Harry Potter Broom -->

piątek, 31 sierpnia 2012

[2] Klątwa tygrysa.

Tytuł serii: Klątwa tygrysa

Poszczególne części: 
  1. Klątwa tygrysa
  2. Klątwa tygrysa. Wyprawa

Autorka: Colleen Houck

Wydawnictwo: Otwarte

Uwaga!!!  Recenzja obejmuje wyłącznie pierwszą część serii.


Tym, co zwróciło moją uwagę na tą książkę była okładka. To ona tak naprawdę zachęca do przeczytania tej powieści, bo napisy z tyłu mówią niewiele i są dość… banalne. Pomijając już umieszczoną tam opinię „Romantic Times”, która głosi, że „Sama J.K. Rowling chciałaby napisać tą książkę”. Czy naprawdę trzeba wszystko porównywać do Harry`ego Pottera?

No, ale nie ocenia się książki po okładce. Otworzyłam powieść, przerzuciłam wszystkie kartki i przeczytałam umieszczoną z tyłu notę:  „o autorce”. Natrafiłam na zdanie: „Colleen Houck wpadła na pomysł napisania >>Klątwy Tygrysa<< po przeczytaniu sagi >>Zmierzch<<”. To nie wróży nic dobrego, pomyślałam. Wbrew moim oczekiwaniom prolog okazał się naprawdę interesujący i w niczym nie przypominał pseudofilozoficznych wstępów do „Zmierzchu”.

Czytając pierwsze strony książki, poznajemy główną bohaterkę. Jest nią siedemnastoletnia Kelsey, której rodzice nie żyją. To dopiero oryginalne! Wiem, czepiam się, ale to naprawdę irytujące, że z reguły główny bohater książki nie ma rodziców. A teraz do rzeczy. Kelsey dostaje pracę w cyrku, gdzie poznaje pewnego niezwykłego tygrysa Rena i interesującego się jego kupnem pana Kadama. Wkrótce całą trójką wyruszają do Indi, by przełamać pradawną klątwę rzuconą przez złego czarnoksiężnika. O, przepraszam! Kelsey myśli, że jedzie do pracy, dopiero na miejscu poznaje prawdę. Na miejscu, czyli mniej więcej w środku dżungli, dokąd podążyła za tygrysem, który uciekł z klatki. Logiczne, prawda? Przecież każdy z nas by tak postąpił! Tak, wiem, znów się czepiam.

Szczerze mówiąc, „Klątwa tygrysa” jest naprawdę ciekawą książką. Pisana prostym językiem, z dość interesującą fabułą. Jest co prawda trochę schematyczna, ale wyróżnia się na tle innych paroma szczegółami. Największą jej zaletą są ciekawostki z indyjskiej kultury i mitologii. Godne uwagi. Ponadto Colleen Houck świetnie radzi sobie z opisami miejsc, dzięki czemu łatwo można je sobie wyobrazić. Trochę gorzej z postaciami, które wydają się płytkie i nie ma w nich nic szczególnego. No, pan Kadam jest niezwykle ciepłą i sympatyczną postacią,  ale Kelsey mnie drażni, nie wiedzieć czemu. Wyidealizowany Ren tym bardziej, a Kishan, należący do tego typu postaci, które z reguły lubię najbardziej, po kilku pierwszych wypowiedziach  rozczarowuje.

Mimo pewnych niedociągnięć warto zapoznać się z tą powieścią. Z pewnością sięgnę po jej kontynuację. Nie należy do moich ukochanych książek, ale jest lekka, przyjemna i z czystym sumieniem ją Wam polecam.



Cytat: 
 „Kiedy życie wręcza ci cytrynę, upiecz ciasto cytrynowe.”

Ocena: 6/10

piątek, 24 sierpnia 2012

[1] Igrzyska Śmierci

Tytuł serii: Igrzyska Śmierci

Poszczególne części:
  1. Igrzyska Śmierci
  2. W pierścieniu ognia
  3. Kosogłos
Autorka: Suzanne Collins

Wydawnictwo: Media Rodzina




„Igrzyska śmierci” polecało mi już kilka osób, więc w końcu postanowiłam sięgnąć po tę książkę. I bardzo dobrze, bo inaczej średnio zrozumiałabym film, który obejrzałam później, a który (jak to zwykle bywa) pomimo że niezły, od książki o wiele gorszy. No, ale odbiegam od tematu.

Napisy z tyłu okładki (oprócz może dwóch zdań) raczej mnie do przeczytania książki nie zachęciły. Kolejne porównanie do Harry’ego Pottera, wyznanie Stephenie Meyer, że „wzięła książkę do restauracji, ukryła ją pod stołem i czytała podczas kolacji”.  Nie, nie żartuję. Autorka „Zmierzchu” naprawdę napisała coś takiego. Okładka mi się spodobała. W miarę prosta, nowoczesna. Oddaje charakter książki. (Mowa o tej starszej wersji okładki, nie tej nowej, „przedobrzonej”).

„Igrzyska śmierci” opowiadają o szesnastoletniej Katniss Evardeen. Poznajemy główną bohaterkę i jej życie w Dwunastym Dystrykcie, najbiedniejszym rejonie futurystycznego państwa Panem. Katniss jest jednocześnie narratorką książki. Dzięki niej dowiadujemy się o okrutnych rządach Kapitolu i organizowanych przez niego co roku Głodowych Igrzyskach – walce na śmierć i życie, do której wyznaczona jest młodzież od dwunastego do osiemnastego roku życia. Jeden chłopak i jedna dziewczyna z każdego dystryktu. Dwadzieścia cztery osoby. Tylko jedna może przeżyć.

Sama powieść jest moim zdaniem genialna. Oryginalność i pomysłowość autorki już na samym początku robią na mnie olbrzymie wrażenie. Państwo Panem intryguje od pierwszych stron. Dialogi, opisy akcji, fabuła – wszystko na naprawdę wysokim poziomie. Kolejnym atutem „Igrzysk Śmierci” są rewelacyjnie wykreowane postacie. Rzadko zdarza się, by  główny bohater był jedną z moich ulubionych postaci.  Katniss jest jednak silna, odważna i stanowcza. Dla dobra swojej rodziny zrobi wszystko. W dodatku nigdy się nie poddaje. Kolejne ciekawe postacie to Rue (kurde, czemu ona musiała zginąć?), Cinna ( czyżby jedyny sympatyczny mieszkaniec Kapitolu?) i… wiecznie pijany Haymitch. Nie żartuję, naprawdę bardzo lubię tą postać.

Jedna rzecz mnie w tej książce irytowała. Mianowicie narracja w czasie teraźniejszym. Denerwująca co prawda tylko na początku, później się przyzwyczaiłam. Taki jeden, malutki nic nie znaczący minusik.
Nie będę się zbytnio rozpisywała o kolejnych dwóch tomach trylogii. Opowiadają one o powstaniu dystryktów i wojnie z Kapitolem. Dochodzi kilka kolejnych, rewelacyjnych postaci (np. uwielbiany przeze mnie Finnick) oraz momentów, w których wściekamy się na autorkę za zabicie niektórych naszych ulubieńców. Cóż, happy-end jest, ale nie całkowity. Może to i dobrze. Zło zostało pokonane, ale konsekwencje niektórych działań są nieodwracalne. Takie dodatkowe przesłanie oprócz tego głównego, antywojennego.

Część druga, „W pierścieniu ognia” dorównała swojej poprzedniczce, a zakończenie serii, „Kosogłos” było godnym zwieńczeniem arcydzieła. Trylogii, która mówi nam o wierze we własne ideały, o tym, że można walczyć i wygrać z niesprawiedliwą władzą. O trudnych wyborach i dorastaniu. O społeczeństwie, w którym media odgrywają ogromną rolę. Może właśnie nad tym ostatnim należy się zastanowić…?

Polecam „Igrzyska śmierci” każdemu.



Cytat: 
„W oddali łąki, wejdźże do łóżka, Czeka tam na cię z trawy poduszka,
Skłoń na niej główkę, oczęta zmruż,
Rankiem cię zbudzi słońce, twój stróż.
Tu jest bezpiecznie, ciepło jest tu,
Stokrotki polne zaradzą złu.
 Najsłodsza mara tu ziszcza się,
Tutaj jest miejsce, gdzie kocham cię.”



Ocena: 10/10

Kilka słów wstępu.

Na tym blogu będę zamieszczać recenzje książek, które przeczytałam, a o których opinią chciałabym się z Wami podzielić. Będą to książki o różnej tematyce, choć najbardziej lubię fantasy. Seriom książek z reguły poświęcę jedną recenzję, nie rozbijając ich na części.
Czasem dodam kilka słów o okładce, czasem o ekranizacji (wiem, że to recenzja książki, ale wiele osób sięga po powieść, bo podobał im się film i odwrotnie).
Przy każdej recenzji pojawi się jeden wybrany cytat z książki.
Postaram się umieszczać notki raz w tygodniu, ale nic nie obiecuję.
Czekam także na Wasze opinie w komentarzach :)
Pozdrawiam

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo