Harry Potter Broom -->

środa, 28 listopada 2012

Top 10: Ulubione postacie kobiece w literaturze (nastoletnie)




Dziś pora na... Ulubione postacie kobiece w literaturze  (nastoletnie)!

Druga część ulubionych kobiecych postaci w literaturze - tym razem wzięłam na celownik nieco młodsze bohaterki :) Kogo wam tu brakuje? A może ktoś nie zasłużył na miejsce w tym zestawieniu?


1. Ciri
z Wiedźmina


Ciri polubiłam już wtedy, gdy była małą pyskatą dziewczynką. W miarę jak dorastała, stawała się coraz ciekawszą postacią. Dokonała okrutnych czynów, ale to los zmusił ją do tego. Przeżyła wiele i bardzo się zmieniła, wciąż jednak pozostała upartą, odważną osóbką o silnym charakterze. Gdy kochała to całym sercem, tak samo głęboko potrafiła również nienawidzić. 


2. Katniss Evardeen 
z Igrzysk Śmierci


Katniss w wieku jedenastu lat została głową rodziny. By przetrwać, musiała wykazać się sprytem i odwagą. Na arenie głodowych igrzysk była zmuszona zabijać, ale nie zatraciła swojego człowieczeństwa. Udało jej się pozostać sobą mimo okrucieństw, które przeżyła. Była silna i uparta, a w głębi duszy także wrażliwa.


3.Ginny Weasley


z Harry'ego Pottera


Odwaga Ginny była ogromna i to za nią najbardziej cenię tę postać. Panna Weasley nigdy nie płakała. Była silna psychicznie. Przeżyła opętanie przez Voldemorta, ale nie załamało jej to. Potrafiła o tym mówić. Szczerość to kolejna jej zaleta. Ginny to także osóbka z poczuciem humoru, ogromnym magicznym talentem. Bardzo stała w uczuciach.


4. Hermiona Granger
z Harry'ego Pottera


Chodząca wikipedia. Wiedziała naprawdę sporo. Uwielbiała czytać książki. Ambitna i nieco przemądrzała zyskała sobie sympatię wielu czytelników, w tym także i mnie. Lojalna wobec przyjaciół poświęciłaby dla nich życie. Uczuciowa i wrażliwa dziewczyna.


5.Luna Lovegood
z Harry'ego Pottera


Lunę uwielbiam za jej oryginalność i ogromną wyobraźnię. Za to, że lubiła marzyć i miała odwagę, by być sobą. Za jej przywiązanie, jakim darzyła przyjaciół (namalowała ich połączone łańcuchem składającym się z wyrazu "przyjaciele" twarze na ścianach i suficie w swoim pokoju).


6.Amy Fleming
z Heartlandu


Amy to wrażliwa dziewczyna, która sporo przeszła. Chciałaby pomóc wszystkim dookoła. Z końmi dogaduje się czasami lepiej niż z ludźmi i to właśnie w ich towarzystwie szuka siły do starcia z rzeczywistością. Gdy jednak popadnie w konflikt, stara się go naprawić, nie zostawia nierozwiązanych spraw. Jest bardzo pracowita. 


7.Meggie Folchart
z Atramentowej Trylogii


Atramentową Trylogię czytałam kilka lat temu i jest to jedna  z moich ulubionych serii, do której jeszcze powrócę. Meggie to nastolatka z bujną wyobraźnią, kochająca czytać. Uparta, odważna i wrażliwa, nie zawaha się przed niczym, by ocalić swoich bliskich. Chciałaby uszczęśliwić wszystkich dookoła.


8.Sadie Kane
z Kronik Rodu Kane


Sadie nie da sie nie lubić. Owszem, bywa irytująca, ale ma duże poczucie humoru, jest pyskata i uparta. To charyzmatyczna postać, która automatycznie wywołuje uśmiech na naszej twarzy. Odważnie próbuje ratować świat przed Chaosem (a ma dziewczyna talent magiczny). Narracja w jej wykonaniu jest świetna i nawet jej życie uczuciowe nie przynudza (jak u większości bohaterek powieści dla młodzieży).


9.Jenna Heap
z Septimusa Heapa


Jennę właściwie poznajemy jako dziecko, ale w ciągu serii "Septimus Heap" znacznie ona dojrzewa. Z odważnej sympatycznej dziewczynki staje się odważną (i upartą) Następczynią Tronu, dla której priorytetem jest dobro Zamku. I właśnie za tą przemianę Jenna trafia do mojego zestawienia.


10.Meghan Chase
z Żelaznego Dworu


Meghan to odważna nastolatka. W szkole nie jest zbyt lubiana, nie stać ją na modne ciuchy czy nowoczesne gadżety. Ale ona wcale się tym nie przejmuje i właśnie za to ją podziwiam. Wie, że jest ponad to, co mówią o niej inni. A gdy jej brat zostaje porwany, robi wszystko, by go odzyskać. Potrafi też szybko wyplątać się z miłosnego trójkąta - to dopiero rzadka w dzisiejszej literaturze umiejętność! 

niedziela, 25 listopada 2012

[14] Heartland


Tytuł serii: Heartland

Poszczególne części:

KLIK


Autorka: Lauren Brooke

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Uwaga!!! W Polsce ukazało się dotychczas 19 części serii i tylko one są objęte tą recenzją.



Przepraszam, że nie wypisałam wszystkich części serii, ale ich jest naprawdę sporo (tak, wiem, leniwa ja).

Na początek ostrzegam, że pewnie zachwycam się Heartlandem bardziej niż na to zasługuje. Patrząc rozsądnie to nie jest genialne dzieło pod względem technicznym. Mimo wszystko mam do tych książek ogromny sentyment.

Akcja cyklu rozgrywa się w Virginii, w schronisku dla koni, prowadzonym przez Marion Flemming. Kobieta założyła ten ośrodek (tytułowy Heartland) po wypadku swojego męża, by pomóc wyleczyć fizyczne i psychiczne urazy jego wierzchowca, Pegaza, by koń na nowo zaufał ludziom. W pracy ze zwierzęciem odniosła sukces, w życiu prywatnym jednak nie. Jej mąż, Tim, załamał się po wypadku i zostawił ją wraz z dwoma córkami. Starsza z nich, jedenastoletnia wówczas Lou, została w Anglii w szkole z internatem, trzyletnia Amy wraz z matką przeniosła się do dziadka do Virginii. Tak powstał Heartland.

Amy prowadzi go wraz z matką. Od małego przypatruje się jej pracy, sama świetnie radzi sobie z końmi. Jednak pewnego dnia tragiczny wypadek na zawsze odmienia jej życie. Czy Amy poradzi sobie w Heartlandzie sama? Czy pomoc Lou, dziadka oraz jej przyjaciela, Trega, wystarczy, by schronisko wciąż mogło istnieć?

Fabuła każdej powieści składa się jakby z dwóch części. Jedna to historia koni, niezwykle interesująca dla takich wielbicieli tych zwierząt jak ja. Źle traktowane, przerażone zwierzęta po traumatycznych przeżyciach, w Heartlandzie na nowo uczą się ufać ludziom. Ludziom, którzy także się zmieniają i to jest ta druga część fabuły. Życie Amy wypełnione pracą i odpowiedzialnością wciąż jest życiem nastolatki ze swoimi wszystkimi blaskami i cieniami. Obserwujemy jej problemy sercowe, trudne z początku relacje z siostrą, uporanie się ze śmiercią matki, trudności związane z brakiem czasu. I chęć pomocy każdemu, kogo dziewczyna spotka: czy to człowiekowi czy zwierzęciu.

Postacie są naturalne i ludzkie. Amy to ciepła i serdeczna osoba, trochę zagubiona, ale uparta i wrażliwa dziewczyna. Lou jest bardziej powściągliwa, a jej rozsądne podejście do wielu spraw bardzo pomaga jej młodszej siostrze. Mamy też troskliwego, skłonnego do poświęceń Trega, wyrozumiałego dziadka i wiele, wiele innych, nie mniej ważnych postaci.

Interesujący jest zwłaszcza wątek ojca Amy, Tima. Lou odnajduje go. Chodź ma on już nową rodzinę, próbuje ponownie zbudować więź z córkami. One także starają się jak mogą.

Narracja jest trzecioosobowa, dialogi są naturalne. Opisy ani dobre ani złe. To nie jest arcydzieło literackie, o nie. Mamy tu jednak nagromadzenie naprawdę mądrych złotych myśli. No a poza tym to cykl idealny dla wielbicieli koni, przepełniony wprost informacjami na ich temat.

Moje ukochane części cyklu to „Więzy krwi” (8), „Z każdym nowym dniem” (9) i „Miłość jest darem” (15).

To powieści o ludzkiej naturze. O zwykłych, codziennych problemach, o trudnych relacjach w rodzinie. O odwadze do naprawiania tych problemów. O wierze w lepsze jutro.

Jedna z moich ukochanych serii. Uwielbiam do niej wracać. W niej znajduję radę i pocieszenie w trudnych chwilach. I choć wiem, że istnieje wiele lepszych, może ambitniejszych książek, to właśnie tego cyklu nigdy nie zapomnę.

Z kart Heartlandu wieje atmosferą miłości, zaufania i zrozumienia. Lauren Brooke nie moralizując, pokazuje nam, że wszystkie życiowe trudności można przezwyciężyć, jeśli ludzie trzymają się razem. 


Cytat:
"Nic nie przychodzi łatwo, ale dopóki trzymamy się mocno, cała reszta może się zmieniać."

Ocena: 9/10


Ze względu na moje nieumiejętne gospodarowanie czasem nie wyrobiłam się z notką do soboty, jak to mam w zwyczaju. Przepraszam. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. 

środa, 21 listopada 2012

Top 10: Ulubione postacie kobiece w literaturze (dorosłe)


Dziś pora na... Ulubione postacie kobiece w literaturze  (dorosłe)!

Zaznaczam, że postacie dorosłe, ponieważ o nastoletnich zrobię osobne zestawienie (po prostu namnożyłoby mi się ciekawych postaci).
Notki "Top 10" będą się teraz pojawiać w środy, a nie, jak do tej pory w niedziele, bo był chyba zbyt krótki odstęp czasu między sobotnimi recenzjami, a niedzielnymi zestawieniami. 

Jeszcze raz zachęcam do głosowania w ankiecie po prawej stronie.


1. Minerwa McGonagall
z Harry`ego Pottera


Wśród nauczycieli Hogwartu Minerwa z pewnością należy do moich ulubionych. Surowa i wymagająca, ale w gruncie rzeczy życzliwa kobieta o wielkiej cierpliwości. Dla uczniów zrobi wiele. No i potrafi zmieniać się w kota^^Ja chcę taką nauczycielkę!


2. Yennefer z Vengerbergu
Z Wiedźmina


Jedna z najciekawszych postaci kobiecych w literaturze, a już z pewnością najciekawsza w literaturze polskiej. Dałam obrazek, nie zdjęcie, bo Grażyna Wolszczak średnio mi do Yennefer pasuje. Kobieta silna, odważna, inteligentna uparta. Wiele osób sądziło, że nie ma ludzkich uczuć, ale w głębi duszy była niezwykle wrażliwa. Dla Geralta i Ciri była gotowa poświęcić własne życie.


3. Triss Merigold
z Wiedźmina


Jedna z sympatyczniejszych postaci wiedźmińskiej serii. Młoda czarodziejka, której domeną były czyny, nie słowa. Zakochana po uszy w Geralcie, choć wiedziała dobrze, że jego serce należy do jej przyjaciółki, Yennefer. Ciri traktowała zawsze jak młodszą siostrę, nie liczyło się dla niej szlachetne pochodzenie ani magiczne moce dziewczynki - i bez nich darzyłaby ją ogromnym przywiązaniem (kocham sceny, w których uczy Ciri jak się malować : D). Odważna i skłonna do poświęceń, chciała zmienić świat na lepsze P.S. Wiecie, jak ciężko znaleźć porządny obrazek Triss? 


4. Matylda Malinowska
z Zawrocia


Matyldę podziwiam za jej wytrwałość w dążeniu do prawdy, za odważne zmierzenie się z przeszłością i podjęcie próby zrozumienia swoich bliskich, co wcale nie było łatwe. Ta młoda kobieta nie miała prostego życia, a mimo to wyrosła na pewną siebie, uparcie zmierzającą do celu osobę. 


5. Maryla Cuthbert
z Ani z Zielonego Wzgórza


Z pozoru oschła Maryla opiekowała się Anią najlepiej jak potrafiła. Miewała przebłyski poczucia humoru, była dobra i cierpliwa. Jej miłość do podopiecznej sprawiła, że znów zaczęła cieszyć się życiem. I właśnie za tę przemianę i tą miłość Maryla znalazła się w tym zestawieniu. 


6. Angela
z Dziedzictwa


Angela była chyba najbardziej tajemniczą postacią z serii. Miała poczucie humoru, a wiele z tego, co mówiła, bywało równocześnie zabawne, jak i pouczające. Inteligencja tej czarodziejki jest godna podziwu. Za co jeszcze ją lubię? Za Solemmbuma, który stale jej twarzyszył^^ Obrazek znaleziony na deviantarcie, bo jak widzę niektóre postacie z ekranizacji to... brak słów.


7. Nasuada
z Dziedzictwa


Nasuada była silną, niezależną i inteligentną kobietą. Choć młoda, potrafiła sprawdnie przewodzić Vardenom, a później także rządzić niemal całą Alagaesią. Nie sposób nie dostrzec jej sprawiedliwości i honorowości. Zawsze kierowała się dobrem swoich poddanych.


8. Ania Shirley (Blythe)
z Ani z Zielonego Wzgórza


Sympatycznej Ani z jej bujną wyobraźnią chyba nie sposób nie lubić. To osoba wrażliwa, ambitna i uparta. To jedna z moich ulubionych postaci, zarówno jako dziewczynka, jak i wtedy, gdy stała się dorosłą kobietą. Ania jest zawsze uśmiechnięta i darzy przyjaźnią wszystkich dookoła. Miewa różne (nie zawsze rozsądne) pomysły, dzięki którym nie można się z nią nudzić. Gdy dorasta, staje się czułą i mądrą matką.


9. Eowina 
z Władcy Pierścieni


Eowina zrobiła na mnie wrażenie swoją odwagą, skłonnością do poświęceń i uporem. Och, no i współczułam jej z powodu tego nieodwzajemnionego zauroczenia Aragornem. Cieszę się, że w końcu znalazła szczęście, i to u boku kogoś takiego jak Faramir. Wspaniale wykreowana postać, nic zresztą dziwnego, "Władca pierścieni" to przecież dzieło Tolkiena.


10. Marcia Overstrand 
z Septimusa Heapa


Bohaterka jednej z zabawniejszych serii, chwilami nieco dziecinnej, ale nadal ją lubię. Marcia jest surowa i wymagająca, uporem przewyższa większość istot na ziemi, ale mimo wszystko jest sympatyczna. Bywa zabawa, a jej przywiązanie do Septimusa jeszcze zwiększyło moją sympatię do niej. Poza tym, kto jak nie Marcia, potrafiłby tak rządzić w Wieży Czarodziejów? 

sobota, 17 listopada 2012

[13] Klątwa tygrysa. Wyprawa.


Tytuł serii: Klątwa tygrysa

Poszczególne części: 
  1. Klątwa tygrysa. Wyprawa

Autorka: Colleen Houck

Wydawnictwo: Otwarte

Uwaga!!!  Recenzja obejmuje wyłącznie trzecią część serii.




Naprawdę nie mam pojęcia, skąd przyszło mi do głowy, że „Klątwa tygrysa” to trylogia. Nie wiem, czemu założyłam, że więcej części nie będzie. Nie pytajcie, bo nie umiem tego wyjaśnić. Tak czy siak, biorę się za zrecenzowanie trzeciej części, którą, muszę się pochwalić, wygrałam w konkursie wydawnictwa Otwarte na videorecenzję pierwszego tomu tygrysiej sagi. 

 W „Wyprawie” Kelsey i tygrysy (które ona uparcie nazywa „swoimi”, co nie przestanie mnie chyba wnerwiać) muszą wyruszyć w podróż jachtem, zdobyć wskazówki od pięciu niekoniecznie chętnych do współpracy smoków, zmierzyć się z krakenem, rekinami, nowymi pomysłami Lokesha oraz tymi wszystkimi dziwnymi relacjami w ich popapranym trójkącie miłosnym. 

 Akcji było całkiem sporo. Każdy smok ma swój charakter, każdy wymyśla inne zadanie i w inny sposób odnosi się do głównych bohaterów. Smoki mi się spodobały. Podobnie jak wędrówka naszej trójcy do podwodnej krainy. Cała przygoda się rozkręca i wciąga coraz bardziej. Niestety, problemu sercowe Kelsey też się rozkręcają i w tym tomie dają czytelnikowi nieźle popalić.

Zaczyna się od samego początku, gdy wszyscy bezskutecznie próbują przywrócić pamięć Rena i zrozumieć przyczynę jej zaniku. Nie zdradzę chyba za dużo, jeśli powiem, że chwilowa amnezja zostanie oczywiście cofnięta, ale nie rozwiąże to trójkąta, wręcz przeciwnie, skomplikuje go o wiele bardziej. Bo tym razem Ren i Kishan będą przebywać wciąż blisko siebie, co doprowadzi do spięć i nawet zabawnych słownych utarczek między nimi. Biedna Kelsey, starająca się w uczuciu kierować rozumem (czy ona się reklam Netii naoglądała?) musi wybrać pomiędzy „praktycznym” przywiązaniem do Kishana, a wielką namiętnością, która łączy ją z Dhirenem. Nie wiem, nad czym ona się jeszcze zastanawia. Raz jest z tym, a raz z tym bratem; będąc z jednym całuje się z drugim; jest zazdrosna o tego, z którym nie jest… Jejku, jak ona mnie wkurza!

Są co prawda momenty, gdzie naprawdę lubię Kelsey. Potrafi być waleczna, uparta i silna. Potrafi myśleć dojrzale. Choć sceny, w których porównując obu braci dochodzi do wniosków, że jeden potrafi ją położyć do łóżka, a drugi nie (bo ona woli spać pod pledem niż pod kołdrą) sprawiają, że mam ochotę otworzyć szeroko okno i nauczyć książkę fruwać. Tylko szkoda by mi było cudnej okładki.

Oprócz tego irytowało mnie to, że w Kelsey zakochują się wszyscy po kolei: całkiem śmieszny kowboj, obaj zaklęci bracia, nawet Lokesh (zły czarnoksiężnik) jej pożąda. Nie wiem, co w tej dziewczynie takiego wspaniałego.

Kelsey bawi się więc braćmi. Mam nadzieję, że w ostatniej części sagi, obaj ją oleją, bo obaj w scenach z nią wypadają beznadziejnie. Ren pisze wiersze i jest taki… Edwardowo – Zmierzchowy, a Kishan… brak słów. Młodszy brat miał być chyba jakiś mroczny czy jakoś tak, ale mam wrażenie, że podczas tworzenia tej postaci coś nie wyszło i autorka zamieniła go w… takie nic. A szkoda. Miał potencjał.

Nadal uwielbiam pana Kadama i Nilimę. Fajnie też, że dzięki prologowi wiemy też, co dzieje się w głowie Lokesha. Epilog z perspektywy Rena również był miłą odmianą.

 Naprawdę denerwowały mnie takie martwe punkty fabuły, jak rozważania, kto śpi w czyim pokoju (co najmniej raz na rozdział), co kto zje, kto z kim jaki film obejrzy, czy Kelsey wykąpie się w wannie czy weźmie prysznic itp. Nie wspominając już o tym, że tragedia życiowa dla Rena to krótsze włosy Kelsey. Walka ze smokami? Też mi coś! Rekiny i kraken? Bułka z masłem! Dziewczyna ścina włosy? Przecież to jest niewybaczalne i trzeba o tym napisać kilkukrotnie, by uświadomić czytelnikowi wagę problemu!

Trzecia część „Klątwy tygrysa” podobnie jak poprzednie oczarowuje indyjską mitologią, strojami i takimi opisami jedzenia, że aż ślinka cieknie. Styl z każdym tomem się poprawia, za co duży plus dla autorki. Mimo wszystko pierwszy tom nadal jest moim faworytem.

Dla kogo to książka? Dla tych, którzy przeczytali poprzednie, bo pozostali niech nie tracą czasu.


Cytat:
„Odwaga polega na tym że nawet jeśli śmiertelnie się boimy to i tak wsiadamy na konia”

Ocena: 5/10


niedziela, 11 listopada 2012

Top 10: Ulubione symbole dzieciństwa










Dziś pora na... Ulubione symbole dzieciństwa!

A dziś tak sentymentalnie^^  Notka z dedykacją dla mojej najlepszej przyjaciółki, P. bo to z nią spędziłam praktycznie całe dzieciństwo, cudowne dzieciństwo <3 dziękuję, kochana :*


1. Karteczki do segregatora


Chyba nie muszę wyjaśniać, prawda? Podejrzewam, że nie ma nikogo, kto nie posiadałby kiedyś karteczek. A jaki handel był na podwórku! Najbardziej pożądane: serie, śliskie albo z brokatem. xD


2. Gra w gumę i w linkę


Kiedyś to się miało kondycję, nie ma co! Czy w gumę czy w linkę grało się świetnie. W gumę kłótnie bo nikt nie chciał stać, a w linkę słynna wyliczanka: "aniołek, fiołek, roża bez"  - nie pamiętam jak to szło dokładnie dalej ale jakoś się wybierało imię przyszłego męża/żony, ilość dzieci itp. : D


3. Oranżadki w proszku


Smak dzieciństwa^^ Stwierdzam, że te oranżadki, co sprzedawali kiedyś, były lepsze. Pamiętam jak kiedyś rozrobiłam taką z koleżanką  z wodą - fuuuuj!


4. Trzepak


Ile szczęśliwych godzin spędzonych na/koło trzepaka. Tylko żałuję, ze ja - panikara - zawsze się bałam robić fikołków : <


5. Gry planszowe

Przyjemny sposób spędzania czasu z rodzinką. Wszystko jedno w co się grało - w chińczyka, monopol, młynek czy coś innego - radochy było mnóstwo. Aż żal patrzeć na dzisiejsze dzieciaki z nosami przy monitorach...


6. Barbie


Domki, ubranka, bajki, gazetki - normalnie cały świat Barbie <3 Urocze to jednak było ^^


7. Pamiętniki


"Na górze róże, na dole fiołki, a my się kochamy jak dwa aniołki" <3 Stary pamiętnik trzymam do dziś, nawet raz wzięłam go w gimnazjum do szkoły i się kazałam koleżankom z klasy wpisać, a co mi tam. Będę miała pamiątkę. Jeszcze mi może odwali i kiedyś kogoś o wpis porposzę xD Aż się łezka w oku kręci, jak się czyta takie stare wpisy...


8. Gumy kulki


Taaaak! Najtańsze słodycze świata!!! Pamiętam, jak kiedyś z przyjaciółką miałyśmy po 5 groszy i próbowałyśmy kulkę przełamać na pół xD


9. Bajki Disneya


"Myszka Miki", "Król lew" (którego kocham) i inne. Niezapomniane bajki dzieciństwa, których nic nie zastąpi. Gdy patrzę na dzisiejsze niektóre animacje dla dzieci, to mam wrażenie, że gdyby Walt Disney nie dał się zamrozić, a normalnie pochować, to by się chyba w grobie przewrócił.


10. Kod Lyoko


Na punkcie tej bajki miałam prawdziwą obsesję. Zawsze będe miała do niej ogromny sentyment i nigdy się to nie zmieni ^^

sobota, 10 listopada 2012

[12] Klątwa tygrysa. Wyzwanie.


Tytuł serii: Klątwa tygrysa

Poszczególne części: 
  1. Klątwa tygrysa. Wyzwanie
  2. Klątwa tygrysa. Wyprawa

Autorka: Colleen Houck

Wydawnictwo: Otwarte

Uwaga!!!  Recenzja obejmuje wyłącznie drugą część serii.


Druga część „Klątwy tygrysa”, literackiego debiutu Coleen Houck zainspirowanego „Zmierzchem” i opowiadającego o nastolatce, która pomaga dwóm indyjskim książętom w zdjęciu, klątwy zaczyna się nudnym jak flaki z olejem opisem głównej bohaterki, Kelsey, wracającej z Indii do domu. Rozdział ten został inteligentnie nazwany prologiem, chociaż jego akcja dzieje się na kilka godzin (czy nawet nie) przed kolejnym rozdziałem. Właściwie nie wiem czemu nie nazwano go  zwyczajnie pierwszym rozdziałem. Cóż, najwyraźniej autorka usilnie chciała, by w jej książce był prolog. I o ile prolog pierwszej części serii był ciekawy, o tyle na ten drugi brak mi słów.

 Otóż Kelsey rozpacza, bo zerwała z chłopakiem, którego bardzo kocha. Czemu z nim zerwała? Nie mam pojęcia, ale cierpi przez to strasznie. Przez kilka pierwszych rozdziałów widzimy więc jak dziewczyna próbuje sobie ułożyć życie na nowo. Zostaje obsypana drogimi prezentami przez pana Kadama (jej przyjaciela z Indii) i cały czas mu wypomina, że ona przecież na nie zasługuje (całkowicie się z nią w tym momencie zgadzam). Żeby powiedzieć „dziękuję” to już na to nie wpadła. 

Wybaczcie, ale ta recenzja będzie wypełniona narzekaniem na główną bohaterkę.

 Mimo wszystko Kelsey radzi sobie z rozstaniem całkiem nieźle. Uczy się dobrze, zaczyna nawet chodzić na randki: z całkiem sympatycznym Chińczykiem, jakimś wesołym fanem futbolu i jeszcze jednym dość podejrzanym typem o wątpliwym uroku. Żaden z tych trzech nie jest jednak w stanie zastąpić jej Rena, więc nocami dziewczyna tuli się do pluszowego białego tygrysa (pod wpływem klątwy jej ukochany zmienia się właśnie w to zwierzę). Ren jednak również długo bez swojej lubej nie wytrzymuje, więc przyjeżdża do niej do Stanów. Zostają zaatakowani, Rena porywają ludzie Lokesha (zły czarnoksiężnik od klątwy),a  Kelsey i jej, wydawałoby się przyszły szwagier, muszą go ratować. Brat Rena, Kishan, oczywiście się w niej zakochuje. Warto pamiętać, że Kishan to ten „gorszy brat”: arogancki, flirciarz itd., a Ren jest do bólu idealny. W pewnej chwili książki Kelsey wypowiada znamienne wg mnie zdanie: „Tkwimy w tym okropnym trójkącie”. No właśnie: okropnym! Trójkąt niczym żywcem ściągnięty z „Pamiętników wampirów” coraz bardziej mnie dobijał, bo oczywiście postacie są o wiele gorzej aniżeli w „Pamiętnikach” wykreowane. 

 Akcji w książce sporo, choć zdecydowanie mniej niż w poprzedniej części. Dialogi trochę sztuczne. Te poważne i hiperpoprawne zdania nie brzmią może źle w ustach Kishana czy Rena, bo oni mają ileś tam setek lat, ale osiemnastoletnia Kelsey wypowiadająca się niczym wytrawny dyplomata w zwykłej pogawędce o ciastkach czekoladowych to już przegięcie.POza tym utorka mogłaby odpuścić sobie dokładny opis ubrań  bohaterów przy każdje możlwiej sytuacji oraz opisywania jakże fascynujących czynności typu mycie rąk itp. Ponadto „Wyzwanie” nie jest już tak przepełnione indyjską kulturą i mitologią, a seria przez to staje się mniej wciągająca. Wysunięcie na pierwszy plan wątku miłosnego nie było raczej dobrym posunięciem. Okładka także gorsza od poprzedniej, brakuje w niej tej magii. 

 W czym „Wyzwanie” góruje nad pierwszą częścią? Poprawiły się postacie. Zdecydowanie polubiłam Kishana, Li (wspomniany wyżej chińczyk) był sympatyczny, pan Kadam nadal ujmujący i nawet Kelsey zdobyła moją sympatię w epilogu. Miejmy nadzieję, że jej nie straci w części trzeciej, do której właśnie się zabrałam. 

 Mamy w „Klątwie tygrysa” magiczne przedmioty(mówcie co chcecie, ale złoty owoc, który wyczaruje każde danie, jakie tylko sobie zażyczysz to ja bym chciała) i zaklęte istoty (pomysł węża zmieniającego się w bransoletę był genialny). Tylko dlaczego elfy są jakimiś chochlikowatymi stworzonkami, które piorą ubrania i czują się zaszczycone podtrzymywaniem włosów jakiejś nastolatce, ja się pytam?! Dlaczego, no? !

 Książka gorsza od swojej poprzedniczki, logika chwilami w niej zawodzi, przesłanie raczej banalne (nie wolno się poddawać itd.), ale jednak ma w sobie to coś (nie jestem do końca w stanie stwierdzić co) i ją Wam polecam. Szczególnie fanom romansideł. Lecę czytać kolejną część, przepraszam za tą nieogarniętą recenzję i pozdrawiam :)

Cytat:
„...pokonanie siebie i swoich słabości to większy sukces niż pokonanie wielotysięcznej armii.”

Ocena: 5/10


piątek, 9 listopada 2012

Liebster Award

Dzisiaj dla Was coś specjalnego :) Zostałan nominowana do Liebster Award przez Dominique, której serdecznie dziękuję ;) 


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Moje odpowiedzi:

1. Pali się twój dom. Masz dwie minuty. Co zabierzesz ze sobą? Po co najpierw sięgniesz? Hmm.. stary pamiętnik i siatkę, w której są albumy ze zdjeciami. Napierw pamiętnik, bo szybciej go dorwę ; ) Inne przedmioty można odkupić, wspomnień nie.


2.Z czym Ci się kojarzy słowo szczęście? 
Z uśmiechem. Z przyjaźnią.  Z bliskością drugiej osoby. Szczęście jest czymś, co nas otacza, choć czasami trudno to dostrzec


3. Film, który wzrusza Cię do łez? 
"Oskar" na podstawie ksiażki "Oskar i pani Róża".

4. Ulubiona piosenka? 
Ira "Parę chwil"


5.Słowo, które codziennie powtarzasz, chociaż z trzy razy?
Cześć xD


6.O której dzisiaj wstałeś, a wczoraj się położyłeś?
Położyłam się o 23.30, a wstałam o 6.00

7. Masz 10 000zł na co je wydasz? 
Pojadę na jakąś wycieczkę zagraniczną, kupię upominki dla znajomych i rodziny, sobie trochę ciuchów i książek, a część oddam na cele charytatywne.

8.Za co dałbyś się zabić?
Czy ja wiem? Może nie za co, a za kogo?

9. Czym jest dla Ciebie miłość i nienawiść?
Miłość to troska o drugiego człowieka, chęć bycia z nim i wywołania uśmiechu na jego twarzy, pragnienie jego szczęścia. To uczucie, które nadaje sens życiu.
Nienawiść to uraz do czegoś lub kogoś; od przedmiotu nienawiści staramy się trzymać z daleka. To bardzo niszczące uczucie. Nie zdajemy sobie do końca z tego sprawy, używając tego mocnego słowa w chwilach złości.

10. Smak dzieciństwa to...
Oranżadki w proszku : D


11. Czym się zajmujesz po za prowadzeniem bloga?
Czytam, spotykam się z przyjaciółmi, ogladam filmy, seriale i słucham muzyki. Pisze do szkolnej gazetki i wracam do tworzenia audycji radiowych.


Nominowani przeze mnie (wielu z nich ma sporą liczbę obserwatorów, ale nominacja jak nabardziej im się należy):  
Moje pytania:


1. Jaki jest Twój ulubiony kolor i z czym on Ci się kojarzy?

2. Jakie są wady i zalety prowadzenia bloga?
3. Jakie wyobrażasz sobie siebie za 10 lat?
4. Co lubisz w czytaniu książek?
5. Czym dla Ciebie jest przyjaźń?
6. Jaką cechę w ludziach cenisz sobie najbardziej?
7. Jakiej cechy w ludziach nie lubisz najbardziej?
8. Wymień trzy ulubione bajki z dzieciństwa.
9. Jaki przedmiot szkolny lubisz najbardziej?
10. Gdzie chciałbyś/chciałabyś pojechać najbardziej?
11. Lubisz takie blgoowe zabawy?

Hurra! Udało mi się wymyślić te jedenaście pytań, mam nadzieję, że są sensowne : )

Pozdrawiam

niedziela, 4 listopada 2012

Top 10: Najlepsze ekranizacje książek


Dziś pora na... Najlepsze ekranizacje ksiażek!



1. Władca Pierścieni 


To jeden z naprawdę niewielu przypadków, gdy zarówno książki jak i filmy to arcydzieło. Ekranizaje są dlugie, ale niesamowicie wciągająca. Genialne efekty specjalne, które jednak nie przysłaniają fabuły, idealnie wręcz dobrana obsada i spójność całej trylogii. Są oczywiście małe różnice w fabule, ale nie szkodzą. To widowisko zrealizowane z ogromnym rozmachem. Kostiumy i ekranizacja są pawdziwą ucztą dla oka, muzyka jest rewelacyjna. Reżyser, Peter Jackson, poradził sobie doskonale z wyzwaniem, jakim była ekranizacja powieści Tolkiena. Wprotst nie mogę się już doczekać premiery "Hobita" tych samych twórców. 


2. Pamiętniki wampirów


Książki raczej przeciętne. Serial nakręcony na ich podstawie bardzo się od nich różni, ale wyszło mu to na dobre. To jeden z moich ulubionych seriali. Uwielbiam go za wciągajacą fabułę (wiele wątków ładnie łączących się w spójną całość), idealnie dobraną muzykę, grę aktorską na naprawdę dobrym poziomie (ukłony w stronę Niny Dobrev, grającej dwie postacie, z których każda jest zupełnie inna). Polacy są dumni, bo grający jedną z głównych ról, Paul Wesley (a właściwie Paweł Wasilewski) ma polskie korzenie. "Pamiętniki wampirów" przywracają honor tych istot, które skrzywdził "Zmierzch". Postacie wykreowane są genialnie, gdy ze sobą walczą, to czasem nie wiem komu kibicować. Choć moim faworytem zawsze pozostanie Damon (Ian Somerhalder). Nie ma sobie równych od momentu, w którym pojawił się na ekranie. Dodatkowy plus za świetny głos Klausa (Joseph Morgan).

3. Opowieści z Narnii


Magia i klimat tego filmu nie mają sobie równych. Przepiękna sceneria Narnii zapiera dech w piersiach (warto dodać, że zdjęcia kręcono również w Polsce). Młodzi aktorzy spisali się bardzo dobrze. Wygenerowane komputerowo potwory zamieszkujące Narnię wyglądają naprawdę fajnie. Fabuła wciąga. Nastrojowa muzyka dopełnia całości. Druga część różni się co prawda od ksiażki, ale mimo to przyjemnie się ją ogląda. Dodatkowo filmy te nie są pozbawione humoru. Och, no i, zapomniałabym dodać: Uwielbiam Aslana. 


4. Troja


Nasza nauczycielka od języka polskiego stwierdziła, że z nami na lekcjach "Iliady" Homera omawiać się nie da. Bo zamiast starożytnego eposu wszyscy w głowach mają jedynie widowiskowy film wolfganga Petersena. Film traktuje wprawdzie mitologię dość luźno, ale nie umniejsza to jego wartości artystycznej. Na planie spotkała się hollywoodzka śmietanka z Bradem Pittem (Achilles) i Oralando Bloomem (Parys) na czele (Wiem, że Hektor jest od Parysa ważniejszy, ale, ludzie -Orlando Bloom!). Kostiumy i charakteryzacja są świetne, a sceny walki naprawdę udane. 


5. Harry Potter


Choć książki sa bez porównania lepsze, nie można nie docenić ekranizacji i pomimo ich licznych wad, jako ogromna fanka "Harry`ego" nie mogłam go tu nie umieścić. To, czego w tych filmach brakuje to spójność. Nic dziwnego! Inny reżyser był odpowiedzialny za dwie pierwsze części, inny za trzecią, inny za czwartą, a jeszcze inny za pozostałe. Według mnie najlepiej wypadają "Kamień Filozoficzny" i "Komnata Tajemnic" Chrisa Columbusa, ponieważ oddają przesycony magią klimat J.K. Rowling i są najwierniejsze ksiażkom oraz "Więzień Azkabanu" Alfonso Curaona. Nie mogę natomiast strawić pierwszej części "Insygniów śmierci", gdzie jedynym fajnym momentem była "Opowieść o Trzech Braciach". Genialna muzyka i scenografia łączą wszystkie filmy z tej serii. Warto też wyróżnić aktorów, zwłaszcza Alana Rickmana (Snape) oraz Gary`ego Oldmana (Syriusz). 


6. Zaklinacz koni


Mimo, że książki nie czytałam, film jest jednym z moich ulubionych, dlatego nie mogło go tu zabraknąć. Uwielbiam konie i wszystko co jest z nimi związane, a "Zaklinacz koni" to piękna i wzruszająca historia, malownicza sceneria i ciekawie poprowadzone dialogi. Jest w tym filmie coś, co mnie urzekło i co sprawia, że mogłabym go oglądać wiele, wiele razy. Przepiękna muzyka (nominacja do Oscara za piosenkę A Soft Place To Fall) oraz zdjecia (autorstwa Roberta Richardsona). "Zaklinacz koni" jest przede wszystkim o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi i uporaniu się z dramatycznymi wydarzeniami z przeszłości.


7. Diabeł ubiera się u Prady


Nie powiem, że powieść Lauren Weisberger mi się nie podobała, ale to film tak naprawdę mnie zachwycił i nalezy do moich ulubionych. Opowiada o tym, że najważniejsze to być sobą. Pokazuje życie ludzi z tzw. "wyższych sfer" i obnaża prawdę o nich. Poza tym lubię popatrzeć na świetne stroje, a takie są niemal wszystkie w tej ekranizacji (zasłużona nominacja do Oscara). Główną rolę zagrała Anne Hathaway, ale, choćby nie wiem jak się starała, i tak nie przebije Meryl Streep, która była bezkonkurencyjna w roli pozornie bezwzględnej, nie posiadającej ludzkich uczuć szefowej. Została ona nagrodzona nominacją do Oscara, a ja twierdzę, że należałaby jej się statuetka. 

8. The Ring


Nie czytałam, choć kiedyś pewnie po tę książkę sięgnę. Powstały dwie ekranizacje: japońska z 1998 roku oraz amerykańska z 2002 roku. Widziałam obie i wolę tą drugą. Oglądałam niewiele horrorów, bo nie mam z kim (moja najlepsza przyjaciółka ogląda je tyłem do ekranu). NIe przerażają mnie zombie, makabryczne sceny zbrodni itp. Dobry horror powinien według mnie mieć trzymajacą w napięciu tajemniczą atmosferę.A film Gore’a Verbinskiego z pewnościa ją ma. "The ring" bezsprzecznie uznaję za najlepszy z tych kilku horrorów, które widziałam. Chyba zawsze będę się go trochę bała. Tajemnicza kaseta video, skrzywdzona dziewczynka, mszcząca się na ludziach, dziwne połączenie pomiędzy nią, a małym amerykańskim chłopcem, który właśnie stracił kuzynkę. I siedem dni...

9. Most do Terabithi


Ksiażkę czytałam kilka lat temu i pochłonęłam ją w jeden dzień. To wzruszająca historia o akceptacji i odrzuceniu. O ucieczce w świat wyobraźni od codziennych trosk. O sile przyjaźni i pustce, którą czujemy po stracie bliskiej nam osoby. Jej ekranizacja ma to samo przesłanie, a bohaterowie naprawde odpowiadali moim wyobrażeniom. Całkiem niezłe efekty specjalne, ładne zdjęcia i naprawde obiecujący młodzi aktorzy:  Josh Hutcherson (Jessie) oraz Anna Sophia Robb (Leslie). Świetny flm na podstawie świetnej książki. 

10. Koralina i tajemnicze drzwi


Książki nawet nie dokończyłam. Tak bardzi irytował mnie prymitywny język autora (wybaczcie, o fani Neila Gaimana), że aż szkoda słów. Ekranizacja natomiast wypadła świetnie. Jest idealna dla młodszych widzów, pokusze się nawet o stwierdzenie, że zawiera nutkę grozy (no co?! dwunastolatek może się przestraszyć). Oryginalna i wciagająca fabuła, nieźle wykreowane postacie, ciekawa animacja i jakś taka... niepokojąca atmosfera. W dodatku mądre przesłanie, by doceniać to, co mamy. 


sobota, 3 listopada 2012

[11] Żelazny Dwór (Żelazny Król i Żelazna Córka)

Tytuł serii: Żelazny Dwór

Poszczególne części:

  1. Żelazny Król
  2. Żelazna Córka
  3. (tytuł oryginału) Iron Queen

Autorka: Julie Kagawa

Wydawnictwo: Amber

Uwaga!!! Recenzja obejmuje wyłącznie pierwszą i drugą część serii.



Po „Żelaznego króla” sięgnęłam po przeczytaniu mnóstwa pochlebnych opinii w Internecie. Nie zawiodłam się. Literacki debiut Julie Kagawy okazał się interesującą powieścią. Bez wahania kontynuowałam swoją podróż po stworzonej przez autorkę magicznej krainie Nigdynigdy (jeden z niewielu minusów powieści -  idiotyczna nazwa krainy) w „Żelaznej córce” – drugiej części trylogii „Żelazny dwór”.

 Główną bohaterką cyklu jest szesnastoletnia Meghan Chase. Jest to jedna z tych postaci w książkach, które mają nas przekonać, że aby być dobrym trzeba być biednym. Meghan bowiem mieszka na przedmieściach, jej matka i ojczym mają farmę, a dziewczyna znana jest w szkole jako „ta dziwaczka z bagien”. Jej obiektem westchnień jest bogaty (czyli niezbyt sympatyczny) kapitan szkolnej drużyny futbolowej.

Meghan nie jest jednak biedną, nawiną ofiarą. Stara się nie przejmować tym, że nie ma najnowszego telefonu czy komputera. Cierpliwie znosi to, że ojczym wydaje się ją ignorować. To silna wewnętrznie i odważna dziewczyna, którą polubiłam.

 W dniu szesnastych urodzin bohaterki okazuje się, że jej najlepszy przyjaciel, Robbie tak naprawdę jest Robinem Koleżką, zwanym Pukiem, ze „Snu nocy letniej”. Przyrodni braciszek dziewczyny, Ethan, zostaje porwany przez istoty z magicznego świata, z którego Puk pochodzi. Meghan wraz z przyjacielem rusza chłopcu na pomoc.

 W krainie Nigdynigdy czeka na nią wiele niebezpieczeństw, wielka miłość, prawda o własnej przeszłości oraz odpowiedzialność za losy świata (jakżeby inaczej). W wykreowanym przez Julie Kagawę świecie magii władza jest podzielona między dwa dwory: Letni i Zimowy, które szczerze się nienawidzą. Podczas gdy ich władcy: Letni Król, Oberon i Mroczna Królowa, Mab trwają w konflikcie, w siłę rośnie potężny wróg, prawdziwe zło – Żelazny Król.

Stworzone z ludzkich marzeń, snów i wyobraźni, elfy, czerwone kapturki, trolle i inne podobne im stworzenia nie mogą znieść nawet dotyku żelaznych stworów -  zrodzonych z marzeń o postępie i technologii gremlinów itp.

Meghan, by ocalić krainę i swojego brata musi współpracować nie tylko z Robinem, lecz także jego odwiecznym wrogiem  - Mrocznym Księciem, Ashem. Dodajmy, że Ash jest nie tylko bardzo niebezpieczny, ale również nieziemsko przystojny i w głębi duszy wrażliwy. W „Żelaznej córce” Meghan trafia na Zimowy Dwór jego matki, ale książę we własnym domu zachowuje się zupełnie inaczej… Jaka historia łączy jego i Puka? Jak pokonać Żelazne istoty? Czy jest jeszcze szansa na ocalenie Ethana? I gdzie w tym wszystkim jest miejsce Meghan?

Pierwszoosobowej narracji nie można nic zarzucić, podobnie jak dialogom czy starannym opisom. Widać, że autorka ma naprawdę spory potencjał. Jej wyobraźnia jest ogromna, a stworzony przez nią świat intrygujący. Akcja jest wartka i czytelnik nie ma szans na nudę. Z zapartym tchem obserwowałam zmagania bohaterów z żelaznymi istotami. Z uwagą obserwowałam różnice między Letnim, a Zimowym Dworem i panujące w Nigdynigdy zwyczaje.

 Jak już wspomniałam, Meghan wzbudziła moją sympatię. Chwilami co prawda irytowała, ale i tak z całego serca jej kibicowałam. Podziwiam jej odwagę i to, jak wiele potrafi poświęcić dla ocalenia rodziny, choć niejednokrotnie czuła się w niej samotnie. Puk był z kolei tak sympatyczny, że wprost nie sposób go nie polubić. Jego psikusy i odzywki bywały wnerwiające, ale też i zabawne. Ash jest… świetny. Naprawdę lubię w książkach takich bohaterów – aroganckich, pewnych siebie, tajemniczych. Z klasą.  Do ciekawych postaci można też zaliczyć gadającego kota, chadzającego zawsze własnymi ścieżkami Grimalkina (przypominającego nieco Solembuma z serii o Eragonie), lojalnego do końca Żelaznego Konia, małomównego Ethana, przywiązanego do Meghan całym swoim dziecięcym serduszkiem i Leanansidhe, królową Wygnańców. Nie polubiłam jednak żadnego z władców, denerwowali mnie wszyscy, zarówno Mab, Tytania (miałam ochotę wleźć do książki i walnąć ją w tą królewską twarz) jak i Oberon, choć ten ostatni może najmniej. Nieźle wykreowani zostali bracia Asha – niby podobni, a jednak całkowicie różni od siebie.
Pierwsza część trylogii podobała mi się bardziej, bo w drugiej wprowadzono trójkąt miłosny, który w krótkim czasie zaczął mnie męczyć. To schemat tak oklepany, że automatycznie mnie odrzuca. W dodatku główna bohaterka wychodzi przez niego na idiotkę, która nie wie czego chce, a przecież taka nie jest. Na szczęście Meghan dość szybko dokonuje wyboru. Mam nadzieję, że w trzeciej części nie będzie miała nagle wątpliwości kogo kocha.

Warto wspomnieć o oprawie graficznej książki. Okładki są bardzo ładne, choć najchętniej udusiłabym tego, kto zadecydował, by umieszczczać na nich hasła reklamowe i fragmenty pochlebnych recenzji. Niestety, komercja jest w dzisiejszych czasach bardzo powszechna. Dodatkowo początek każdego rozdziału ozdobiony jest ornamentem. Szkoda, że w książkach nie ma spisu treści. Niby szczegół, ale przydatny.

Polecam wielbicielom wszelkich baśni i legend, bo „Żelazny dwór” odzwierciedla ich cudowny klimat. Mamy tu niebezpieczeństwo i niemożliwą miłość rodem z „Romea i Julii. Dodatkowo wątek przygodowy i romantyczny idealnie się uzupełniają. Autorka stworzyła świat, do którego chciałoby się trafić choćby na chwilę, a to ogromny sukces. Ja z pewnością sięgnę po kontynuację przygód Meghan.


Cytat:
„- No i co z tego? [...] Mówisz mi, że nie zdradzę przyjaciół i rodziny. Jeśli to słabość, to chcę taką mieć.”

Ocena: 7/10


Oznajmiam, że akcja Top 10 zagości na moim blogu na stałe. Rankingi te będą ukazywały się w każdą niedzielę (czyli dzień po recenzji). Tematy będę wybierała również z tych starszych.
Po prawej stronie pojawiła się ankieta, w której możecie wybrać książkę/serię miesiąca. Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii, więc zachęcam do głosowania =)



Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo