Seria: Achaja #2
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo: Fabryka słów
Pewnie niektórzy z Was jeszcze pamiętają, że po lekturze
pierwszej części „Achai” miałam mieszane odczucia. Było w tej książce sporo
fragmentów naprawdę udanych, ale i całkiem sporo idiotycznych. Jak wypada
kontynuacja?
Podobnie. Naprawdę podobnie, dlatego to nie będzie długa
recenzja, bo nie chce mi się za bardzo powtarzać.
Na początek kilka słów o fabule. Księżniczka Achaja (a może
była księżniczka) po wszystkich traumatycznych przeżyciach znajduje w końcu
spokój i może wieść zwyczajne, wiejskie, beztroskie życie. Jednak okazuje się,
że ta sielanka nie może trwać długo. Wszak dziewczyna znajduje się teraz w
państwie Arkach, a tam każda niewiasta musi przejść służę wojskową. Jest to
jednak armia inna niż ta w królestwie Troy i główna bohaterka czuje się w niej
wcale nie najgorzej. Pnie się po szczeblach wojskowej kariery i, jak się pewnie
domyślacie, niejeden raz znajdzie się w tarapatach.
Trochę mniej chaotycznie wypadają tu bohaterowie. Autor
jakby się wreszcie zdecydował kto kim ma być i nie musimy już czytać po raz
niewiadomo który, jak to w Achai coś się przełamało. To na plus. Sirius i Zaan
znowu ubarwiają powieść i dostarczają nam rozrywki. Szczerze mówiąc, ich wątek
zaczął mnie interesować najbardziej. Natomiast dalej nie wiem, po co w tej serii
istnieje ktoś taki jak czarodziej Meredith.
No i jest jeszcze Biafra. Szef wywiadu Arkach. Jedyny facet
w wojsku kobiet. Tajemniczo powiązany z królową, niesamowicie inteligentny i
całkowicie pozbawiony kręgosłupa moralnego Biafra. Jedna z najciekawszych
postaci w tej powieści, choć myślę, że wypadałby bardziej przekonująco, gdyby
nie upijał się do nieprzytomności.
Stylistycznie jest tak jak było, czyli przesadnie wulgarnie.
Nie sądzę, że to się zmieni w trzecim tomie.
Przesadny erotyzm raczej też będzie stałym elementem serii.
Niestety.
Mimo wad, „Achaję” wciąż czyta się ciekawie. I choć niektóre
momenty wydają mi się co najmniej… dziwne (czyt. zdecydowanie dziwni mieszkańcy
Wielkiego Lasu), to chyba sięgnę po dalsze części przygód wojowniczej księżniczki.
Cytat:
"To, czego tak bardzo sie boicie, tkwi w was samych."
Ocena: 5/10
W ten oto sposób napisałam chyba najkrótszą recenzję, jaka
do tej pory pojawiła się na tym blogu. A t dlatego, że mam Wam coś jeszcze do
oznajmienia.
Otóż dokładnie tydzień temu minął rok, odkąd założyłam tego
bloga i opublikowałam pierwszą recenzję („Igrzyska śmierci”). Jeju, jak szybko
ten czas leci…
Przez ten rok sporo się u mnie zmieniło. Przede wszystkim
inaczej teraz czytam książki. Zwracam większą uwagę na detale. Inaczej też
piszę. Znaczy, mam nadzieję, że idzie mi to coraz lepiej. No i chyba czytam
więcej. Przeglądając Wasze recenzje dowiaduję się o książkach, o których
inaczej pewnie bym nie usłyszała. A moje horyzonty się poszerzają ;)
Muszę Wam powiedzieć, ze jestem z siebie nawet dumna, bo
notki dodaję w miarę regularnie (w przeciwieństwie do bloga z opowiadaniem).
Chyba mogę powiedzieć, że prowadzenie tego bloga stało się dla mnie swego
rodzaju treningiem obowiązkowości. Jest sobota? Musi być i recenzja. No, dobra,
w wakacje się rozregulowałam, ale od września znów będę bardziej konsekwentna.
Spędzam na tym blogu sporo czasu i wiem, że jest to czas
spędzony pożytecznie. Udało mi się wygrać kilka konkursów, dowiedziałam się
mnóstwa rzeczy o książkach, filmach itd.
To wszystko nie istniałoby bez Was, którzy te recenzje
czytacie i komentujecie. Dziękuję Wam, za to, że jesteście. Za to, że wyrażacie
własne zdanie, nieważne, czy podobne do mojego czy też zupełnie odmienne. Cenię
sobie wszystkie Wasze opinie. Dziękuję.
Mam nadzieję, że spędzimy razem jeszcze trochę czasu.
A na zakończenie, żeby osłodzić Wam końcówkę wakacji, mam
dla Was torty ;) Tak, utrzymując się w urodzinowym klimacie, poszperałam
odrobinę w Internecie i znalazłam torty nawiązujące do znanych książek, filmów
czy bajek. Enjoy!
Słodki domek hobbita^^
Lukrowa Saphira
Ej, no, takiego pięknego kosogłosa to aż szkoda zjadać ;)
No chyba nie sądziliście, że zabraknie "Harry'ego"?
Grrroźnie xd
Tort godny Jacka Sparrowa. Myślicie, że jest rumowy? ;d
O tak! Tort nawiązujący do najlepszego serialu ever - "Supernatural" <3
Tak średnio happy ta scena, jak na happy birthday, ale film uwielbiam...
No "Wiedźmin" to się tu musiał znaleźć ; )
Moja ulubiona kreskówka z dzieciństwa - "Kod Lyoko'
Ejj! Nie dość, że mój ukochany film animowany, to jeszcze cyferka się zgadza *_*
P.S. Zrobiłam się strasznie głodna ;d