
Seria: Achaja #1
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo: Fabryka słów
O „Achai” zrobiło się ostatnio dosyć głośno, bo mimo, że
seria liczy sobie już 10 lat, ostatnio ukazała się jej kontynuacja tj. „Pomnik cesarzowej
Achai”. Jako wielbicielka fantastyki, zachęcona jeszcze recenzjami
porównującymi te książki do mojego ukochanego „Wiedźmina”, stwierdziłam, ze
koniecznie muszę się zapoznać z prozą Ziemiańskiego. Jak wypadło to spotkanie?
Szczerze mówiąc, mam mieszane odczucia.
Powieść opowiada o księżniczce Achai, córce Archentara,
Wielkiego Księcia Królestwa Troy. Na skutek intrygi uknutej przez rodzinę
macochy dziewczyny, Achaja trafia do wojska. Do zwykłego obozu rekrutów jako
zwykła szeregowa. Oczywiście wiąże się z tym sporo trudności, zwłaszcza, gdy
jej oddział zostaje wysłany na bitwę. Główna bohaterkę czeka wiele trudnych
przeżyć, m.in. obóz niewolników, ucieczki, przymusowa prostytucja.
Oprócz wątku głównego obserwujemy też dwa inne. Pierwszy to
przygody świątynnego skryby Zaana i uciekiniera Siriusa (podającego się za błędnego
rycerza), którzy wymyślają intrygę, mogącą wywrócić do góry nogami politykę
całego królestwa. Drugim zaś wątkiem jest historia czarodzieja Mereditha, jego
dyskusje z jednym z bogów i Wirusem (nie pytajcie kim jest ta istota, bo nie
rozumiem). Dzięki czarodziejowi
dowiadujemy się też o potędze Zakonu – organizacja zrzeszająca czarodziejów i
panująca nad… wszystkim?
Zacznę od wad. To chyba najbardziej chaotyczna książka jaką
czytałam. Gubiłam się co chwilę w opisach, miałam czasami wrażenie, że autor
nie pamięta co pisał kilka zdań wcześniej. Polityka tego świata jest zagmatwana,
rządzące nim zasady nie do ogarnięcia. Brak
logiki jest tu spotykany tak często jak w niektórych blogowych opowiadaniach.
Wątek Mereditha nie służy niczemu (no, chyba, że w kolejnych tomach będzie miał
jednak jakieś znaczenie dla rozwoju fabuły).
Kolejna sprawa to język powieści. Ja naprawdę nie mam nic do
przekleństw w książkach. Wiem, ze ludzie tak mówią, wiem, że Ziemiański chciał
stworzyć brutalny świat. To, że postacie klną wcale mnie nie dziwi. Ale
wulgaryzmy w narracji są zupełnie niepotrzebne. Nie wiem czemu miały służyć –
zszokowaniu czytelnika? Wywołują raczej niesmak.
Podobny niesmak wywołuje wciśnięta wszędzie gdzie się da
erotyka. I znów: nie przeszkadzają mi sceny erotyczne w książkach (w końcu „Wiedźmin”
czy „Zawrocie” też nie były od niej wolne), ale błagam, z umiarem. Przez ponad
połowę książki Achaja chodzi naga/pół naga (oczywiście zmuszają ją do tego
okoliczności), a jak już ma ubranie to np. sutki ją bolą, bo jej mundur
obciera. Stosunek autora do kobiet pozostawia wiele do życzenia. Okej, Achaję
zgwałcili, dobra, wiadomo, że spadną na nią same nieszczęścia. Ale żeby
wyjeżdżać z teoriami, że wojny na świecie są dlatego, że żony są kiepskie w
łóżku?
Postacie są różnorodne i to jeden z lepszych elementów
powieści. Polubiłam zwłaszcza duet Zaan – Sirius, inteligencję tego pierwszego
i sympatyczną głupotę drugiego. Ich przyjaźń i to, jak się uzupełniają. No a
Zaan to już w ogóle jest genialny. Te facet potrafi załatwić wszystko. Podobało
mi się przedstawienie księcia Archentara i jego egoizmu. Natomiast samą Achaję
zaczęłam lubić mniej więcej w połowie powieści. Kiedy w końcu się unormowała.
Bo na początku wyglądo to tak, jakby Ziemiański nie mógł się zdecydować na to,
jaka właściwie ona jest. Niby pisze, że była wyszkolona do walki jak chłopak,
dzielna i inteligentna, a gdy trafia do wojska to jest bezradna i naiwna.
Dopiero obóz niewolników ją zmienia. Szkoda, że to w połowie logiczne. To było
przecież jak obozy pracy w czasie II wojny światowej, a nie sądzę, że ci,
którzy byli tam zsyłani, wychodzili potem dobrze odżywieni i silniejsi niż
kiedykolwiek wcześniej. Co kawałek mamy fragment, w którym pisze, że w głównej
bohaterce „coś się przełamało”. Pogubiłam się . To kiedy ona się w końcu
przełamała?!
Trzeba jednak przyznać, że książka wciąga. Fabuła jest
pomysłowa, akcja wartka. Są fragmenty nudniejsze, ale całość czyta się bardzo szybko.
Świat przedstawiony w „Achai” jest intrygujący, pomimo, że chaotycznie opisany.
Przeczytam kontynuacje, bo to nie aż taka zła książka. Ale nie porównujcie do „Wiedźmina”,
dobrze? Nie obrażajcie dzieł Sapkowskiego.
Polecam fanom fantastyki. Zagorzałym.
Cytat:
"Pokaż samej sobie, że potrafisz iść własną ścieżką. Bez niczyjej łaski, bez zlitowania.Tak samo jest w walce.Nie będzie łaski. Nie będzie zlitowania. Ty albo on. Daj z siebie wszystko albo uciekaj. Walka to wolność."
Ocena: 5/10
Lubię książki tego typu, więc tą będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńHm... mimo, iż fantastykę kocham całym swoim sercem, a w Wiedźminie wystarczyła pierwsza część (i Jaskier) żebym się zakochała, to jakoś do "Achai" mnie nie ciągnie. Nie lubię jak autorzy gubią się w własnym świecie. Wygląda to wtedy tak, jakby w głowie mieli go doskonale wykreowany i nie potrafili przelać tego na kartki powieści. Aha, no i pozostaje jeszcze umniejszanie kobietom, pozwól że zacytuję o co mi chodzi: "Ale żeby wyjeżdżać z teoriami, że wojny na świecie są dlatego, że żony są kiepskie w łóżku?" - jeśli czytelnik ma takie wrażenie podczas czytania tej książki, to ja już wiem, że nie jest to lektura dla mnie. Niestety nie mam cierpliwości do tego typu autorów. Być może za parę lat, ale TERAZ na pewno nie mam zamiaru wypożyczać tej książki z biblioteki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Sherry
To nie wrażenie, był fragment, gdzie taka teoria była napisana - dosłownie xd
UsuńZagorzałą fanką fantastyki co prawda nie jestem, ale chętnie kiedyś przeczytam tę książkę. Widać, że książka ma sporo wad, ale mimo wszystko jestem tej historii ciekawa.
OdpowiedzUsuńRaczej szybko by mnie ta książka znudziła :D Zresztą jeśli mam się cały czas wkurzać, to raczej podziękuję :)
OdpowiedzUsuńChciałam tę książkę przeczytać, jednak po tej recenzji nie mam zamiaru się z nią zapoznawać.
OdpowiedzUsuń