Harry Potter Broom -->

sobota, 31 sierpnia 2013

[46] Achaja - Tom 2 + Urodziny^^

Tytuł: Achaja - Tom 2

Seria: Achaja #2

Autor: Andrzej Ziemiański

Wydawnictwo: Fabryka słów


Pewnie niektórzy z Was jeszcze pamiętają, że po lekturze pierwszej części „Achai” miałam mieszane odczucia. Było w tej książce sporo fragmentów naprawdę udanych, ale i całkiem sporo idiotycznych. Jak wypada kontynuacja?

Podobnie. Naprawdę podobnie, dlatego to nie będzie długa recenzja, bo nie chce mi się za bardzo powtarzać.

Na początek kilka słów o fabule. Księżniczka Achaja (a może była księżniczka) po wszystkich traumatycznych przeżyciach znajduje w końcu spokój i może wieść zwyczajne, wiejskie, beztroskie życie. Jednak okazuje się, że ta sielanka nie może trwać długo. Wszak dziewczyna znajduje się teraz w państwie Arkach, a tam każda niewiasta musi przejść służę wojskową. Jest to jednak armia inna niż ta w królestwie Troy i główna bohaterka czuje się w niej wcale nie najgorzej. Pnie się po szczeblach wojskowej kariery i, jak się pewnie domyślacie, niejeden raz znajdzie się w tarapatach.

Trochę mniej chaotycznie wypadają tu bohaterowie. Autor jakby się wreszcie zdecydował kto kim ma być i nie musimy już czytać po raz niewiadomo który, jak to w Achai coś się przełamało. To na plus. Sirius i Zaan znowu ubarwiają powieść i dostarczają nam rozrywki. Szczerze mówiąc, ich wątek zaczął mnie interesować najbardziej. Natomiast dalej nie wiem, po co w tej serii istnieje ktoś taki jak czarodziej Meredith.

No i jest jeszcze Biafra. Szef wywiadu Arkach. Jedyny facet w wojsku kobiet. Tajemniczo powiązany z królową, niesamowicie inteligentny i całkowicie pozbawiony kręgosłupa moralnego Biafra. Jedna z najciekawszych postaci w tej powieści, choć myślę, że wypadałby bardziej przekonująco, gdyby nie upijał się do nieprzytomności.

Stylistycznie jest tak jak było, czyli przesadnie wulgarnie. Nie sądzę, że to się zmieni w trzecim tomie.
Przesadny erotyzm raczej też będzie stałym elementem serii. Niestety.

Mimo wad, „Achaję” wciąż czyta się ciekawie. I choć niektóre momenty wydają mi się co najmniej… dziwne (czyt. zdecydowanie dziwni mieszkańcy Wielkiego Lasu), to chyba sięgnę po dalsze części przygód wojowniczej księżniczki.


Cytat:
"To, czego tak bardzo sie boicie, tkwi w was samych."

Ocena: 5/10


W ten oto sposób napisałam chyba najkrótszą recenzję, jaka do tej pory pojawiła się na tym blogu. A t dlatego, że mam Wam coś jeszcze do oznajmienia.

Otóż dokładnie tydzień temu minął rok, odkąd założyłam tego bloga i opublikowałam pierwszą recenzję („Igrzyska śmierci”). Jeju, jak szybko ten czas leci…

Przez ten rok sporo się u mnie zmieniło. Przede wszystkim inaczej teraz czytam książki. Zwracam większą uwagę na detale. Inaczej też piszę. Znaczy, mam nadzieję, że idzie mi to coraz lepiej. No i chyba czytam więcej. Przeglądając Wasze recenzje dowiaduję się o książkach, o których inaczej pewnie bym nie usłyszała. A moje horyzonty się poszerzają ;)

Muszę Wam powiedzieć, ze jestem z siebie nawet dumna, bo notki dodaję w miarę regularnie (w przeciwieństwie do bloga z opowiadaniem). Chyba mogę powiedzieć, że prowadzenie tego bloga stało się dla mnie swego rodzaju treningiem obowiązkowości. Jest sobota? Musi być i recenzja. No, dobra, w wakacje się rozregulowałam, ale od września znów będę bardziej konsekwentna.

Spędzam na tym blogu sporo czasu i wiem, że jest to czas spędzony pożytecznie. Udało mi się wygrać kilka konkursów, dowiedziałam się mnóstwa rzeczy o książkach, filmach itd.

To wszystko nie istniałoby bez Was, którzy te recenzje czytacie i komentujecie. Dziękuję Wam, za to, że jesteście. Za to, że wyrażacie własne zdanie, nieważne, czy podobne do mojego czy też zupełnie odmienne. Cenię sobie wszystkie Wasze opinie. Dziękuję.

Mam nadzieję, że spędzimy razem jeszcze trochę czasu.


A na zakończenie, żeby osłodzić Wam końcówkę wakacji, mam dla Was torty ;) Tak, utrzymując się w urodzinowym klimacie, poszperałam odrobinę w Internecie i znalazłam torty nawiązujące do znanych książek, filmów czy bajek. Enjoy!

Słodki domek hobbita^^

Lukrowa Saphira

Ej, no, takiego pięknego kosogłosa to aż szkoda zjadać ;)

No chyba nie sądziliście, że zabraknie "Harry'ego"? 

Grrroźnie xd

Tort godny Jacka Sparrowa. Myślicie, że jest rumowy? ;d

O tak! Tort nawiązujący do najlepszego serialu ever - "Supernatural" <3

Tak średnio happy ta scena, jak na happy birthday, ale film uwielbiam...

No "Wiedźmin" to się tu musiał znaleźć ; )
Moja ulubiona kreskówka z dzieciństwa - "Kod Lyoko'

Ejj! Nie dość, że mój ukochany film animowany, to jeszcze cyferka się zgadza *_*
P.S. Zrobiłam się strasznie głodna ;d


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

[45] Ostatnia piosenka

Tytuł: Ostatnia piosenka


Autor: Nicholas Sparks

Wydawnictwo: Albatros


Chyba zacznę czytać więcej książek o miłości. Ostatnio był wzruszający „Zaklinacz koni”, teraz całkiem niezła „Ostatnia piosenka”, którą przeczytałam na obozie. Mój pierwszy kontakt z twórczością wychwalanego ostatnio wszędzie Sparksa. Pierwszy i raczej nie ostatni.

Książka opowiada historię nastoletniej Ronnie – buntowniczej, ale w głębi dycha wrażliwej nastolatki, którą bardzo polubiłam, bo wydawała mi się taka… prawdziwa. Wiecie, postać z krwi i kości. Nieidealna, popełniająca wciąż nowe błędy, ale jednocześnie wyciągająca z nich wnioski. Ronnie jedzie wraz z młodszym braciszkiem, Jonnah, na wakacje do ojca, z którym nie kontaktowała się od trzech lat. Dokładnie od chwili, gdy postanowił on odejść od swojej żony. W przeciwieństwie do Jonnah, Ronnie nie odbierała telefonów od ojca, a spędzenie z nim lata było dla niej złem koniecznym. Przyzwyczajona do szybkiego tempa życia i nocnych klubów Nowego Jorku, nastolatka powoli odkrywa uroki życia w malutkiej mieścinie ojca. Odkrywa też na nowo jego samego. I odkrywa miłość.

Z początku ta powieść wcale mi się nie podobała. Miałam problem z konstrukcją zdań, bo chwilami brzmiały one naprawdę dziwnie. Stylistycznie wyglądało to nie najlepiej i często gubiłam sens danego zdania w jego udziwnionych i nie do końca chyba poprawnych zawiłościach. Ale gdzieś po stu stronach to się zmienia. Nie wiem, albo z czasem autorowi pisanie tej powieści wychodziło coraz lepiej, albo po prostu się wciągnęłam i nie zwracałam już na to uwagi.

Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona na dość wysokim poziomie. Bo nie opowiada tylko o miłości, a o wszystkich aspektach życia dojrzewającej nastolatki. O problemach z rodzicami, o przyjaźni, o relacji z rodzeństwem, o poszukiwaniu własnej tożsamości. Widzimy jak Ronnie z obrażonej na cały świat smarkuli zmienia się w troskliwą młodą kobietę. Widzimy, dlaczego się zmienia, kto jaki ma na nią wpływ. Widzimy jak ocieplają się jej relacje z ojcem, jak poznaje rodzinny sekret, jak troszczy się o brata, jak kiełkuje uczucie jej i Willa. I jak to uczucie stawia czoła wielu przeszkodom.

Oprócz głównego wątku jest też kilka wątków pobocznych. Najciekawszym moim zdaniem jest historia ojca Ronnie. Wspomina on swoje własne, chwilami niezbyt łatwe dzieciństwo i przyjaźń z miejscowym pastorem, dzięki któremu stał się takim człowiekiem i ojcem jakim jest: dobrym, kochającym, pozwalającym swoim dzieciom podejmować samodzielne decyzje i wspierającym je w trudnych chwilach.

Nie tylko główna bohaterka i jej ojciec są wiarygodnymi postaciami. Uroczy jest Jonah z jego radością życia i typowymi dla dziesięciolatka pomysłami. Od razu polubiłam też Willa, który zdaje się być zaprzeczeniem stereotypu tępego bogatego sportowca. Przypadł mi do gustu pastor z jego oddaniem swej świątyni i życzliwością, którą hojnie obdarzał ludzi. I nawet zagubiona, zahukana Blaze powoli zdobywała moją sympatię.


„Ostatnia piosenka” bawi, wzrusza i uczy. Jest mądra i pełna uroku. Idealna na długie letnie wieczory.  Mówi o rzeczach prostych i trudnych, ale zawsze w prosty, trafiający do czytelnika sposób. Warto ją przeczytać. 


Cytat:
"Życie, uświadomił sobie, bardzo przypomina piosenkę. Na początku jest tajemnica, na końcu - potwierdzenie, ale to w środku kryją się wszystkie emocje, dla których cała sprawa staje się warta zachodu."

Ocena: 5

Wybaczcie, że recenzja z dwudniowym opóźnieniem, ale, cóż - kolejny wyjazd. Postaram się w środę dodać Top10

środa, 14 sierpnia 2013

The versatile blog

Zostałam nominowana do zabawy The versatile blog. Za nominację dziękuję Oczytaaaaneej (wiem, prawdopodobnie dokonałam najdziwniejszej odmiany nicka ever xd) ;)


Zasady zabawy: 

1. Podziękować nominującemu blogerowi
2. Pokazać nagrodę u siebie
3. Ujawnić 7 faktów o sobie
4. Nominować 15 blogów, które na to zasługują
5. Poinformować autorów nominowanych blogów o nominacjach.

No to... Fakty (uprzedzam tych, którzy jeszcze nie wiedzą - jak ja się już rozpiszę...)

1. Interesuję się dziennikarstwem, prowadziłam szkolne radio. Udało mi się m.in. przeprowadzić wywiady ze Zbigniewem Wodeckim i Czesławem Mozilem.

2. W podstawówce nie cierpiałam języka polskiego, mimo, że miałam z niego dobre oceny. Uwielbiałam za to matematykę. Dzisiaj jestem na rozszerzonym polskim, a na matmie... czytam sobie książki. I to mi uświadomiło jaki wpływ mają nauczyciele na nasze nastawienie do przedmiotu. Ja wiem, czemu nie lubiłam polskiego...

3. Ja, zagorzała fanka fantastyki, dawniej tego gatunku nawet nie tolerowałam. A zwłaszcza "Harry'ego Pottera". Pamiętam jak w drugiej klasie podstawówki pani puściła nam na Halloween "Komnatę tajemnic". Siedziałam tyłem do ekranu oburzona, że "pani pokazuje nam takie paskudne stwory". A potem przeczytałam książkę i historia młodego czarodzieja mnie oczarowała.

4. Mam donośny głos. Nawet, gdy staram się mówić cicho, to i tak słychać mnie z daleka. To bywa uciążliwe.

5. Nie mam pojęcia kim będę w przyszłości. Waham się między dziennikarstwem a prawem, ale co chwilę wpadam na jakieś inne pomysły. Kiedyś chciałam być nauczycielką, albo, jako, że lubię dzieci i mam do nich dobre podejście, przedszkolanką, ale mi przeszło. Na szczęście.  Za to, gdy miałam jakieś 5 lat to mówiłam pani w osiedlowym spożywczaku, że ma mi tam zostawić miejsce w pracy, jak będę duża. Zmieniłam zdanie, kiedy dorośli uświadomili mi, że sprzedawcy wcale nie mogą tych wszystkich słodyczy ze sklepu brać do domu za darmo.

