Harry Potter Broom -->

sobota, 29 września 2012

[6] Trylogia Czarnych Kamieni

Tytuł serii: Trylogia Czarnych Kamieni

Poszczególne części:


  1. Córka Krwawych
  2. Dziedziczka Cieni
  3. Królowa Ciemności
Autorka: Anne Bishop

Wydawnictwo: INITIUM

Uwaga!!! Po sukcesie trylogii autroka zdecydowała się wydać kolejne powieści luźno powiązane z serią.



Kiedyś przypadkowo natknęłam się na recenzję Trylogii Czarnych Kamieni.  Szperając w Internecie spokałam się z tak skrajnymi opiniami na temat tej serii, że nie mogłam jej nie przeczytać.

Akcja utworu rozgrywa się w trzech królestwach: Tereille, Kaeleer, zwanym potocznie Królestwem Cieni  i Piekle. Społeczeństwa dwóch pierwszych są podzielone na plebejuszy (odpowiedników mugoli z „Harry’ego Pottera” – ludzi niepotrafiących czarować) oraz Krwawych, którzy dzięki magicznym kamieniom potrafią korzystać z magii, nazywanej tutaj Fachem. Jednak Krwawy Krwawemu nierówny, bowiem każdy kamień ma inną rangę i siłę magiczną. Poza tym istnieje też hierarchia ról społecznych. Na szczęście hierarchie te zostały dokładnie opisane na pierwszych stronach książki.


Fabuła osnuta jest wokół jednej głównej postaci , żywego mitu, czarownicy o niezwykłej mocy, Jeanelle. Jest jednak bardzo skomplikowana, czytelnik gubi się chwilami w ilości postaci, wątków, ras i miejsc. Na samym początku zostaje „wrzucony” w świat Krwawych, choć nie wyjaśniono mu do końca zasad nim rządzących. Po przeczytaniu trzech części nadal nie rozumiem dokładnie np. czym jest „schodzenie w otchłań”, bądź podróżowanie na Wiatrach. Mimo to, książka wciąga i czyta się ją dość szybko. Wszystkie wydarzenia powiązane są subtelnymi związkami, nic nie dzieje się przypadkowo.


Świat wykreowany przez Anne Bishop jest bardzo szczegółowy, trzeba naprawdę uważnie czytać, by go zrozumieć. Ogromną rolę odgrywa w nim psychika i wyobraźnia, otwartość umysłu.
Bohaterowie posiadają „psychiczny zapach”, a chodzenie w powietrzu polega po prostu na tym, by… wyobrażać sobie, że wcale nie chodzi się w powietrzu.


W Tereille i Kaeleer rządy sprawują kobiety, mężczyźni są jedynie służącymi. Głównymi sposobami prowadzenia wojen są więc spiski i knowania, nawet sojusznicy nie mogą sobie ufać. Dodatkowo w Tereille szerzy się zło, chore ambicje zżerają Królowe, mężczyźni są wykorzystywani seksualnie, a młode dziewczyny, które mają dość mocy, by sprzeciwić się władzy… no cóż, spotyka je dość brutalny los.


Brutalność jest w tej trylogii zresztą wszechobecna, chwilami wręcz przesadzona. Podobnie rzecz ma się z seksualnością, opisaną tak dosadnie, że niektóre sceny czytałam z niesmakiem. Brakuje w kilku momentach subtelności, sugestywnych przemilczeń.


Postacie są według mnie dobrze wykreowane, podobają mi się ich imiona, zwłaszcza Surreal, którą ogólnie polubiłam. Główną bohaterkę poznajemy jako wrażliwą dziewczynkę (na początku pierwszego tomu ma 7 lat, w jego końcówce – 12) z wieloma problemami i ogromnymi zdolnościami. Z mocą, z której nie zdaje sobie sprawy. Jeanelle jest dobra, niewinna i troszczy się o wszystkich dookoła, nawet jeżeli oni nie troszczą się o nią. Ma dość traumatyczne dzieciństwo, które pozostawia w jej psychice ogromne blizny emocjonalne. Z biegiem czasu, ta delikatna dziewczynka wyrasta na gotową do poświęceń, odważną i mądrą kobietę. Widzimy, jak próbuje uporać się z przeszłością, z własnymi emocjami. A tego wszystkiego dowiadujemy się z relacji pozostałych bohaterów – nie ma rozdziałów z perspektywy Jeanelle. Dorastająca w świecie brutalności dziewczynka  - ten schemat przypomina mi Ciri z „Wiedźmina”, jednak Jaenelle, w przeciwieństwie do Ciri, bywa bardzo irytująca. A właściwie nie ona, a te wszystkie „ochy i achy” pod jej adresem. Pozostali bohaterowie książki spędzają większą część czasu na wychwalanie zalet dziewczynki, albo… próbach uwodzenia jej (co było dziwne, gdy miała 12 lat)


Polubiłam również postać Deamona, który również nie miał łatwego życia. Jest okrutny, ale ma swoje zasady, np. nigdy nie skrzywdziłby dziecka. Kocha Jeanelle z całego serca i dla niej gotów jest zrobić wszystko. To wielowymiarowa, ciekawa postać, choć często kojarzy mi się z Damonem z „Pamiętników wampirów”. Uroda  Deamona i to, jak działa on na kobiety są jednak dość przesadzone i wypadają bardzo sztucznie. A jego początkowy stosunek do Jaenelle jest… dziwny. Czytelnicy sami zrozumieją dlaczego.Jego  brat Lucivar to kolejny bohater, który zdobył moją sympatię. Lubię jego wspólne sceny z główną bohaterką, to zdrowe relacje starszy brat – starsza siostra. Na uwagę zasługują także Surreal (prostytutka – morderczyni, pyskata i uparta, ale o dobrym sercu), Seatan, Wielki Lord Piekła (o ironio, jedna z najcieplejszych postaci tej powieści), Karla (pyskata młoda królowa),  Tersa (czarownica pogrążona w szaleństwie) i wszyscy krewniacy (zwierzęta noszące kamienie).


Uważam, że świetnym pomysłem jest Wykrzywione Królestwo. To tam trafiają ludzie, gdy postradają rozum. Znoszą różne cierpienie i prawie nigdy nie udaje im się z niego wyjść.


Pomimo dość poważnej tematyki Trylogia Czarnych Kamieni obfituje w sceny humorystyczne. Chwile sielanki w Pałacu, problemy Seatena z sabatem, niektóre teksty Surreal czy Karli oraz wprawiające wszystkich w zdumienie bądź zakłopotanie wypowiedzi Jaenelle są naprawdę zabawne.


Stylistycznie jest zgrabnie, momentami nawet oryginalnie. Bohaterowie tej opowieści posługują się różnymi powiedzeniami i stwierdzeniami, brzmiącymi  dobrze w polskim przekładzie, co jest ogromnym plusem tłumaczenia. Jeśli chodzi okładkę, to pierwsza była najładniejsza, miała jakiś klimat. W drugiej i trzeciej spodobali mi się jedynie krewniacy. Sporo w tej serii błędów redakcyjnych – literówek, myślników tam, gdzie nie powinno ich być, braku przecinków.


Cykl napisany przez Anne Bishop to kontrowersyjne książki, z pewnością nie nadają się dla młodszych czytelników. Polecam fanom fantastyki.


Trylogia Czarnych Kamieni opowiada o wyborach dobrych i złych oraz o ich konsekwencjach.  O miłości, lojalności i akceptacji. A przede wszystkim o społeczeństwie, w którym nie ma już żadnych zasad moralnych, o władzy w niewłaściwych rękach, o cywilizacji zbudowanej na kłamstwach i intrygach. I o karze, która spada na to społeczeństwo.


Cytat:
"Wszystko ma swoją cenę"
Ocena: 6/10

sobota, 22 września 2012

[5] Pamiętniki Wampirów

Tytuł seriii: Pamiętniki wampirów

Poszczególne części:

  1. Przebudzenie
  2. Walka
  3. Szał
  4. Mrok
  5. Powrót o zmierzchu oraz Uwięzieni (podzielone przez polskiego wydawcę)
  6. Dusze Cieni
  7. Północ
Autorka: Lisa Jane Smith

Wydawnictwo: AMBER

Uwaga!!!  Seria została poszerzona przez książki anonimowego autora (ghostwriter). Powstały trzy nowe części oraz seria "Pamiętnik Stefano"

Uwaga!!!  Recenzja obejmuje tylko trzy pierwsze części.


