Harry Potter Broom -->

sobota, 19 kwietnia 2014

[73] Arsène Lupin, dżentelmen włamywacz (+ życzenia wielkanocne)

Tytuł: Arsène Lupin, dżentelmen włamywacz

Seria: Arsene Lupin #1

Autor: Maurice Leblanc

Wydawnictwo: Elipsa

Liczba stron: 203


Kiedy pod koniec XIX wieku olbrzymią popularność zaczęły zyskiwać opowiadania o przygodach Sherlocka Holmesa, słynnego londyńskiego detektywa, stworzonego przez Artura Conana Doyle’a, książki detektywistyczne zaczęły cieszyć się coraz to większym gronem czytelników. Zgrabnie wykorzystał to Maurice Leblanc, publikując w 1905 roku książkę „Arsène Lupin, dżentelmen włamywacz.” Historia ta została na rynku wydawniczym bardzo entuzjastycznie i do dziś cieszy się sporym zainteresowaniem.

Przyznam szczerze, że mimo kilku ekranizacji (ostatnia z 2004 roku) nigdy o tej serii nie słyszałam. Trafiła w moje ręce dzięki… promocji w Carrefourze. Spojrzałam: „O! Co to może być za książka za trzy złote?”. Z ciekawości wzięłam i niewiele się po niej spodziewałam. A tutaj szok. Ta powieść jest świetna.

Zacznę może od tego, co różni ją od innych powieści detektywistycznych (och, no dobra, wiem, nie czytam zbyt wielu powieści detektywistycznych). Przede wszystkim główny bohater. Przeważnie jest to przecież detektyw. Tutaj, przeciwnie. Arsène Lupin stoi po drugiej stronie konfliktu. To jego ścigają detektywi. Lupin to włamywacz. Złodziej, mówiąc najprościej. Ale złodziej niezwykły, bo praktycznie nie zostawia żadnych śladów, a każda przeprowadzona przez niego akcja jest starannie zaplanowana i w stu procentach z planem zgodna. Niemożliwa wręcz do wykrycia.

Przede wszystkim jednak Arsène jest diabelnie inteligentnym człowiekiem, niepozbawionym poczucia humoru (zerknijcie tylko na cytat!), potrafiącym dostosować się do każdej sytuacji. No i, jak tytuł wskazuje, to typowy dżentelmen.  Zdecydowanie zalicza się do jednego z moich ulubionych bohaterów literackich.  

Cała powieść składa się z kilku historii, raczej luźno z sobą powiązanych. To pierwsza część przygód słynnego włamywacza, otrzymujemy więc wyjaśnienie, jak zaczęła się jego „kariera”, jak się rozwijała, poznajemy co głośniejsze sprawy z jego udziałem. Całość ma miejsce we Francji na przełomie XIX i XX wieku.

Maurice Leblanc pisze stylem bardzo płynnym, swobodnym i, nie bardzo wiem, jak to ująć… eleganckim? Tak, chyba tak bym to określiła. Wiecie, o co mi chodzi? Jeśli nie, to przeczytajcie i przekonajcie się sami.
Naprawdę polecam. Zagadek tu mnóstwo, wcale nie są łatwe do rozwiązania. Zwroty akcji gwarantowane, na pewno nieraz będziecie zdziwieni rozwojem akcji. „Arsene Lupin” wciąga momentalnie. Błyskotliwe, humorystyczne dialogi i rewelacyjny główny bohater sprawiają, że książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością.  


Cytat: 
"Arsene Lupin, ekscentryczny dżentelmen, obraca się jedynie w pałacach i salonach i pewnej nocy, kiedy to odwiedził apartamenty barona Schormanna, opuścił je z pustymi rękami, pozostawiwszy tam wizytówkę z następującym dopiskiem: >>Arsene Lupin, dżentelmen włamywacz, powróci, gdy meble będą autentyczne.<<"

Ocena: 10/10


Recenzja bierze udział w wyzwaniach:








A teraz pozwólcie, że złożę Wam wielkanocne życzenia (wiem, późno, jestem spóźnialska zawsze).

Świąt zdrowych, żeby móc się nimi w pełni cieszyć. Spokojnych, byśmy potrafili choć na chwilę się zatrzymać w dzisiejszym pędzącym świecie. Radosnych, bo uśmiech na twarzy potrafi przegonić najciemniejsze nawet chmury. Chwil spędzonych z rodziną przy świątecznym stole w jak najcieplejszej atmosferze i Błogosławieństwa Bożego, byśmy nie zapomnieli, że w tych świętach nie chodzi o zajączka z prezentami i kolorowe pisanki. Jednym słowem, wszystkiego dobrego w te święta!




10 komentarzy:

  1. Książka nie w moich klimatach, ale troszeczkę mnie nią zainteresowałaś :)

    Wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa pozycja.

    Tobie również życzę wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie nie czytam takich książek, ale jednak za 3 zł może być coś ciekawego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O, tego Pana się u Ciebie nie spodziewałam. A może powinnam? Wiem, że przeczytałaś przypadkiem, ale to jest seria którą polecam każdemu fanowi Holmesa. A Tych jest ostatnio dużo swoją drogą. Wniosek? Wszyscy powinni przeczytać <3
    Dodatkowo cieszę się, bo Ci się podobało. No wiesz, Melkor to nie jedyna moja dupa. Arsène też jest w tej lidze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phi, ja tam wolę książkowego Arsene'a niż Holmesa nawet! To moja dupa, zostawiam ci za to Melkora. Przestań mi zabierać miłości. Żona wystarczy.

      Usuń
  5. O Zeusie o_O Jakim prawem nie widziałam tego posta wcześniej?! No przecież patrzyłam na nowe notki blogów obserwowanych! W Święta wszystko mi umykało, dziwne.
    W każdym razie - nie żebym czytała takie książki jakoś specjalnie często. Prawdę powiedziawszy chyba nawet nie zwracałam na tą powieść i inne tego typu uwagi, natomiast po twojej recenzji postaram się być bardziej na baczności. Bo okazuje się, że może mi umykać coś naprawdę świetnego! Cytat cudny, baaaardzo mnie zaintrygował zresztą tak jak i cała notka :D Humor to podstawa! Będę mieć oczy szeroko otwarte i mam nadzieję, że natrafię na ten twór! :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami też nie nadążam za przeglądaniem innych blogów, nie martw się. : )
      Też rzadko czytam kryminały, ale ten naprawdę mi się spodobał i chyba zacznę czytać więcej tego typu rzeczy. : )

      Usuń

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo