Ponieważ przez natłok sprawdzianów/prac domowych itp. dzięki nauczycielom, którzy pod koniec semestru uświadomili sobie, że nie mają z czego wystawiać ocen nie dodałam w sobotę recenzji, dziś nie zdążyłam z TOP 10, nie mówiąc już o przeczytaniu czegoś fajnego, napisałam szybko recenzję filmu. I jeżeli się spodoba, to recenzji ekranizacji będzie więcej. W końcu temat książkowy, prawda? Nie będą to notki regularne, nie będę też filmów oceniać. Ot, tak czasem napisze coś o tym, co ostatnio widziałam. "Na szklanym ekranie"
Dzisiaj film, który obejrzałam co prawda w listopadzie, ale pamiętam wszystkie szczegóły : D
Pora na "Przed świtem. Cz.2"
Tytuł: Przed świtem. Cz. 2.
Reżyseria: Bill Condon
Na podstawie: Stephanie Meyer, Przed Świtem
Nie wiem czy już wiecie, ale ja… delikatnie mówiąc za
„Zmierzchem” nie przepadam. O ile książki są przeciętne, o tyle filmy
beznadziejne. Stłamsiły całkowicie charakter postaci, uprościły już i tak
prostą fabułę. A gdy widzę aktorów…
Mimo wszystko lubię czasem ekranizacje powieści pani Meyer
obejrzeć. Kurczę, jestem masochistką. Ale lubię się ponabijać z tych filmów,
ich głupota jest zabawna.
Do kina na „Przed świtem. Cz.2” zaciągnęły mnie koleżanki.
Ubaw był od samego początku, bowiem akcja promocyjna polegała na tym, że przed
wejściem na salę kinową dali nam chusteczki higieniczne. Wcisnęła mi je do ręki
jakaś poczciwa kobiecina, patrząca na mnie z taką miną, jakby życzyła mi
przyjemnych wzruszeń. Odwróciłam się do koleżanek: „zobaczcie, mamy chusteczki,
w razie jakbyśmy się popłakały ze śmiechu”. Bilet do kina – 16zł, mina kobiety
od chusteczek – bezcenna : D
Film mile mnie zaskoczył. Śmiem stwierdzić, że jest
najlepszy z całej serii. Fabuła polega na czymś innym niż mizianie się Edwarda
i Belli, a to duży plus (i ewolucja w
stosunku do poprzednich części). Ponadto było w nim urocze dziecko. Szkoda, że
jego rolę ograniczyli do przytulanki Belli, dzieciak wypadł przez to sztucznie,
a widać, że potencjał dziewczynka ma.
Postacie zbytnio się nie rozwinęły, ale aktorzy owszem,
zwłaszcza Kristen Stewart. Chylę czoła. Ta kobieta w końcu, po czterech
filmach, odkryła, że mięśniami twarzy można poruszać .
Edwarda nawet nie komentuję. Irytował swoją mimiką jeszcze
bardziej niż zwykle.
Jacoba nadal uwielbiam, pomimo, ze to całe wpojenie podpada
mi pod pedofilię.
Zakończenie? Rewelacja. Nie, serio. To nic, że zajeżdża
komedią, w końcu jakiś ZAMIERZONY żart w tym filmie, ba, udany żart! Zaskoczyli
mnie. Pozytywnie. To było coś czego się nie spodziewałam. No i wiem, że wielu
ludzi, którzy przywiązali się do postaci, było przejętych tą końcówką (kocham
minę kobiety siedzącej przed nami, która, w momencie, gdy różni ludzie się na
ekranie mordowali odwróciła się w naszą stronę, bo wyjechałam pełnym nadziei
głosem „może zabiją Edwarda”). Chociaż nawet mnie było smutno w pewnym
momencie. Róbcie sobie z tymi waszymi błyszczącymi wampirami co chcecie, ale
wara mi krzywdzić wilki!
Jest szansa, że kiedyś obejrzę ten film ponownie i w
przeciwieństwie do pozostałych „Zmierzchów” nie zasnę na nim.
Uwielbiam scenę z Jacobem, rozbierającym się przed Charliem
xD
I uwielbiam Volturi.
Tylko wywaliłabym początkowe sceny Belli jako wampira
(polowanie, „napad” na Jacoba). Tak sztuczne, że nie mogłam ze śmiechu.
Nie jest to jedna z moich ulubionych ekranizacji, broń Boże.
Ale znacznie przewyższa poprzednie z tej serii pod wszystkimi niemal względami.
Był humor i akcja, były ładne ujęcia i muzyka.
Podobało mi się.
Książka vs. Film: Książka
Książka vs. Film: Książka
Też uwielbiam tę scenę z Jacobem, film pamiętam mgliście, bo byłam ma maratonie, a ten wyświetlali jaki ostatni i nie mam pewności czy momentami komara nie przyciwłam
OdpowiedzUsuńDlatego nie poszłam na maraton. Ja na pozostałych częściach potrafię przysnąć w dzień, a co dopiero w nocy xD
UsuńNie mogę się przekonać do obejrzenia ostatniej części. Tamte poprzednie były tak okropnie beznadziejne, że chyba nie chce mi się marnować czasu na ostatni film... :)
OdpowiedzUsuńOj tam, ponabijać się można. Ja "Zmierzchy" traktuję raczej jak... parodie? xD
Usuń