Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: Supernowa
Tak! Dorwałam w swoje ręce kolejną powieść Sapkowskiego.
Niestety, nie osławioną „Trylogię Husycką”, a „Żmiję”. Rezultat? Rozczarowanie.
I to przez duże „R”.
Fabuła jest… dziwna. Ale prawda jest taka, że nie zła. Po prostu
trudna do ogarnięcia, trzeba bardzo uważnie się wczytać, bo nakładają się na
siebie losy kilku osób. Głównym bohaterem jest radziecki żołnierz walczący w
Afganistanie lat 80. XXw., Paweł Lewart. W pobliżu zastawy, na której
stacjonuje, spotyka dziwną złotą żmiję. Jej wzrok przynosi mu halucynacje,
dzięki którym możemy poznać losy brytyjskiego oficera z XIXw. oraz wojownika macedońskiego
z czasów Aleksandra Wielkiego. Ich wszystkich łączy żmija. Jak wpłynie na ich
losy? Czy Lewart, zwany Paszą, potrafi oprzeć się hipnotyzującemu spojrzeniu
złocistych oczu gada? Jak skończy się wojna dla niego i innych?
Zanim przeczytałam tę książkę, spodziewałam się
mistrzowskiego stylu Sapkowskiego. Wiecie, poczucia humoru, inteligencji itd.
Dostałam mnóstwo fachowych określeń, których nawet już nie chciało mi się
szukać w umieszczonym na końcu książki „słowniczku”. Wiemy, że autor jest
wykształcony, serio. Nie musi nas o tym przekonywać w co drugim zdaniu,
podającym profesjonalne (bądź żargonowe) nazwy rodzajów granatów i min.
Zanim przeczytałam tę książkę, spodziewałam się wartkiej
akcji. Dostałam powieść, która chwilami okropnie się dłuży, choć pisana jest
raczej jak rozbudowane opowiadanie, bo brak tu podziału na rozdziały.
Zanim przeczytałam tę książkę, spodziewałam się
psychologicznie pogłębionych rysów postaci. Dostałam masę żołnierzy, bardzo do
siebie podobnych (no, może ze dwóch miało jakieś tam charakterystyczne cechy).
Mam tu na myśli także głównego bohatera. Trochę zaczynałam go lubić za jego
małomówność i powściągliwość, ale cała jego osobowość w pewnym momencie
wyparowała, zastąpiona jedynie fascynacją żmiją.
Żmija wydaje mi się wpleciona do powieści na siłę. Szczerze
mówiąc, gdyby to była zwykła powieść wojenna, bez żmii, prawdopodobnie byłaby
lepsza.
Ale dość narzekań. „Żmija” ma też kilka plusów. Po pierwsze –
zakończenie. Jest typowo w stylu Sapkowskiego – trochę refleksyjne, trochę
niedomknięte. Takie jakie powinno być.
Kolejny plus? Sam pomysł na połączenie losów różnych ludzi z
różnych epok, walczących na tym samym terenie, ale w różnych czasach, jest
świetny. Szkoda, że wykonanie troszkę nawaliło.
Gdzieś tam, pośród tego deszczu wyrażeń wojennych, pośród wizji zsyłanych przez żmiję, widać przebłyski humoru i ironii. Gdzieś tam kryje się dobra powieść. Niestety, strasznie głęboko.
A teraz najważniejsze – przesłanie. Ta książka mówi o
bezsensie i okrucieństwach wojny. O losach żołnierzy, którym każe się zabijać –
więc zabijają. Każe się walczyć – walczą. Za myślenie można zostać srogo
ukaranym. Rozważanie słuszności systemu nie kończy się dobrze. Socjalizm. Totalitaryzm.
Przesłanie zdecydowanie mądre.
Myślę, że jeżeli ktoś interesuje się tematyką wojenną, a
równocześnie nie przeszkadza mu wątek fantastyczny, powinien po „Żmiję" sięgnąć.
Bo to nie jest zła powieść. Chyba po prostu po genialny „Wiedźminie”, świetnym
tomie opowiadań „Maladie” i całkiem niezłym „Świecie króla Artura” czegoś
innego spodziewałam się po autorze.
Mimo wszystko, Sapkowskiego nadal uważam za geniusza. Ale każdemu zdarzają się wpadki. "Żmija" zdecydowanie zalicza się do wpadek.
Cytat:
"Legendy - uśmiechnął się Astrajos - choć wymyślane, źródło mają w pragnieniach bądź lękach, dwóch siłach, które rządzą światem. Nie zrozumie się legendy, nie rozumiejąc własnych pragnień i lęków.
Ocena: 5/10
Jakoś mnie nie kuszą powieści tego autora, chyba nie odpowiadałby mi jego styl pisania :D "Żmija" rzeczywiście wydaje się mieć mądre przesłanie, ale często tak bywa, że pomysł na powieść świetny, lecz niestety coś nie wyszło... A szkoda, tyle dobrych książek mogłoby być. Kiedyś uważałam, że najważniejsze jest mieć pomysł, a wtedy już z górki. Okazuje się jednak, że na samym pisaniu łatwo się wysypać i w efekcie lepsze bywają książki, gdy z beznadziejnego pomysłu lub jego braku ktoś stworzy coś, co całkiem nieźle się czyta i zawsze można coś dodać, ubarwić :)
OdpowiedzUsuńJa tam jego styl uwielbiam, tylko tym razem coś nie wyszło ;/
UsuńMam mieszane uczucia, ale ostatecznie nie mówię nie
OdpowiedzUsuńRany. Szkoda. Wielka szkoda. To nie jest lektura dla mnie, co mówię z wielkim żalem, bo mimo wszystko chciałabym po nią sięgnąć. Niestety pomysł: wojna/fantasy w ogóle mnie nie pociąga. Jak przeczytałam fabułę, którą tu opisałaś, wiedziałam, że stanowczo nie jest to pozycja, która wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńSapkowski ma to do siebie, że potrafi zaskoczyć, ale szkoda, że ciebie zaskoczył w negatywny sposób. Miejmy nadzieję, że choćby "Sezon burz" osłodzi twoje rozczarowanie. :)
Pozdrawiam,
Sherry