„Pamiętniki wampirów” to jeden z moich ulubionych seriali. Łączy w sobie ciekawą fabułę, przyjemną dla ucha ścieżkę dźwiękową, humor, wielowymiarowe postacie i świetną grę aktorską.
Słyszałam już wcześniej, że bardzo różni się od książkowego pierwowzoru, a wszyscy dookoła odradzali mi serię powieści L.J. Smith. Nie posłuchałam ich i, szczerze mówiąc, dobrze zrobiłam.
Na początku mój mózg uparcie się buntował, mówiąc mi: „wszystko jest nie tak, Elena nie ma siostry tylko brata itd. Dopiero gdy przestałam patrzeć na książki pod kątem serialu zaczęły mnie one interesować.

Główna bohaterka, Elena Gilbert, ma siedemnaście lat. Ją i jej czteroletnią siostrę Margaret wychowuje ciocia, gdyż ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym (no chyba nie sądziliście, że żyją!). Akcja toczy się w ich rodzinnym miasteczku – Fells Church. W liceum, do którego chodzi Elena pojawia się nowy uczeń, obcokrajowiec, Stefano Salvatore. Jest niesamowicie przystojny i tajemniczy, główna bohaterka postanawia więc zdobyć go za wszelką cenę. Pomagają jej w tym przyjaciółki – Bonnie i Meredith. Wkrótce okazuje się jednak, że Stefano ma kilka sekretów – mroczną przeszłość i tajemniczego, niezwykle niebezpiecznego brata, Damona, który będzie próbował rozdzielić pannę Gilbert i jej wybranka. W dodatku w Fells Church pojawia się wróg, a Elena staje się zupełnie inną istotą. Wampiry i czarownice odmieniają spokojne oblicze miasteczka.

Fabuła przedstawiona nam przez L.J. Smith jest z pewnością wciągająca. Jesteśmy zaintrygowani losami Eleny, chcemy odkryć tajemnicę Stefano, zastanawiamy się kto jest inną mocą. Obecny w powieści wątek miłosny nie przesłania innych elementów, co jest zdecydowanie jej mocną stroną. Kilka fragmentów jest jednak trochę chaotycznych, co utrudnia nam zrozumienie niektórych scen. Opisy są raczej na średnim poziomie, z kolei dialogi czyta się szybko i wypadają one naturalnie. Młodzieżowy język nie jest sztuczny ani w żaden sposób „udziwniony”.  Fragmenty z pamiętnika Eleny są szczególnie zgrabne pod względem stylistycznym.  Nie przepadałam za to za rozdziałami z perspektywy Stefano.

Główna bohaterka z początku jest niezwykle irytującą pustą lalunią, ale z czasem zmienia się na lepsze. To silna, inteligentna i niezależna dziewczyna. Mniej więcej w połowie pierwszej części zaczynamy jej kibicować. Niezbyt lubię za książkowego  Stefana. Chyba w założeniu miał być tajemniczy, ale notatki z jego pamiętnika odrobinę zepsuły efekt. Zdecydowanie wolę serialowego Stefana. Również książkowy Alaric nie przypadł mi do gustu, a Meredith, jedna z przyjaciółek Eleny wydaje się taka bezbarwna. Intrygująca jest za to Katherine, choć myślę, że w serialu jej postać jest ciekawsza. Za to Bonnie jest fantastyczna na kartach powieści L.J.Smith.

Jedyne co w serialu i książce pozostaje niezmienne to to, że uwielbiam Damona. I tu, i tu jest moją ulubioną postacią. W książce dlatego, że jest groźny i tajemniczy. Wemy o nim najmniej, co sprawia, że to najbardziej interesujący bohater.  Ma w sobie… to COŚ.

Świat paranormalny, choć chwilami łatwo się w nim pogubić, jest opisany w całkiem wciągający sposób. Autorka sięgnęła po stare i sprawdzone pomysły dotyczące wampirów, nieco je odświeżając. Kolejna zaleta serii: wampiry nie są tak przesłodzone jak w „Zmierzchu” a w słońcu nie błyszczą, tylko płoną. Pozostają więc w pewnym sensie mrocznymi istotami, pomimo tego, że dzięki magii udaje im się żyć wśród ludzi.

Na zakończenie zdradzę czemu ta recenzja obejmuje tylko trzy pierwsze części. Otóż tylko te przeczytałam i więcej, przynajmniej na razie, nie zamierzam. Nie, żebym nie lubiła tej książki, co to, to nie. Po prostu zakończenie trzeciej części jest naprawdę rewelacyjnie opisane i, w porównaniu do dwóch poprzednich, nie obiecuje dalszego ciągu. To dobre zakończenie pełnej historii. Nie chciałam psuć go kolejnymi książkami. Może kiedyś po nie sięgnę, ale na pewno nie w najbliższej przyszłości.
Polecam tę serię wielbicielom i wampirów, i romansów, myślę, że każdy z nich znajdzie w niej coś dla siebie.  Powinni się z nią także zapoznać wierni fani serialu, choć uprzedzam: różnice są ogromne, a serial wciąż pozostaje moim faworytem. Prawdę mówiąc, ze względu na niego chyba nawet nieco zawyżyłam ocenę.


Cytat: 

"Nieco poddenerwowana, niezamężna ciotka, zmartwiona, że groszek okaże się rozgotowany, a bułki przypalone, zadowolony z siebie przyszły wujek, złotowłosa, nastoletnia siostrzenica i jej płowowłosa młodsza siostrzyczka. Niebieskooki, porządny chłopak z sąsiedztwa, chochlikowata przyjaciółka, niezwykle przystojny wampir podający sąsiadom przy stole kandyzowane bataty. Typowy amerykański dom.”

Ocena: 6/10




sobota, 15 września 2012

[4] Saga Zmierzch

Tytuł serii: Zmierzch

Poszczególne części:

  1. Zmierzch
  2. Księżyc w nowiu
  3. Zaćmienie
  4. Przed świtem
Autorka: Stephenie Meyer

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie


Saga „Zmierzch” autorstwa Stephenie Meyer (moim zdaniem głównie dzięki ekranizacjom) w krótkim czasie stała się bardzo popularna, przywracając do łask opowieści o wampirach. Obejrzałam film na podstawie pierwszej części, chcąc poznać opowieść, która zachwyciła tłumy nastolatek na całym świecie. Później żałowałam, bo straciłam mnóstwo czasu na rozmyślania typu: „co oni wszyscy w tym widzą?”.

Sięgnęłam po pierwszą z tych powieści. Z  reguły filmy na podstawie książek są gorsze od ich literackiego pierwowzoru.  Liczyłam, że i tym razem tak będzie.

Pod tym względem się nie zawiodłam – dzieło Stephenie Meyer faktycznie podobało mi się bardziej od filmu, o ile można powiedzieć, że „Zmierzch” w ogóle mi się podobał.

Fani tej opowieści o miłości trochę niezdarnej licealistki Belli i ponad stuletniego wampira – wegetarianina Edwarda Cullena po przeczytaniu tej recenzji prawdopodobnie mnie znienawidzą, ale trudno. Nie będę nikogo okłamywać.

Saga „Zmierzch” nie zachwyciła mnie ani trochę. Przebrnęłam przez wszystkie cztery części: od „Zmierzchu” poprzez „Księżyc w nowiu” i „Zaćmienie” aż do „Przed  świtem”. Pierwsza część nie wydała mi się ani szczególnie ciekawa, ani nudna. Kolejne dwie były gorsze, czwarta chwilami nawet mnie ciekawiła.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Bella kocha Edwarda, a Edward Bellę, pomimo, że on ma wielką ochotę na jej krew. Ochotę umie jednak zwalczać, bo, jak wszyscy Cullenowie, ludzkiej krwi nie tyka.
Młodzi mają jednak mnóstwo problemów, m.in.  muszą negocjować ze swego rodzaju wampirzą rodziną królewską; walczyć z innymi,  nieco bardziej krwiożerczymi wampirami; chronić półwampirze dziecko („Przed świtem”) i przekonywać miejscowe stadko wilkołaków o swojej nieszkodliwości. W dodatku jednym z owych wilkołaków jest przyjaciel Belli, Jacob Black, który się w niej zakochuje.
Tempo akcji nie jest złe, choć kuleje w pierwszej połowie „Zmierzchu” i „Zaćmienia”. Pod względem stylistycznym nic nie można książce zarzucić. Dialogi są co prawda mdłe i przesłodzone, ale da się je znieść. Utarczki słowne Jacoba i Edwarda bywają nawet zabawne.  

Postacie (którym moim zdaniem film odebrał całą osobowość)  to chyba jedna z największych zalet cyklu. Alice jest po prostu urocza, Jacoba naprawdę lubię, uwagi Emmeta potrafią rozśmieszyć i nawet  drugoplanowe postacie, jak rodzice Belli czy jej przyjaciele ze szkoły mają jasno określone osobowości. Sama Bella jest natomiast… nijaka. Podobno w tym cały jej urok, ale mnie to nie przekonuje. Podobnie jak wyidealizowany do granic możliwości Edward.

Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona przez Bellę, a przez to nieciekawa. Pełne patosu przemyślenia głównej bohaterki sprawiały, że miałam ochotę wyrzucić książkę za okno. Powstrzymywała mnie wyłącznie wizja zejścia po nią i wchodzenia ponownie po schodach.
 Na wyróżnienie zasługuje jednak księga druga „Przed świtem” – „Księga Jacoba”. Tam przynajmniej nie ma na co drugiej stronie rozważań, jaki to cudowny jest Edward.

Świat wilkołaków w „Zmierzchu” rzeczywiście jest ciekawy. Te wszystkie mity i legendy są naprawdę interesujące i dość oryginalne. Wampiry też są przedstawione w niekonwencjonalny sposób, ale to akurat nie wyszło im na dobre. Pomysł, by świeciły się w słońcu jest może i nowatorski, ale, według mnie, głupi.

Jeśli chodzi o okładki, to mam ochotę udusić tego, kto wpadł na pomysł, by te proste, pełne symboli, trójkolorowe obwoluty zmienić na ilustracje z filmu. Nie wiem, jak inni, ale ja niechętnie sięgnęłabym po książkę z Kristen Stewart na okładce.

Polecam sagę „Zmierzch” wszystkim fanom romansów (wyłącznie im), a stanowczo odradzam, o ironio, wielbicielom opowieści o wampirach, bo mogą mocno się zrazić.


Cytat: 

„Lubię noc. Gdyby nie ciemność, nigdy nie zobaczylibyśmy gwiazd.”


Ocena: 5/10

piątek, 7 września 2012

[3] Wiedźmin

Tytuł serii: Wiedźmin

Poszczególne części:
  1. Ostatnie życzenie
  2. Miecz przeznaczenia
  3. Krew elfów
  4. Czas pogardy
  5. Chrzest ognia
  6. Wieża Jaskółki
  7. Pani Jeziora

Autor: Andrzej Sapkowski

Wydawnictwo: Supernowa


„Cudze chwalicie, swego nie znacie. Sami nie wiecie, co posiadacie” – mówi stare powiedzenie. Niedawno przekonałam się, ile jest w nim prawdy.
Jakiś czas temu stwierdziłam, że, skoro naprawdę lubię literaturę fantasy, warto zapoznać się z najsłynniejszą rodzimą serią tego gatunku, mianowicie „Sagą o wiedźminie”. Składa się na nią pięć powieści(„Krew elfów”, „Czas pogardy”, „Chrzest ognia”, „Wieża jaskółki” i „Pani jeziora”), pełną całość tworzących jednak dopiero z dwoma zbiorami opowiadań: „Ostatnie życzenie” oraz „Miecz przeznaczenia”. Razem siedem książek.

Już po przeczytaniu pierwszej z nich uznałam, że jej autor, Andrzej Sapkowski , jest geniuszem.

Saga opowiada o wiedźminie Geralcie z Rivii. Szczerze mówiąc, zanim otworzyłam książkę w życiu nie wpadłabym na to, kim tak naprawdę jest wiedźmin. Kiedyś myślałam, że to po prostu czarodziej. Tymczasem w świecie stworzonym przez Sapkowskiego wiedźmin jest mutantem (jak sam o sobie mówi) – człowiekiem poddanym wielu eksperymentom, „zaprogramowanym” by zabijać potwory. Wędruje więc po świecie, uwalnia ludzi od zła itd. Zazwyczaj stroni od mieszania się do wojen i polityki.  Jednak Geralt zostaje wplątany w pewną intrygę, która odmieni losy świata. No, a już na pewno Geralta.

Podczas swoich przygód białowłosy wiedźmin, który, nawiasem mówiąc, okazuje się mistrzem ciętej riposty, spotyka różnych,  mniej lub bardziej przyjaznych mu, ludzi ( i nie tylko).  Podoba się 90 % bohaterek książki, przynajmniej z połową się przespał. Ale tak naprawdę kocha tylko jedną – czarnowłosą czarownicę Yennefer o wybuchowej naturze i wielkim marzeniu, które jest bez szans na realizację. Historia ich związku jest dość… burzliwa. Wiedźmin to bohater odważny, inteligentny i cyniczny, bardzo charyzmtyczny.
Geralt i Yennefer to dopiero początek barwnej galerii postaci. Mamy jeszcze zabawnego i nieco próżnego poetę Jaskra, pyskatą  rozbójniczkę Angouleme, prostą i odważną Milvę, podstępnego czarodzieja Vilgeforza, przemądrzałego wampira Regisa, pewnego Nilfgaardczyka, który twierdzi, że nie jest Nilfgaardczykiem, okrutnego Bonharta, mądrego pustelnika Vysogotę i wiele, wiele innych, m.in. klnące co chwilę krasnoludy (będące w posiadaniu papugi, krzyczącej: „rrrrwa mać”).

Posunę się jednak do stwierdzenia, że to nie Geralt jest głównym bohaterem sagi. Wydaje mi się, że o wiele większą rolę w niej odgrywa Ciri, dziewczynka związana z wiedźminem prastarym prawem niespodzianki, z którą wiąże się większość jego przygód. Ciri, a właściwie Cirillę, poznajemy jako dziesięcioletnią, pyskatą, troszkę rozkapryszoną, choć dzielną księżniczkę. Na naszych oczach dziewczynka dorasta, cierpi i wyrasta na dojrzałą, silną, odważną kobietę, gotową do poświęceń. Sceny z nią, początkowo zabawne, stają się coraz poważniejsze. Wzruszają nas losy dziecka, które dorastało w tak dramatycznych okolicznościach i o którego przyszłości wszyscy chcieli decydować.

Dzieła Sapkowskiego to nie bajka dla dzieci. Zawierają sporo wulgaryzmów (typowo polskich) i kilka scen erotycznych.  Ich tematyka jest dość poważna, a niektóre działania bohaterów okrutne.

Styl, jakim pisana jest ta książka jest po prostu niesamowity, postacie genialnie wykreowane, a fabuła wciągająca i skomplikowana. Tak naprawdę co kilka rozdziałów nasza opinia o niej się zmienia, ze względu na tempo i niejednokrotnie także zawiłość wydarzeń. Umiejętnie wprowadzone retrospekcje odkrywają przed nami coraz to nowe fakty i każą nam przemyśleć wszystko od początku. Do końca trudno jest zrozumieć motywy działania niektórych bohaterów.

Jedyne fragmenty, które ciężko się czyta i które odrobinę zniechęcają do lektury to sceny, w których królowie państw bądź czarodzieje omawiają politykę i strategie wojenne. Natłok nazw i opinii przytłacza czytelników, z których wielu po prostu owe sceny omija. Poza tym niektóre postacie mają n. wieloczłonowe nazwiska, których poprawne wymówienie graniczy chyba z cudem.

Zakończenie ostatniej części jest, delikatnie mówiąc, zadziwiające. Sapkowski zaskakuje czytelnika, serwując nam scenę w rodzaju tych, z którymi rzadko mamy do czynienia w książkach. A przedostatnia scena budzi wiele pytań i wątpliwości. To dobre zakończenie. Mimo wszystko.
Zachwycona książką, obejrzałam kilka odcinków polskiego serialu „Wiedźmin”. I to był mój błąd, bo jedyne, co w tym serialu jest godne uwagi to ścieżka dźwiękowa.
Polecam  książki Andrzeja Sapkowskiego wszystkim fanom fantastyki i nie tylko. Jedna z najlepszych serii, jakie czytałam. Ucząca tego, jak ważne w życiu są uczucia i bliscy nam ludzie. Ucząca tego, by nigdy się nie poddawać i zawsze żyć w zgodzie z samym sobą. Ucząca, co to znaczy być człowiekiem.


Cytat:

„Bo w każdym z nas jest Chaos i Ład, Dobro i Zło. Ale nad tym można i trzeba zapanować. Trzeba się tego nauczyć.”

Ocena: 10/10


Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo