Harry Potter wszedł na siódme piętro nie bez obaw.
Organizowanie wspólnych świąt było sporym wyzwaniem, a w tym roku ta rola
przypadła właśnie uczniom i nauczycielom Hogwartu, dlatego chłopak miał
nadzieję, że wszystko uda się idealnie.
Dumbledore już od dwóch tygodni musiał pić eliksir na
uspokojenie. To na niego, jako na dyrektora, spadała największa
odpowiedzialność. Nie ułatwiał mu też niczego Gandalf, do którego zdawało się
nie docierać, że w Śródziemiu na święta wszyscy spotkają się w przyszłym roku i
zjawiał się co chwilę w Hogwarcie, by udzielić swych jakże cennych rad,
doprowadzając przy tym biednego Albusa do rzadko u niego spotykanych napadów
szału. Szczęście, że chociaż Saruman postanowił się nie wtrącać i tylko
grzecznie zaczekał w Isengardzie na zaproszenie.
Harry musiał przerwać te rozmyślania, bo gdy tylko otworzył
drzwi Pokoju Życzeń, otoczył go radosny świąteczny rozgardiasz.
Przez gwar ożywionych głosów przebił się jeden znajomy:
- Trzeba podpisać Świąteczny Pakt Pokoju, Harry Potterze.
Młody czarodziej spojrzał w dół. Zgredek podsuwał mu pod nos
pergamin i pióro. Chłopak podpisał się szybko, nie czytając nawet postanowień
paktu. Co roku były takie same. „Zakaz używania przemocy, zakaz dyskryminacji
kogokolwiek ze względu na przynależność do danej rasy, gatunku
literatury/filmu/serialu” itp. Oczywiste oczywistości, jednak za niestosowanie
się do tych zasad można było nawet nie dostać gwiazdkowego prezentu!
Potter rozejrzał się. Musiał przyznać, że dziewczyny ( z
Ginny i Luną na czele) odpowiedzialne za wystrój przeszły same siebie. Całe
pomieszczenie wyglądało jak lodowy pałac. Pod sufitem unosiły się delikatnie
wielkie płatki śniegu, które nie topniały, mimo wcale wysokiej temperatury. W
centrum znajdowała się pięknie przystrojona choinka. Przy trzech ścianach stały
długie stoły obficie zastawione potrawami z różnych zakątków świata (albo
raczej: światów). Były więc pierogi z kapustą i grzybami, pierniki w
czekoladzie z fabryki Willy’ego Wonki, pudding, panettone, sok dyniowy, owoce
prosto z Ellesmery, lembasy wprost z
Lothlórien i świeże pieczywo z Jedenastego Dystryktu oraz wiele, wiele innych.
Przy ostatniej ścianie (naprzeciwko drzwi) zamontowano podest dla muzyków.
- Harry, jesteś wreszcie! – Ginny zarzuciła mu ręce na
szyję, witając go buziakiem w policzek. – Podobają ci się dekoracje?
- Są piękne. – Uśmiechnął się ciepło – Biała Czarownica
będzie zachwycona – dodał.
- No, faktycznie jej klimaty
- przyznała panna Weasley – Widziałeś gdzieś Hermionę? Miała pomóc McGonagall
w przygotowaniu programu artystycznego.
- Hermiona? Z McGonagall?
- Wiem, wiem, to średnio do nich pasuje, ale McGonagall
postanowiła wszystkiego dopilnować osobiście. Moja mama chciała jej pomóc, ale
wtedy musielibyśmy chyba w kółko słuchać Celestyny Warbeck, więc padło na
Hermionę.
- Co padło na mnie? – Hermiona pojawiła się nagle nie
wiadomo skąd.
- Ogarnianie sceny.
- A, już się wszystkim zajęłam, a McGonagall sprawdziła i
potwierdziła. Najpierw wystąpią Fatalne Jędze, Jaskier zaśpiewa kilka świątecznych
ballad, krasnoludy też chcą coś zanucić, Ania Shirley wyrecytuje wiersz - coś
tam o zimie, a królowa Zuzanna z Narnii obiecała zagrać „Przybieżeli do
Betlejem elfowie” na swoim rogu. No i jakiś… Cullen czy ktoś ma zagrać na
pianinie… eee… „Świeć, wampirku mały świeć”. McGonagall poprosiła nawet
Voldemorta, żeby zaśpiewał, bo podobno w dzieciństwie miał niezły głos, ale
odmówił, tłumacząc, że ma problem z wymawianiem głosek nosowych.
- A Katniss nic nie zaśpiewa? Przecież ma do tego talent.
- Nie mogła się zdecydować czy lepszy byłby duet z Galem czy
z Peetą i zrezygnowała.
- Nie może wystąpić z Prim?
- Dobry pomysł, spytam ją.
- O! Tu jesteście – wykrzyknął Ron, próbując się przedostać
przez mały tłumek przyjaciół Jaskra, którzy właśnie poznali Haymitcha i
odkrywszy, że mają z nim wspólne hobby, delektowali się właśnie miodem pitnym.
- Ojcu się udało – zawołał radośnie rudzielec, gdy już
dotarł do przyjaciół. W rękach trzymał laptopa.
- Co się udało? – nie zrozumiał Harry.
- Uodpornił ten egzemplarz – uniósł lekko laptopa – na
magię. Możemy przez Skype’a połączyć się z Sauronem, gdy będziemy składać sobie
życzenia.
- Och, z nim zawsze jakieś problemy – westchnęła Hermiona –
Jakby nie mógł przywlec tu tego swojego oka. Przecież…
- O rany! Ty jesteś Hermioną Granger! – wykrzyknęła nagle
jakaś rudowłosa dziewczyna.
- Taaak, a ty to kto?
- Charlie Bradbury, twoja największa fanka, musisz mi dać
autograf! – wołała rozentuzjazmowana dziewczyna, ciągnąc Hermionę za rękaw
sukienki. Panna Granger już wkrótce zniknęła przyjaciołom z oczu.
- To ja lecę to włączyć – Ron odszedł w stronę sceny, koło
której ustawiono stolik na laptopa.
- Harry! Ginny! Proszę, niech mi ktoś pomoże – wołała Cho
Chang, podchodząc do nich.
- Co się stało?
- Dumbledore i Gandalf kłócą się o to, który z nich
przebierze się za Świętego Mikołaja i rozda prezenty.
- Pójdę do nich – westchnęła Ginny, niechętnie podążając za
Krukonką. Ale cóż, lepiej już godzić dwoje potężnych magów, zachowujących się
chwilami jak dzieci, niż pozwolić, żeby to Harry poszedł gdzieś z Cho.
Harry tymczasem dostrzegł przy jednym ze stołów znajomo
wyglądającego chłopaka.
- Ced… - krzyknął radośnie, lecz nie zdążył dokończyć.
- Harry! – przerwał mu tamten – Jak ja cię długo nie
widziałem – uścisnął mu rękę.
- Ja ciebie też, co za niespodzianka! Myślałem, że..
- Ech, nie mówmy o tym w ten piękny dzień.
- Przefarbowałeś włosy? Zdawało mi się, że były blond.
- Coś ty! – zaśmiał się rozmówca Pottera – zawsze wpadały w
rudy.
-Edwardzie? –
odezwała się nagle dziewczyna przytulona do boku Cedrica – czemu on powiedział
do ciebie Ced?
- Bello, skarbie, musiałaś się przesłyszeć – zaśmiał się
młodzieniec nerwowo – Powiedział Ed. Sprawdź może kochanie, co porabia
Renesmee, co? Powinna bawić się z Jacobem gdzieś koło choinki. – Diggory
pocałował dziewczynę w czoło. Bella posłusznie wykonała polecenie.
- Jestem tu incognito – wyjaśnił Cedrik, gdy tylko jego
partnerka zniknęła z pola widzenia – przemieniono mnie w wampira i teraz
nazywam się Edward Cullen.
-W wampira? – zdziwił się Harry – Kiedy?
- Tuż przed ostatnią próbą Turnieju Trójmagicznego, dlatego
przeżyłem Avadę. Ale oficjalna wersja jest taka, że zostałem przemieniony w
1918 roku.
- Czemu?
- Co ty taki nie dzisiejszy? Dziewczyny lecą na sto lat
starsze od nich wampiry – wyjaśnił zdumionemu koledze, jakby to była
najbardziej oczywista rzecz na świecie. Na potwierdzenie swoich słów kiwnął
głową w stronę, gdzie siedziała pomiędzy braćmi Salvatore Elena Gilbert.
- O, twoja dziewczyna wraca – zauważył Harry.
- Ta – mruknął Cedrik, zerkając na zbliżającą się ku nim
Bellę – Nie za bystra – stwierdził nagle, gdy dziewczyna potknęła się o
jakiegoś gnoma – ale przynajmniej ładna – dodał z uśmiechem, puszczając jej
oko.
Harry, kręcąc głową na te wszystkie rewelacje, pożegnał się
z dawnym znajomym i podszedł do Hagrida, którego wypatrzył koło choinki.
Olbrzym usiłował właśnie zebrać strącone przez siebie nieopatrznie z drzewka
bombki, mrucząc co chwilę „cholibka, trza było uważać”.
Uczta przebiegała w radosnej atmosferze. Pokój Życzeń był po
brzegi wypełniony najróżniejszymi istotami.
Geralt i Yennefer na przemian kłócili się i całowali. Ciri
karmiła swego Konika pierogami. Kelsey przechadzała się wśród pozostałych gości
w towarzystwie swoich dwóch wiernych tygrysów: białego Rena i czarnego Kishana.
Sam i Dean Winchsterowie łypali groźnie na Prawie Bezgłowego Nicka, spoglądając
tęsknie na solniczki, gdy tylko duch
znalazł się przypadkiem w ich pobliżu. Triss Merigold flirtowała z poznanym
właśnie Legolasem, przekonując go, że różnice międzygatunkowe nie przeszkadzają
w nawiązaniu romansu. Śmierciożercy śpiewali kolędy, fałszując przeraźliwie.
Kordian dyskutował o czymś zawzięcie z płatkiem śniegu, skoro chmur żadnych nie
było nigdzie widać. Tristan i Izolda nie wychodzili spod jemioły. Balladyna i
Alina zajadały się budyniem malinowym. Hamlet, trzymając nadzianą na widelec głowę
karpia, zastanawiał się: „jeść czy nie jeść?” Jagienka ze Zgorzelic otwierała
orzechy tak, jak to tylko ona umiała (bo nikt inny pośladkami nie potrafił), z
kolei Tadeusz i Zosia trochę marudzili, że żadna ze znanych im kolęd nie jest
śpiewana na melodię poloneza. Syriusz Black i Remus Lupin pod wpływem Ognistej
Whiskey zaczęli nucić „Do szopy, hipogryfy”. Rodzina Cullenów pogardliwie
zerkała na choinkowe łańcuchy, twierdząc, że ich skóra świeci się ładniej.
Eragon, wciąż bezskutecznie, próbował poderwać Aryę, a oko Saurona
przypatrywało się wszystkim z ekranu laptopa.
Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany moment. Gandalf i Albus, obaj w mikołajowych strojach, na zmianę rozdawali prezenty. Już
wkrótce każdy mógł się cieszyć bożonarodzeniowym podarkiem.
Severus Snape otrzymał szampon do włosów łatwo
przetłuszczających się, Jacob Black lalkę – symulator niemowlęcia, Jack Sparrow
skrzynkę rumu, Firenzo nowe podkówki, Aslan „Króla lwa” na DVD, Kordian tomik
poezji Adama Mickiewicza i książkę „Atlas chmur”, Zbyszko z Bogdańca pająka
krzyżaka w terrarium i zgrzewkę napoju Trzy Cytryny, Gollum zestaw biżuterii,
Edward/Cedric krem poprawiający koloryt skóry, a Saphira wyruszyła w drogę z
monoklem dla Saurona. Nie zapomniano i o dwóch mikołajach. Gandalfowi aż oczy
lśniły, gdy zerkał na sztuczne ognie Filibustera, a Dumbledore wręcz wzruszył
się, kiedy w swojej paczce znalazł zestaw dropsów na cały rok.
Harry uśmiechnął się, obejmując Ginny. Uwielbiał święta, a
te były wymarzone. Spędził je w radosnej, ciepłej atmosferze wśród wesołych
śmiechów i rozmów, przy świątecznej muzyce. Zobaczył przyjaciół, których dawno
nie widział, złożył wszystkim życzenia i sam wiele dobrych słów usłyszał. Takie
powinny być święta, pomyślał, bez złości i podziałów. Niech będą czasem
bliskości i pojednania. Niech na nowo łączą nas każdego roku. Miał nadzieję, że
tak będzie. Rok wcześniej, na Zielonym Wzgórzu, wspólnie spędzona gwiazdka była
równie udana. Był niemal pewien, że ta za rok, w Rivendell, też taka będzie. Bo
nieważne przecież gdzie spędza się święta, ale z kim.
KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM to opowiadanie. :) Możesz mi wierzyć na słowo, że chętnie przeczytałabym kontynuacje, zwłaszcza że akcja działaby się w Rivendell... *-* Jeśli będzie trzeba, specjalnie dla ciebie zorganizuję dla ciebie, w przyszłym roku konkurs, żebyś tylko mi napisała tą wersję ^^
OdpowiedzUsuńW każdym razie, magia Świąt odżyła w lutym! Cud się stał! :D
Pozdrawiam!
Sherry
Brawa dla Sherry za komentarz z powtórzeniami, chaotyczny, nieuporządkowany. BRAWA. o_o Proszę traktować, z przymrużeniem oka. :o
UsuńHahaha, jeżeli będę miała pomysły za rok - nie martw się, napiszę wersję 2014 :D Albo Wielkanoc/Sylwestra/Whatever, specjalnie dla Ciebie ; )
UsuńHaha super :D I wgl gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;d
UsuńHaha :) Cudowne! Ja się z podłogi pozbierać nie mogę przez Jagienkę łupiącą orzechy i "Świeć wampirku" xD
OdpowiedzUsuńJak najbardziej jestem za kontynuacją ;)
Pozdrawiam :)
Ona naprawdę tak łupała orzechy w "Krzyżakach"... xd
UsuńDziękuje : )
To było urocze. XD Zacząłem się śmiać kiedy "Bella posłusznie wykonała polecenie" i już do końca się uśmiechałem. Te wszystkie odwołania do literatury klasycznej i nieklasycznej. Tylko wolałbym, żeby to już tym razem było w Rivendell, bo Potter mnie trochę męczy. A, wychwyciłem błąd albo półtora (nie dwa, bo w jednym zdaniu XD). To chyba Gandalf z Albusem, bo Saruman miał grzecznie siedzieć w Isengardzie? Mam nadzieję, że miało być obaj, choć Saruman ze swoją szatą, która w końcu była tęczowa to ymm.. Tego...
OdpowiedzUsuńW każdym razie bardzo przyjemne opowiadanie. (;
Dziękuję :)
UsuńNie, nie, jak będzie kontynuacja, to na pewno nie w Hogwarcie - co za dużo, to niezdrowo.
Lecę poprawiać błędy ;>
Wow wow Agata, taka utalentowana wow dużo plot twistów wow.
OdpowiedzUsuńWstawiaj więcej plis <3
Wow wow Viking taki miły wow <|-3|
Usuń