6. Gdy znam jakąś piosenkę i ją słyszę, to nie umiem nie zacząć śpiewać. Jest to o tyle problem, że moi rodzice w kółko słuchają disco polo albo śląskich przebojów (oh, God, why ;_;). Chcąc nie chcąc, znam więc te kawałki. No i sb podśpiewuję, jak je gdzieś usłyszę. A wcale nie chcę.

7. Prowadzę bloga. Fanfiction na podstawie "Harry'ego Pottera". Ostrzegam, jest denne, bo zaczęłam je wymyślać jakieś 3-4 lata temu, a spisywać ponad dwa lata temu. Jak na nie dzisiaj patrzę, to wiem, że fabuła banalna itd., ale mam do tej historii sentyment. I mam nadzieję, że doprowadzę ją do końca. A dla osób, które nie boją się dennych opowiadań --> http://dominique-weasley.blogspot.com/

Nominowani:

sobota, 10 sierpnia 2013

[44] Achaja - Tom I

Tytuł: Achaja - Tom I

Seria: Achaja #1

Autor: Andrzej Ziemiański

Wydawnictwo: Fabryka słów


O „Achai” zrobiło się ostatnio dosyć głośno, bo mimo, że seria liczy sobie już 10 lat, ostatnio ukazała się jej kontynuacja tj. „Pomnik cesarzowej Achai”. Jako wielbicielka fantastyki, zachęcona jeszcze recenzjami porównującymi te książki do mojego ukochanego „Wiedźmina”, stwierdziłam, ze koniecznie muszę się zapoznać z prozą Ziemiańskiego. Jak wypadło to spotkanie? Szczerze mówiąc, mam mieszane odczucia.

Powieść opowiada o księżniczce Achai, córce Archentara, Wielkiego Księcia Królestwa Troy. Na skutek intrygi uknutej przez rodzinę macochy dziewczyny, Achaja trafia do wojska. Do zwykłego obozu rekrutów jako zwykła szeregowa. Oczywiście wiąże się z tym sporo trudności, zwłaszcza, gdy jej oddział zostaje wysłany na bitwę. Główna bohaterkę czeka wiele trudnych przeżyć, m.in. obóz niewolników, ucieczki, przymusowa prostytucja.

Oprócz wątku głównego obserwujemy też dwa inne. Pierwszy to przygody świątynnego skryby Zaana i uciekiniera Siriusa (podającego się za błędnego rycerza), którzy wymyślają intrygę, mogącą wywrócić do góry nogami politykę całego królestwa. Drugim zaś wątkiem jest historia czarodzieja Mereditha, jego dyskusje z jednym z bogów i Wirusem (nie pytajcie kim jest ta istota, bo nie rozumiem).  Dzięki czarodziejowi dowiadujemy się też o potędze Zakonu – organizacja zrzeszająca czarodziejów i panująca nad… wszystkim?

Zacznę od wad. To chyba najbardziej chaotyczna książka jaką czytałam. Gubiłam się co chwilę w opisach, miałam czasami wrażenie, że autor nie pamięta co pisał kilka zdań wcześniej. Polityka tego świata jest zagmatwana, rządzące nim zasady nie do ogarnięcia.  Brak logiki jest tu spotykany tak często jak w niektórych blogowych opowiadaniach. Wątek Mereditha nie służy niczemu (no, chyba, że w kolejnych tomach będzie miał jednak jakieś znaczenie dla rozwoju fabuły).

Kolejna sprawa to język powieści. Ja naprawdę nie mam nic do przekleństw w książkach. Wiem, ze ludzie tak mówią, wiem, że Ziemiański chciał stworzyć brutalny świat. To, że postacie klną wcale mnie nie dziwi. Ale wulgaryzmy w narracji są zupełnie niepotrzebne. Nie wiem czemu miały służyć – zszokowaniu czytelnika? Wywołują raczej niesmak.

Podobny niesmak wywołuje wciśnięta wszędzie gdzie się da erotyka. I znów: nie przeszkadzają mi sceny erotyczne w książkach (w końcu „Wiedźmin” czy „Zawrocie” też nie były od niej wolne), ale błagam, z umiarem. Przez ponad połowę książki Achaja chodzi naga/pół naga (oczywiście zmuszają ją do tego okoliczności), a jak już ma ubranie to np. sutki ją bolą, bo jej mundur obciera. Stosunek autora do kobiet pozostawia wiele do życzenia. Okej, Achaję zgwałcili, dobra, wiadomo, że spadną na nią same nieszczęścia. Ale żeby wyjeżdżać z teoriami, że wojny na świecie są dlatego, że żony są kiepskie w łóżku?

Postacie są różnorodne i to jeden z lepszych elementów powieści. Polubiłam zwłaszcza duet Zaan – Sirius, inteligencję tego pierwszego i sympatyczną głupotę drugiego. Ich przyjaźń i to, jak się uzupełniają. No a Zaan to już w ogóle jest genialny. Te facet potrafi załatwić wszystko. Podobało mi się przedstawienie księcia Archentara i jego egoizmu. Natomiast samą Achaję zaczęłam lubić mniej więcej w połowie powieści. Kiedy w końcu się unormowała. Bo na początku wyglądo to tak, jakby Ziemiański nie mógł się zdecydować na to, jaka właściwie ona jest. Niby pisze, że była wyszkolona do walki jak chłopak, dzielna i inteligentna, a gdy trafia do wojska to jest bezradna i naiwna. Dopiero obóz niewolników ją zmienia. Szkoda, że to w połowie logiczne. To było przecież jak obozy pracy w czasie II wojny światowej, a nie sądzę, że ci, którzy byli tam zsyłani, wychodzili potem dobrze odżywieni i silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. Co kawałek mamy fragment, w którym pisze, że w głównej bohaterce „coś się przełamało”. Pogubiłam się . To kiedy ona się w końcu przełamała?!


Trzeba jednak przyznać, że książka wciąga. Fabuła jest pomysłowa, akcja wartka. Są fragmenty nudniejsze, ale całość czyta się bardzo szybko. Świat przedstawiony w „Achai” jest intrygujący, pomimo, że chaotycznie opisany. Przeczytam kontynuacje, bo to nie aż taka zła książka. Ale nie porównujcie do „Wiedźmina”, dobrze? Nie obrażajcie dzieł Sapkowskiego.

Polecam fanom fantastyki. Zagorzałym. 


Cytat:
"Pokaż samej sobie, że potrafisz iść własną ścieżką. Bez niczyjej łaski, bez zlitowania.Tak samo jest w walce.Nie będzie łaski. Nie będzie zlitowania. Ty albo on. Daj z siebie wszystko albo uciekaj. Walka to wolność."

Ocena: 5/10

środa, 7 sierpnia 2013

Podsumowanie lipca

Wakacje!!! Wreszcie upragnione dwa miesiące wolności... z czego połowa już minęła. Pewnie się ze mną zgodzicie, że dwa miesiące to za krótko, no nie? Tylko prosiłabym ciut niższe temperatury, bo te upały sprawiają, że nic mi się nie chce ;/

Przez wakacyjne wyjazdy itd. nie dość, że ostatnio znowu nie było sobotniej recenzji (wybaczcie) to jeszcze rzadziej pojawiam się u Was. Przepraszam, myślę, że w sierpniu będzie lepiej, a jeśli nie, to we wrześniu wszystko wróci do normy.

W lipcu ukazały się 3 recenzje:

Najwyżej oceniłam Intruza autorstwa Stephenie Meyer - 6-


W Waszej ankiecie na książkę czerwca - remis. Najwięcej głosów zdobyły dwie książki: reportaż Ryszarda Kapuścińskiego Podróże z Herodotem oraz pełna ciepła opowieść o aniołach Doroty Terakowskiej Tam, gdzie spadają anioły.

W lipcu dodałam także jedno zestawienie Top10 oraz jedną notkę z cyklu Na szklanym ekranie (pełną zachwytów nad Zaklinaczem koni).

Tradycyjnie zapraszam do głosowania w nowej ankiecie.

Pozdrawiam i życzę udanej drugiej połowy wakacji ;)

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo