Ech, obiecałam recenzję w środę, a znów jest w niedzielę. Przepraszam. I za zaległości u Was też przepraszam, poprawię się. : )

Seria: Opowieści z Narnii #1
Autor: Clive Staples Lewis
Wydawnictwo: Media rodzina
Ilość stron: 182
Lubię czasami wracać do książek, które już kiedyś czytałam.
Zawsze odkrywam w nich coś nowego. To
trochę jak spotkanie ze starym przyjacielem, bo książki to przecież są nasi
przyjaciele, prawda? I tylko żałuję czasami, że tak mało czasu na czytanie, bo
tylu książek jeszcze nie poznałam, a już jest sporo takich, które mogłabym
czytać wciąż od nowa.
Jedną z takich właśnie książek, które warto sobie od czasu
do czasu przypomnieć są Opowieści z
Narnii. Pamiętam, że dawniej uważałam je za taki klasyczny przykład
fantastyki, w którym to przekonaniu utwierdziły mnie jeszcze ekranizacje. Tym
razem, czytając Lwa, czarownicę i starą szafę, miałam wrażenie, że nie czytam
żadnej książki fantastycznej, a jedynie piękną baśń. Nie umniejsza to
oczywiście zupełnie jej wartości.
Myślę, że fabuła jest prawie wszystkim znana, więc ograniczę
się tylko do najważniejszego w jej przypomnieniu. Czworo dzieci, wysłanych w
okresie nalotów bombowych na Londyn w czasie wojny do starego domu pewnego
(również starego) profesora, wchodzi do szafy. Okazuje się, że mebel prowadzi do zaczarowanej krainy
zwanej Narnią, gdzie przez złą Białą Czarownicę panuje wieczna zima. Czy
dzieciom uda się uratować Narnię?
Akcja nabiera tempa dość szybko, nie mamy tu zbyt długich
opisów, książkę czyta się błyskawicznie. Ani się nie obejrzysz, już skończyłeś!
A wszystko to za sprawą świetnego, lekkiego pióra C.S. Lewisa. Opowieści z
Narnii przypominają nieco gawędę, jakąś opowiadaną gdzieś przy ognisku
historię, bajkę. Narrator wydaje się wręcz naszym rozmówcą, co chwilę zwraca
się do czytelnika, dopowiadając to i owo. Potęguje to jeszcze atmosferę
swobodnie snutej opowieści. W dodatku cała powieść niepozbawiona jest niewymuszonego
humoru.
Postacie są szalenie wprost sympatyczne. Waleczny i
opiekuńczy w stosunku do młodszego rodzeństwa Piotr, poważna i spokojna
Zuzanna, prostolinijna, odważna i zawsze radosna Łucja – to trójka dzieciaków,
których nie sposób nie lubić. Specjalnie nie wymieniłam tu Edmunda, bo on różni
się trochę od rodzeństwa. Nie znaczy to oczywiście, że go nie lubię. Ba! Lubię
go chyba bardziej niż pozostałych, bo jest bardziej dynamiczny, zmienia się,
popełnia głupstwa. Koniec końców, jest przecież tylko chłopcem, a nie
superbohaterem, prawda?
Oprócz czwórki rodzeństwa Pevensie, w Narnii możemy też
spotkać mówiące Bobry (czy tylko mnie pani Bóbr kojarzyła się trochę z Molly
Weasley?), Białą Czarownicę, która jest typowym wręcz czarnym charakterem i
Aslana. Tajemniczego, wspaniałego, groźnego, dobrego lwa Aslana. Chyba nie muszę
mówić, że go uwielbiam, prawda? Poznajemy także całe mnóstwo mitologicznych
istot z panem Tumnusem (faunem) na czele. Właściwie to właśnie obraz fauna
idącego z paczkami przez ośnieżony las zainspirował C.S. Lewisa do napisania
Opowieści z Narnii.
Można by się przyczepić, że to wszystko jest zbyt
uproszczone, że to śmieszne, że Piotr, który nigdy wcześniej nie trzymał w ręku
miecza, nagle prowadzi armię do walki itp., ale po co? Tutaj naprawdę nie ma to
najmniejszego znaczenia. To baśń. Z baśniowym klimatem, baśniowymi postaciami i
baśniowym urokiem.
Och, opisując postacie zupełnie zapomniałam o Profesorze. To
dość intrygujący staruszek, no bo który dorosły uwierzyłby w istnienie Narnii?
Wszystko staje się jednaj zrozumiałe, gdy tylko przeczytamy szóstą część cyklu,
Siostrzeńca Czarodzieja. Bo tak naprawdę pierwsza część Opowieści z Narnii
wcale chronologicznie nie jest pierwszą. Według kolejności wydarzeń jest druga.
Chronologicznie można czytać w tej kolejności: 6, 1, 5, 2, 3, 4, 7. Prawdę
mówiąc, miałam tym razem tak właśnie zrobić, ale znów zapomniałam. Myślę, że i
tym razem odbiór byłby nieco inny.
\
Książka opatrzona jest świetnymi ilustracjami Pauline
Baynes, a moje wydanie zawiera dodatkowo zdjęcia z filmu (który, swoją drogą,
też kiedyś pewnie zrecenzuję).
Krótko mówiąc, kto jeszcze Lwa, zarownicy i starej szafy
nie przeczytał, naprawdę sporo trac i radziłabym mu nadrobić te zaległości jak
najprędzej. To cudowna historia o miłości, lojalności i przyjaźni. O walce
dobra ze złem i sprawiedliwości.
Cytat:
"Kto raz został królemw Narnii, na zawsze nim pozostanie."
"Kto raz został królemw Narnii, na zawsze nim pozostanie."
Ocena: 10/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
Książkę wygrałam w konkursie u Stelli - dziękuję! : )
Cherry, masz parę literówek, z których cudny jest lew 'Alan' XD
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę, dwa razy ją czytałem i muszę jeszcze powtórzyć. Ach, i 'Opowieści..' to cykl, nie pierwsza książka. Rozbawiło mnie trochę 'lekkie pióro', bo... ugh, 'Trylogia Kosmiczna'. Ugh.. Przeczytaj to i sama zrozumiesz, Albo nie, lepiej nie, bo to dziwna naprawdę rzecz.
Malkiem, który chce zapomnieć, że Lewis napisał 'Trylogię...'
Ech, tak to jest, jak się pisze wieczorem i sprawdza przez półprzymknięte powieki... Serio, napisałam "Alan"? Hah, boskie :D
UsuńNie czytałam nic innego Lewisa (mam na oku "Listy starego diabła do młodego"), więc to lekkie pióro to tylko w tym przypadku. : )
Ja wiem, że "Opowieści..." to cykl, tylko tak jakoś ujęłam to całościowo. ;)
Och, "Listy..." też bym chciał przeczytać. Brzmi super :)
UsuńDzisiaj do mnie przybyły Lewisa "Dopóki mamy twarze" i wspomniane " Listy.." c: Ciekawe, kiedy ja to przeczytam XD
UsuńMoja córka jest zachwycona tą serią
OdpowiedzUsuńCzytałam cały cykl, ale w chyba nieodpowiednim wieku, bo teraz słabo go pamiętam, a drugiego dna nie widziałam wtedy w ogóle. Z chęcią do niego wrócę...
OdpowiedzUsuńPolecam, zupełnie inaczej się go odbiera. : )
Usuń'Lew Alan" to było świetne :D Czytałam cztery pierwsze części Narnii, ale właśnie z tą chronologią dziwnie :D Może kiedyś przeczytam pozostałe, ale pewnie bym musiała od nowa i najlepiej chronologicznie :)
OdpowiedzUsuńJuż, już, idę poprawić lwa Alana. :D
UsuńZnaczy, mnie to nigdy nie przeszkadzało, można ten cykl czytać w najróżniejszej kolejności. : )
Ach! Narnia! <3 Jeden ze światów gdzie bym sobie zamieszkała, najlepiej z jakimś panem u boku... Też zawsze lubiłam Edmunda! Z tym jak popełniał błędy, wydawał mi się najbardziej realny i po prostu... uroczy! A z czasem mężniał i jeszcze bardziej dostawałam na jego widok obsesji. A tutaj napominając o filmie - idealny aktor do idealnej roli! :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie, książki Lewisa są dla mnie już legendą tak samo zresztą jak i Harry Potter czy Władcy Pierścienia, choć wszystkie teoretycznie są z innej bajki. Po prostu... są takie twory, które trzeba oprawić całkiem nową ramką typu: "niezapomniane" i kropka. :)
No. Cieszę się, że jednak dodałaś recenzję :) Zwłaszcza tej ksiązki. :)
Pozdrawiam!
Sherry
Tak swoją drogą, mam zaszczyt poinformować cię, iż dłużej już na Blasku nie będę pisać, ponieważ przeniosłam się na własny blog. :) Mam nadzieję, że zdołasz od czasu do czasu do mnie wpaść. :)
Jeśli tak, zapraszam!
http://sherry-stories.blogspot.com/
Całkowicie się zgadzam z tymi "niezapomnianymi". Strasznie trudno jest cokolwiek o nich sensownego napisać, prawda? Albo nie da rady nic, albo można pisać bez końca.
UsuńOjej, Blask duuużo straci. :< Oczywiście, że będę Cię odwiedzać. : )
To moja pierwsza książka, którą przeczytałam w wersji oryginalnej. Dzięki niej rozpoczęłam przygodę z nauką języka poprzez czytanie...
OdpowiedzUsuńHeh, ja zaczynam od "Dziennika Johna Winchestera" w wersji e-booka, więc idzie mi... opornie, ale to raczej przez formę, nie język. A Narnię w oryginale chętnie bym poznała. : )
UsuńDużo dobrego słyszałam o tej serii, ale że mam już za sobą wszystkie filmy to nie za bardzo mnie ciągnie do nich. :)
OdpowiedzUsuńJa tam mimo wszystko polecam książki, jest sporo różnic, zwłaszcza w późniejszych częśćiach. : )
Usuń*Częściach
UsuńJej! Bardzo lubię tą książkę. Czytałam ją naprawdę dawno temu a dzięki Twojej recenzji mam ochotę do niej wrócić. Oglądałam również film, jednak książka zdecydowanie bardziej skradła moje serce ;)
OdpowiedzUsuńA ja w tym przypadku mam dylemat, bo filmy też są cudne, choć (zwłaszcza kolejne części) zupełnie od książek różne. Odchodzą odrobinę od klimatu baśni, zbliżając się raczej ku fantasy, ale mnie to nie przeszkadza. ;>
UsuńŚwietnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń