Harry Potter Broom -->

sobota, 30 marca 2013

[29] Ostatnią kartą jest śmierć

Tytuł: Ostatnią kartą jest śmierć

Autorka: Anna Klejzerowicz

Wydawnictwo: Oficynka



Praktycznie nie czytam kryminałów. Zdarza mi się, ale bardzo, bardzo rzadko. Takim wyjątkiem jest właśnie powieść Anny Klejzerowicz „Ostatnią kartą jest śmierć”. Przeczytałam ją właściwie tylko dlatego, że kupiła mi ją kiedyś moja mama, a jak już leżała na półce, to przeczytałam.

Kryminał ten opowiada o młodej dziennikarce śledczej, Weronice Daglewskiej, która w trudnym momencie swojego życia postanawia udać się po radę do wróżki Semiramidy. Wychodzi stamtąd z mieszanymi uczuciami. Jakiś czas później dowiaduje się, że Semiramida pewnego dnia rano wypadła przez okno. Wydaje się, że to zwykły wypadek lub samobójstwo, jednak Weronika ma inne zdanie na ten temat. Rozpoczyna swoje pierwsze w życiu poważne śledztwo. Przemierza miasto na starym skuterze, poznając tajemnice rodzinne i zawodowe wróżki oraz pewnego niedoszłego samobójcę.

Na początku miałam ochotę odłożyć powieść z powrotem i nie czytać. Zupełnie nie zapowiadała się ciekawie. Na szczęście akcja się rozwinęła i zaczęła wciągać. No, troszkę wciągać.

Podoba mi się wątek tarota przewijający się przez całą historię. Ukazanie symboliki kart i ich wpływu na ludzką psychikę. Godne uwagi.

Cała tajemnica jest dość intrygująca, jednak bardzo łatwo można się domyślić winowajcy, a to psuje całą radość z czytania.

Wpleciony w powieść wątek romantyczny jest zabawny i przyjemnie się go czyta.

Postacie barwne i sympatyczne. Harda Weronika, nieco cyniczny artysta Damian, poczciwy mąż Semiramidy i jej dobrotliwa siostra pani Stenia oraz rudy kocur Rumcajs naprawdę przypadli mi do gustu. W przeciwieństwie do samej Semiramidy, która nawet interesująca mi się nie wydała. To taka tradycyjna kreacja fałszywej wróżki. Mnie nie zaskoczyła.

Akcja wartka, język prosty, choć miałam wrażenie, jakby autorka nie mogła się zdecydować, czy pisać stylem bardziej książkowym czy mową niemalże potoczną. Podobne niezdecydowanie widać w kreacji postaci Damiana (którego mimo wszystko polubiłam). No błagam Was, człowiek, który próbował popełnić samobójstwo raczej nie zachowuje się potem jak gdyby nigdy nic.

Jedną z wad tej książki jest brak podziału na rozdziały. To niby nic wielkiego, bo książka ma ok. 170 stron, ale okazuje się bardzo irytujące. Gdy czytam książkę, nie lubię przerywać w połowie rozdziału, a tu miałam wrażenie, jakbym ciągle czytała jeden rozdział. To było odrobinę męczące. 

Co jakiś czas widzimy ilustrację: XIII karta tarota,  Śmierć. Na początku wyglądało to fajnie, ale ten sam obrazek co parę stron? Chyba bez sensu.

„Ostatnią kartą jest śmierć” polecam fanom kryminałów, albo tym, którzy po prostu nie mają aktualnie nic innego na oku. To całkiem niezła rozrywka na wolną chwilę, zwłaszcza, że czyta się ją szybko.


Cytat:
"Mam wrażenie, że jednak lubimy znać proste odpowiedzi"

Ocena: 5/10

Jeśli ktoś ma ochotę nabyć jakieś książki/płyty to zapraszam do Stelli /KLIK/



Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Wam wszystkiego najlepszego: zdrowia i szczęścia, pogodnej, radosnej atmosfery przy świątecznym stole i mnóstwo uśmiechu na twarzy. Bogatego zająca i śnieżnego dyngusa ;D


czwartek, 28 marca 2013

Liebster Award2

Po raz kolejny zostałam nominowana do Liebster Award, tym razem przez world.in.pink.colours, której bardzo dziękuję ;)

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Moje odpowiedzi:

1. Ulubiona książka?
Hm... Nie potrafię wskazać jednej konkretnej, bo jest wiele takich, które są dla mnie ważne. Ale najbardziej cenię chyba całą "Sagę o Wiedźminie" i "Igrzyska śmierci".

2. Największe marzenie?
Marzeń też mam wiele, ale tych największych tutaj nie wymienię ; ) Na pewno chciałabym przeżyć życie tak, by niczego nie żałować i nie zmarnować żadnej szansy od losu, to chyba można zaliczyć do marzenia, prawda?

3. Skąd pomysł na prowadzenie bloga?
Naczytałam się trochę tych blogów z recenzjami, zanim założyłam własnego i to chyba one tak na mnie wpłynęły. Poza tym kocham czytać i dzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, co przeczytałam.Gaduła ze mnie ;D

4. Jakie miejsce chciałabyś/chciałbyś najbardziej odwiedzić?
Afrykę. Zawsze o tym marzyłam, bo fascynuje mnie tamtejsza przyroda. A poza tym chętnie pojechałabym do Francji, Hiszpanii, Londynu, Grecji, Włoch i... ojoj, dużo tego. I na Słowację  - mój cel życiowy, odkąd biuro podróży oszukało mnie z obozem, na który miałam tam jechać xD

5. Pierwsza Twoja myśl rano, to...?
"Jeszcze pięć minut"

6. Masz jakieś motto? ;P
Czytając "Cyfrową twierdzę" natrafiłam na genialne zdanie: "Wszystko jest możliwe. Niemożliwe wymaga tylko więcej czasu". Mogę to uznać za moje aktualne motto, pomaga mi ono myśleć optymistycznie.

7. Ulubiony film?
Ojej, znów nie potrafię składnie odpowiedzieć ;P Bardzo lubię "Władcę pierścieni"  i "Zaklinacza koni". A z polskich to "Skazany na bluesa" jest rewelacyjny.

8. Ulubiony autor?
Och, nareszcie pytanie, na które jestem w stanie podać jednoznaczną odpowiedź w dwie sekundy xD
Andrzej Sapkowski.

9. Bez jakich rzeczy nie ruszasz się z domu?
Bez telefonu i gumki do włosów, którą zawsze awaryjnie muszę mieć w kieszeni, na wypadek, gdyby moje włosy pod wpływem np. wiatru zaczęły życć własnym życiem, jak to mają w zwyczaju. Z reguły zabieram też ze sobą klucze.

10. Co zawsze poprawia Ci humor?
 Książki i przyjaciele. I słodycze. No i kawa. Tak, zdecydowanie uzależniłam się od kawy.

11. Jaka piosenka jest aktualnie Twoją ulubioną?
Ira, Parę chwil


Ponieważ raz brałam już udział w tej zabawie miałam nie nominować już nikogo, ale od tamtego czasu poznałam wiele nowych i ciekawych blogów, więc oto nominacje:



Z racji lenistwa i braku pomysłów powtórzę pytania, które zadałam poprzednio ; )

Moje pytania:


1. Jaki jest Twój ulubiony kolor i z czym on Ci się kojarzy?

2. Jakie są wady i zalety prowadzenia bloga?
3. Jakie wyobrażasz sobie siebie za 10 lat?
4. Co lubisz w czytaniu książek?
5. Czym dla Ciebie jest przyjaźń?
6. Jaką cechę w ludziach cenisz sobie najbardziej?
7. Jakiej cechy w ludziach nie lubisz najbardziej?
8. Wymień trzy ulubione bajki z dzieciństwa.
9. Jaki przedmiot szkolny lubisz najbardziej?
10. Gdzie chciałbyś/chciałabyś pojechać najbardziej?
11. Lubisz takie blgoowe zabawy?



sobota, 23 marca 2013

[28] Kod Lyoko. Podziemny zamek.

Tytuł: Podziemny zamek


Seria: Kod Lyoko #1

Autor: Jeremy Belpois

Wydawnictwo: Olejsiuk



W dzieciństwie miałam prawdziwą obsesję na punkcie „Kod Lyoko”. Naprawdę. Mogłabym non-stop oglądać tę kreskówkę i nigdy mi się nie  nudziła. Uwielbiałam ten świat i postacie. I nawet kiczowatą (co teraz widzę wyraźnie) piosenkę z czołówki.

Gdy więc jakieś dwa lata temu zauważyłam w księgarni książkę „Kod Lyoko. Podziemny zamek” na podstawie bajki, bez namysłu ją kupiłam, z samego sentymentu dla tego serialu. Sama nie wiem czego się spodziewałam, ale raczej czegoś innego niż to, co przeczytałam.

Już od początku nie wiedziałam o co chodzi w tej książce. Niby na podstawie kreskówki o paczce przyjaciół, ratujących świat poprzez Lyoko – wirtualną rzeczywistość – przed słym wirusem Xaną, ale akcja przenosi nas do Japonii i czytamy o awarii jakiegoś kabla  (przynajmniej w pierwszym rozdziale). Jak się pewnie domyślacie, stoi za tym Xana. I tak co kilka rozdziałów przeskakujemy z akcją do dziwnych miejsc i postaci, które Xana powoli… nie wiem, infekuje?

Mniejsza. Wróćmy do głównego wątku, który został napisany tak, że naprawdę ciężko się w nim połapać. Piątka przyjaciół – Jeremy, Ulrich, Odd, Yumi i Aelita – postanawia spędzić ostatni dzień ferii (oczywiście bez wiedzy rodziców) w opuszczonym domu zwanym Pustelnią. Dom ten należał dawniej do Aelity, ale ona o tym nie pamięta, bo straciła pamięć na skutek… zapewne Xany, ale autor postanowił tego konkretnie nie wyjaśniać. Przyjaciele opowiadają więc Aelicie o Lyoko – wirtualnym świecie, do którego przedostawali się za pomocą specjalnych skanerów połączonych z Superkomputerem w starej opuszczonej fabryce. Świecie, w którym Aelita żyła kiedyś i z którego dość trudno było ją wydostać.

Biedny czytelnik jest przerzucany w czasie co kilka stron. Na początku każdego rozdziału podany jest czas i miejsce akcji. Z czasem jest o tyle ciekawie, że przy kilku rozdziałach widnieje data 9 stycznia, przy kilku trochę wcześniej, a przy innych jeszcze wcześniej. Bardzo trudno się połapać o co w tym wszystkim chodzi. Dodatkowo mamy jeszcze odkrywanie tajemnicy Franza Hoppera (ojca Aelity) i jego domu, ciekawą dyskusję z policją i przemieszczanie się Xany, podczas gdy główni bohaterowie myślą, że Xanę zabili wraz z wyłączeniem Superkomputera.

Akcja jest więc niedopracowana, fabuła dziwna. Wątki, które są żywcem wyjęte z serialu dają radę, ale reszta jest Bóg wie skąd. Dialogi nieco sztuczne, język tak prosty, że aż prymitywny. Opisy ubogie. Szkoda, bo potencjał był i to spory. Według mnie autor mógł się skupić na jednym: początku przygody bohaterów z Lyoko, przeprowadzić ich przez to razem z czytelnikiem, a nie skakać w czasie i mieszać. Te fragmenty były naprawdę fajne. Nie mam pojęcia czemu upchnięto tu tyle niepotrzebnych wątków.

Skupmy się na plusach powieści. Pierwszym z nich są bohaterowie. Wraz z nimi powróciło moje dzieciństwo. Książka oddaje ich charaktery. Odd jest zabawny i ciągle głodny, Aelita słodka i nieporadna, Jeremy to nieśmiały informatyczny geniusz, podkochujący się w Aelicie, Yumi małomówna, rozsądna i wrażliwa, a jednocześnie silna, Ulrich spokojny, choć czasem robi coś mega głupiego. Każdy inny, a jednak nierozłączni.

Kolejna mocna strona „Podziemnego zamku” to szata graficzna. Jak to w wydawnictwie Olejsiuk książka ma kolorową obwolutę, jednak to pod nią kryje się prawdziwa okładka (wybaczcie, nie znalazłam zdjęcia). Prosta i schludna, bardzo mi się podoba. Pierwsza strona stylizowana jest na notes. Dodatkowo w środku zamieszczono kilka kolorowych stron z obrazkami, ilustrującymi niby paczkę dla Aelity i rzeczy związane z akcją powieści. Ciekawy i trafiony pomysł.

Moim zdaniem „Podziemny zamek” to powieść raczej dla młodszych czytelników. Polecam ją jednak tylko tym, którzy oglądali kiedyś kreskówkę, inni mogą nie zrozumieć fabuły bądź porządnie się podczas lektury wynudzić.


Cytat:
"Tak to jest: wszyscy widzą, że pada, ale nikt nie potrafi wskazać odpowiedzialnego za to motyla"

Ocena: 4/10

środa, 20 marca 2013

Top 10: Miejsca znane z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić


Dziś pora na... Miejsca znane z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić !

A więc dodaję zaniedbane ostatnio strasznie Top 10. Wybaczcie też, że w sobotę nie było recenzji, nie miałam zupełnie kiedy jej dodać. Przepraszam.
To zestawienie jest zbyt krótkie, by zmieścić w nim moje ulubione miejsca z literatury. Prawdę mówiąc mogłabym stworzyć osobne Top 10 z samymi miejscami z "Harry'ego Pottera" ;D
A jakie miejsca znalazłyby się na Waszej literackiej mapie? :)


1. Hogwart
z "Harry'ego Pottera"


Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie chyba nigdy nie przestanie mnie zachwycać. Proszę, zamieńmy chemię na eliksiry, EDB na Obronę przez Czarną Magią, a historię na historię magii *_* No i cały klimat zamku :)


2. Narnia
z "Opowieści z Narnii"


Baśniowa atmosfera Narnii jest pełna uroku. To cudowna kraina, zamieszkana przez stworzenia rodem z mitów i legend oraz mówiące zwierzęta czy poruszające się drzewa. A to wszystko pod opieką wspaniałego lwa Aslana.


3. Ellesmera
z "Dziedzictwa"


Stolica elfów opisana przez Christophera Paoliniego jest wspaniała. Domy "wyśpiewywane" z drzew i 100% natury na każdym kroku oraz olbrzymie drzewo, będące sercem lasu. Chciałabym kiedyś to zobaczyć :)


4. Gondor
z "Władcy Pierścieni"


Legendarne tolkienowskie miasto zbudowane na wzgórzu, jedyne, które zdołało obronić się przed armią Saurona, z pewnością jest warte uwagi. Chociażby ze względu na wyjątkowy biały dąb tam rosnący. No, i Aragorna, który jest tam królem^^


5. Miodowe Królestwo
z "Harry'ego Pottera"


Tego chyba nawet nie muszę uzasadniać, prawda? No bo kto nie chciałby odwiedzić pełnego najróżniejszych  (w tym także tych sprzedawanych wyłącznie w świecie magii) słodyczy?


6. Rivendell
z "Władcy pierścieni"


Kolejna siedziba elfów, którą chętnie bym odwiedziła. Dom Elronda tzw. Ostatni Przyjazny Dom to chyba jedno z najgościnniejszych miejsc literatury. Miejsce, w którym można zaznać tyle spokoju, ile nigdzie indziej.

7. Heartland
z "Heartlandu"

W Heartlandzie chciałabym się znaleźć, ponieważ uwielbiam konie. W dodatku to miejsca ma rodzinną, ciepłą atmosferę :)


8. Lothorien
z "Władcy pierścieni"


No i wychodzi moje uwielbienie elfickich siedzib ;) Piękno Lothorien zachwycało mnie już na kartach "Władcy Pierścieni", a co to by dopiero było zobaczyć coś takiego na żywo *_*


9. Magiczne Dowcipy Weasleyów
z "Harry'ego Pottera"


Gdyby ten sklep istniał, prawdopodobnie byłby przeze mnie odwiedzany częściej niż Empik, a to już coś ;D Zaczarowane gadżety do robienia psikusów przykułyby chyba uwagę każdego, kto ma choć odrobinę poczucia humoru.


10. Ombra
z "Atramentowej trylogii"


Klimat tego stylizowanego na średniowieczne miasteczka z trylogii Cornelii Funke jest niepowtarzalny. Nic dziwnego, że chciałabym je zwiedzić -  to dzięki niemu polubiłam w końcu średniowiecze :) Niestety, nie znalazłam żadnego obrazka Ombry :<

sobota, 9 marca 2013

[27] Niepokój

Tytuł: Niepokój

Seria: Wilkołaki z Mercy Falls #2

Autorka: Maggie Stiefvater

Wydawnictwo: Wilga



„Drżenie” spodobało mi się tak bardzo, że bez wahania sięgnęłam po drugą cześć trylogii o wilkołakach z Mercy Falls. Mój zachwyt serią nieco osłabł, ale nie za bardzo.

Historia Sama i Grace wciąż jest interesująca. Chłopak najwyraźniej został wyleczony. Bolesne przemiany i utrata samego siebie w wilczej skórze wydają się już go nie dotyczyć. Jednak z jego ukochaną nie jest dobrze. Dziwna choroba odbiera dziewczynie wszelką energię. W dodatku  jej rodzice nagle postanowili zainteresować się tym co się z nią dzieje, a właściwie to jedną jedyną kwestią: Samem.

To nie jedyne problemy z jakim przyjdzie się zmierzyć bohaterom. Beck, nim na dobre przemienił się w wilka, zwerbował nowych członków sfory. Jeden z nich, Cole, gwiazdor rocka, niedoszły samobójca i wielbiciel narkotyków, może sprawić problemy. Nie tylko Samowi i Grace, ale także Isabel, na którą ma dość silny wpływ. Czy i ona wpłynie na niego?

Pierwsza ogromna różnica między „Niepokojem” a „Drżeniem” jest taka, że dodano dwóch narratorów: Isabel (zwiększając tym samym znacznie jej rolę w powieści) oraz Cole’a, który raz mnie irytował, a po chwili pozytywnie zaskakiwał. I za to go polubiłam. Ci nowi narratorzy byli dobrym pomysłem, wnoszącym coś świeżego.

Kolejną rzeczą, którą uwielbiam w tych książkach coraz bardziej jest sfora i wszystko co się z nią wiąże. Jej członkowie, jej problemy, sytuacje z nią związane. Relacje wilkołaków są świetnie opisane. Wszystko co ich dotyczy jest niesamowite.

Autorka znów opisała nam szczegółowo relacje rodzinne. Na liniach Grace-rodzice i Isabel-rodzice trwa ciągły spór. Problemy z ojcem ma także Cole. O prawdziwych rodzicach Sama lepiej nawet nie wspominać. Jedynym przeciwstawieniem  tych rodzin, w których żadne dziecko nie czułoby się szczęśliwe jest… no właśnie, sfora. Beck. Beck, który miał jednak swoją ciemną stronę. Jak wiele wie o nim Sam?

Jedna rzecz mi się w tej części nie podobała. Nie była w stanie mnie zaskoczyć. Pierwsze dwa zdania zdradzają zakończenie, które przestaje emocjonować. Niestety, ale to poważny błąd.

Stylistycznie, podobnie jak w pierwszej książce o wilkołakach z Mercy Falls, jest ładnie i zgrabnie. Klimat został zachowany. Pomysł z motywem papierowych żurawi jest fantastyczny. Okładka ponownie urzeka zimowym pięknem

Po trzecią część tej opowieści o tym, co w życiu najważniejsze, o przetrwaniu mimo wszystko, o byciu sobą i relacjach z rodziną czy przyjaciółmi z pewnością sięgnę.

A Wam polecam zacząć przygodę od „Drżenia”



Cytat: 
"Unikanie życia to wspaniała terapia"

Ocena: 6/10

poniedziałek, 4 marca 2013

Podsumowanie lutego

W lutym ukazały się 4 recenzje:
Najwyższą ocenę (5) uzyskała czwarta część serii GONE: Zniknęli autorstwa Michaela Granta, czyli Faza czwarta: Plaga



W Waszej ankiecie remis - tyle samo głosów uzyskały książki: GONE. Faza druga: Głód oraz GONE. Faza trzecia: Kłamstwa Michaela Granta, a także Maladie i inne opowiadania Andrzeja Sapkowskiego.



W lutym dodałam tylko jedno zestawienie Top 10, bo w ferie dopadło mnie lenistwo.

Pojawiła się też kolejna notka Na szklanym ekranie, tym razem recenzja Hobbita.

Zapraszam do głosowania w nowej ankiecie :)

Nadchodzi wiosna^^ Mam nadzieję, że zarówno mi, jak i Wam przyniesie nową energię i zapał ;)
Pozdrawiam :)

sobota, 2 marca 2013

[26] Drżenie

Tytuł: Drżenie

Seria: Wilkołaki z Mercy Falls #1

Autorka: Maggie Stiefvater

Wydawnictwo: Wilga



Do gatunku paranormal romance zraził mnie trochę „Zmierzch”. Poza tym wolę, gdy wątek romantyczny jest w książce gdzieś z boku, żeby nie przyćmiewał akcji. Wychodząc z biblioteki sama zastanawiałam się więc co mnie podkusiło, że wypożyczyłam „Drżenie”.  Po przemyśleniu doszłam do wniosku, że to zasługa Waszych recenzji, które tę powieść wychwalały. W pełni się z nimi zgadzam.

Książka Maggie Stiefvater opowiada o miłości dziewczyny i wilkołaka. Miłości, jak nietrudno zapewne odgadnąć, trudnej. Sam i Grace przeżywają więc różne rozterki, borykają się z wieloma przeciwnościami. Wilki to przecież dzikie zwierzęta. Mieszkańcy Mercy Falls, nie znając ich tajemnicy, lękają się ich. A myśliwi bywają bezwzględni. W dodatku nadchodzi zima, a to właśnie ona zamienia ludzi w bestie. Co roku na dłużej odbiera im tożsamość.

Miłość  między głównymi bohaterami ukazana z punktu widzenia każdego z nich przedstawiona jest w ciekawy sposób. Naprawdę. Już dawno książka w której główny wątek to wątek romantyczny tak mnie nie wciągnęła. Może troszkę brakuje tu akcji, ale nie szkodzi.

Pomysł na wilkołaki autorka miała bardzo oryginalny. Zamiast pełni księżyca wpływ na wilkołaki ma temperatura. Im zimniej, tym większe prawdopodobieństwo przemiany. Przy każdym rozdziale podana jest aktualna temperatura – ciekawy zabieg.

Niezmiernie się cieszę, że autorce nie przyszło do głowy wpychać tam gdzieś trójkąta miłosnego, jak to robią w większości dzisiejszych książek.

Bohaterowie są tacy… ludzcy. Praktyczna, niezależna Grace i Sam z duszą artysty. Dwa różne światy, które nawzajem się uzupełniają. Isabel, pozornie oschła i oziębła, a jednak decydująca się pomóc głównym bohaterom. Olivia, troszkę zagubiona, z trudem potrafiąca zaufać nawet najlepszej przyjaciółce. Beck, opiekuńczy, ale również popełniający błędy. Rachel, typowa nastolatka. Jack, nieumiejący odnaleźć się w nowej sytuacji. Shelby ze swoją obsesją władzy. I w końcu rodzice Grace – skupieni za bardzo na karierze, nieorientujący się co właściwie przeżywa ich córka.

Wilki,. Wszechobecne w tej książce są wilki. No, wilkołaki. A ponieważ wilki uwielbiam, zachwyciły mnie i tutaj. Są wspaniale opisane. Trochę tajemnicze, niczym opiekunowie i duchy lasu.

Styl pisania sprawia, że „Drżenie” czyta się łatwo. Podział narracji pozwala poznać historię z dwóch odmiennych punktów widzenia. Ładna, nastrojowa okładka cieszy oko. Nic dodać, nic ująć. Odrobinkę schematyczna fabuła nie przeszkadza.

Myślę, że porównywanie powieści pani Stefvater do "Zmierzchu" umniejsza tej pierwszej, bo jest lepsza. 

Krótko mówiąc, pierwsze część serii o wilkołakach z Mercy Falls jest niebanalną romantyczną historią z  wplecionymi w tekst fragmentami poezji, naturalnie wypadającymi dialogami i urzekającym klimatem.  Opowieść o miłości, przyjaźni, zaufaniu. Polecam ; )



Cytat:
"Książki są bardziej prawdziwe, jeśli czyta się je na zewnątrz"

Ocena: 7/10


W tym tygodniu ukaże się podsumowanie lutego i nowa ankieta :)

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo