.
Cytat:
"Nieważne, skąd się wyruszy, najważniejsze, gdzie się znajdzie. I ważne też - uśmiechnęła się - by po drodze umieć wypatrzeć jakieś piękne chwile."
Ocena: 10/10
Nie wiem, czy to do końca moje klimaty, ale skoro tak pozytywnie oceniasz serię to może kiedyś się skuszę :) Póki co mam jednak już długą listę planów czytelniczych, a czasu mało :(
OdpowiedzUsuńJa myślę, że by Ci się spodobało ;) Ech, nic mi nie mów o tym, że mało czasu ;/
UsuńNiewiem jak to się stało, ale pierwsze czytam o tej serii
OdpowiedzUsuńCóż, nie jest zbyt popularna, więc to wcale nie dziwne. Szkoda w sumie, że prawie się o niej nie mówi, bo jest świetna ; )
UsuńJa również nie mam ostatnio na nic czasu, latam zabiegana, czas mnie goni... A jeśli chodzi o książkę, to nie wiem czy spodobałaby mi się tak bardzo jak Tobie, ale zobaczę, może sięgnę (ale najpierw po pierwszą część, bo chyba to seria, prawda?) :)
OdpowiedzUsuńTak, to seria i faktycznie lepiej zacząć czytać od pierwszej serii, bo inaczej ciężko byłoby wyłapać kontekst ; )
UsuńNie miałam jeszcze styczności z tą serią. Prawdę powiedziawszy, głupio się czuję przyznając, iż nie słyszałam wcześniej o autorce - a może i słyszałam, ale nie zwróciłam uwagi? W każdym razie - nie zaczytuję się w prozie polskich autorów, aczkolwiek pomysł na powieść: "pisanie pamiętnika do zmarłej babci" strasznie uatrakcyjnił tę powieść w moich oczach. Mam nadzieję, że nie zapomnę o serii i kiedyś - w przyszłości (po pozbyciu się swojej własnej, ogromnej kolejki) będę miała okazję poznać bliżej styl pisarki, a także przygody bohaterki. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Nie martw się, gdyby nie fragment w podręczniku od polskiego i zachęty polonistki, też nie zetknęłabym się nigdy z "Zawrociem". Ale ten styl pani Kowalewskiej tak zachwyca, że po tym fragmencie w podręczniku, postanowiłam, że koniecznie muszę przeczytać całość ;)
Usuń