Harry Potter Broom -->

niedziela, 26 października 2014

Malkiem [1]: Cztery drogi ku przebaczeniu

Witajcie! Ze względu na objętość "Starcia królów" i szkoły konsekwentnie próbującej doprowadzić do tego, by wyrażenie "czas wolny" było pojęciem dla mnie nieznanym, nie udało mi się sklecić na dziś recenzji. Nie mam zamiaru jednak powodować kolejnego przestoju na blogu. Notki okołoksiążkowe też się zaczynają już tworzyć, fanpage zacznie odżywać w swoim tempie, natomiast dzisiaj poratował mnie Malkiem. Spytał, czy nie zechciałabym gościnnie "przygarnąć" kilku jego recenzji, więc dzisiaj macie coś od niego. : ) 

Tytuł: Cztery drogi ku przebaczeniu

Autorka: Ursula K. Le Guin

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ilość stron: 296


Najbardziej znanym dziełem tej autorki jest cykl „Ziemiomorze”, który wpisał się do kanonu klasycznych dzieł fantasy. Doczekał się dwóch wydań w Polsce, drugiego całkiem niedawno, w jednym tomie.

Ta książka, o wiele mniej znana, zupełnie „Ziemiomorza” nie przypomina.

Możemy tu znaleźć cztery nowele science-fiction, ale o bardzo poważnej, jak na ten gatunek, tematyce. Łączą się one wspólnym miejscem akcji, bliźniaczymi planetami Werel i Yeowe, a także, trzy z nich, bohaterami.

Autorka pokazuje nam społeczeństwo, które opiera się na niewolnictwie i w którym kobiety nie są traktowane jak pełnoprawni obywatele, nawet jeśli nominalnie są „wolne”. Pierwsza opowieść mówi o parze staruszków, druga o wysłanniczce pokojowej i żołnierzu, który ma jej bronić. Kolejna opisuje losy człowieka, który wyrwał się z małej, zamkniętej społeczności, ostatnia natomiast opowiada o życiu niewolnicy.

Najlepiej było widać przekrój społeczeństwa, wyraźny podział na „panów” i „pracowników”, jak ich nazywano. I za to Le Guin ma u mnie ogromny plus, jej wizja jest niezwykle interesująca. Fabuła opowiadań też mi się podobała, mimo kilku (naprawdę krótkich!) momentów dłużyzny

Natomiast z pierwszym, najkrótszym opowiadaniem mam pewien problem. Nie łączy się ono z pozostałymi tak wyraźnie, nie wydaje się powiązane z głównymi problemami zbioru – niewolnictwem i nierównouprawnieniem (nie jestem pewien, czy nowych słów nie tworzę, ale trudno). Bohaterowie też nie spotykają się z postaciami z pozostałej części książki. Samo w sobie jest jednak warte uwagi.

Z twórczością tej autorki mam jeszcze jeden problem. Niektóre wydarzenia, ważne z punktu widzenia fabuły, zdarza się jej zbyć jednym zdaniem, a rzeczy niezbyt istotne rozwinąć do pół strony. Właściwie nie przeszkadza to w czytaniu, w moim przypadku sprawiło tylko, że miałem moment zawieszenia. „Jak to? To tyle? Nic więcej o tym nie ma?” No, wiecie o co chodzi.

Jeśli chodzi o wydanie, to jest niezłe, okładka zaprojektowana w ciekawy sposób, szczególnie jak na 1997, kiedy tę książkę wydano. Natomiast zdecydowanie nie zachęca opis z tyłu, gdzie życie, śmierć i miłość stawia się w jednej linii z seksem. Brzmi to okropnie.

Przyczepię się jeszcze do wydawnictwa, które pewnie nie miało wówczas ani dobrego tłumacza ani redaktora czy korektora, bo łączna i rozłączna pisownia „nie” po prostu leży. W jednym zdaniu był ten sam typ słowa (pewnie nie powinienem tak mówić, bo to ma swoją nazwę, imiesłów chyba jakiś), ten kończący się na „-ący”. Dzieliło je od siebie tylko małe „i”. A zapisane było raz łącznie, raz rozłącznie. Wydaje się, że spacje stawiali na zasadzie „atusewalne”.

Warto przeczytać, żeby spojrzeć w inny, nowy sposób na niewolnictwo i dyskryminację płciową.

Cytat: 
"Żyć w sposób prosty to niezwykle skomplikowana sprawa."

Ocena: 7/10

~Malkiem



sobota, 18 października 2014

[87] Boży bojownicy


Blogerka marnotrawna powraca. Strasznie Was przepraszam za tę ponad miesięczną nieobecność. Mój laptop postanowił odmówić współpracy, Blgoger w ogóle na nim nie działał. Na szczęście problemy natury technicznej są już rozwiązane i powoli wracam. Tu i na facebooka. Nie dam chyba rady nadrobić już zaległości u Was, nazbierało się ich zbyt wiele, przepraszam. Postaram się jednak od tego tygodnia zaglądać na Wasze blogi na bieżąco. Dziękuję wszystkim, którzy tu wytrwali. : )


Tytuł: Boży bojownicy

Seria: Trylogia husycka

Autor: Andrzej Sapkowski

Wydawnictwo: Supernowa

Ilość stron:588


Po genialnym "Narrenturmie" wprost nie mogłam się doczekać ponownego spotkania z Reynevanem i spółką. Zostałam co prawda wcześniej ostrzeżona, że kolejne części "Trylogii husyckiej" są coraz poważniejsze, a atmosfera zagęszcza się w każdym kolejnym tomie, ale nie miałam wątpliwości, że Andrzej Sapkowski z pewnością poprowadzi tę historię nie obniżając poziomu. Nie myliłam się.

Reynevan, Szarlej i Samson na dobre zadomowili się u husytów. Ten pierwszy przekonany jest już niezawodnie, że walczy o słuszną sprawę. Coraz bardziej cenią go też wysoko postawione w husyckiej hierarchii osoby. A i na rozwijanie talentów magicznych Praga wydaje się być miejscem idealnym. Szarlej robi karierę w wojsku, oczywiście zasłużenie. Samson zaś w końcu zyskuje szansę na powrót do własnej postaci. Krótko mówiąc - żyć, nie umierać. Gdy więc obowiązki wzywają na Śląsk, na którym wrogów spotkać łatwo, przyjaciele nie są zbyt zachwyceni. Ich osobiste opinie nikogo jednak nie interesują, gdy w grę wchodzi Vogelsang - tajna grupa wywiadowcza. Czy Renevan będzie w stanie ją zrekonstruować? A co z jego ukochaną, Katarzyną Bieberstain? Czy Samson Miodek znów będzie sobą? Jak zakończy się husycki napad na Śląsk i co zdziałać może Inkwizycja? A przede wszystkim - co planuje Pomurnik?

Akcji jest tutaj o wiele więcej niż w pierwszej części. Rozpędza się już na początku i właściwie nie zwalnia aż do ostatniej strony. Nie ma tu jednak przesady, żadnego nadmiaru, który sprawiłby, że czytelnik gubi się w natłoku wydarzeń. Dostajemy kilka króciutkich chwil oddechu, które tylko potęgują naszą ciekawość. Dodatkowo nawet te krótkie momenty mają swój niepowtarzalny klimat i są opisane w sposób, który wręcz nie ma prawa znudzić.

Niesamowite było kontynuowanie przygody z tymi samymi postaciami, teraz jednak znacznie lepiej znanymi. Nie brakło również i nowych bohaterów, jak członkowie wspomnianego wyżej Vogelsangu. Jest ich trzech, ale każdy ma swoje charakterystyczne cechy, można ich rozróżnić, a jednocześnie mają wiele ze sobą wspólnego, stanowią zwartą, wyróżniającą się na tle innych grupę.
Co do starych ulubieńców, to polubiłam ich jeszcze bardziej. Tajemniczy w pierwszej części Urban Horn stał się kimś nieco mniej tajemniczym, ale nadal diabelnie interesującym, Szarlej wciąż wywołuje na mojej twarzy szeroki uśmiech, a Samson Miodek... Cóż, Samson Miodek jest po prostu genialny. Uwielbiam, kiedy wprawia innych bohaterów (zwłaszcza tych, z którymi styka się p raz pierwszy) w całkowite osłupienie (nie zdradzę jak, jednak uwierzcie mi na słowo - potrafi to zrobić jak nikt inny) bądź zaczyna cytować "Boską komedię" Dantego.

Jeśli chodzi o głównego bohatera, tj. rycerza Reinmara z Bielawy, to muszę powiedzieć, że od poprzedniego tomu dojrzał jak mało kto. Już nie jest aż tak naiwny, teraz zdarza mu się pomyśleć zanim zacznie działać (co z tego myślenia wynika to już inna historia...). Miło jest patrzeć, jak coraz więcej znaczy w szeregach husytów, jak kształtują się jego poglądy, jak powoli (i często boleśnie) zdobywa życiową mądrość. Zdecydowanie warto mu kibicować. Ustatkowały się także jego miłosne zapędy, choć wciąż stanowią niemałą przyczynę problemów.

Co do tych miłosnych zapędów: warto wspomnieć o postaciach kobiecych, których mamy tu nieco więcej niż w poprzedniej części. Na uwagę zasługują szczególnie obydwie panie de Apolda. Ciekawie rozwinął się też wątek  Adeli von Stercza, że nie wspomnę o rewelacyjnej Dzierżce.

Ponownie możemy wręcz delektować się umiejętnościami językowymi Sapkowskiego, idealnie wplecionymi archaizmami, błyskotliwymi dialogami, indywidualnym stylem wypowiedzi każdej z postaci.

Po raz kolejny w tle obserwujemy wojny husyckie. Chociaż właściwie to już nie w tle, ten wątek powoli zaczyna dominować. Możemy przypatrywać się, jak stopniowo rodzi się historia. I - wierzcie lub nie - ta powieść naprawdę może wzbogacić nasza wiedzę historyczną. Dociekliwym radzę też przejrzeć przypisy, gdzie zawarte są przeróżne fakty z okresu wojen husyckich czy wyjaśnienia wykorzystanych w tekście łacińskich senctencji i cytatów.

Jeśli jeszcze nie zauważyliście, że polecam, to... POLECAM. Zwłaszcza tym, którzy lubią powieści z historią w tle. Ciekawe, niebanalne. Inteligentne i z humorem. Polecam raz jeszcze.


Cytat:
" Coraz to o kolejne marzenie jesteśmy ubożsi. A gdy umiera marzenie, ciemność wypełnia miejsce przez nie osierocone. W ciemności zaś, zwłaszcza, gdy do tego jeszcze rozum uśnie, zaraz budzą się potwory."

Ocena: 10/10


Recenzja bierze udział w wyzwaniach:







Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo