Autorka: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 606
Jodi Picoult nie boi się trudnych tematów. Widziałam to już
w „Bez mojej zgody”, zobaczyłam także tym razem, w powieści „Krucha jak lód”
tej samej autorki.
W obydwu tych książkach możemy dostrzec wiele podobieństw.
Nieuleczalnie chora dziewczynka, jej rodzeństwo, rodzice, próbujący poradzić
sobie z opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem, w tle proces sądowy, dzielący
rodzinę. A mimo tego, każdą z tych opowieści czytało się inaczej, każdą inaczej
się przeżywało.
O czym w takim razie jest „Krucha jak lód”? Główną
bohaterkę, Willow, poznajemy poprzez to, co mówią o niej (a właściwie do niej) inni. To ona jest adresatką poszczególnych rozdziałów, w których każda z
ważniejszych postaci dochodzi do głosu w pierwszoosobowej narracji. Willow ma
pięć lat, wzrost trzylatki i dojrzałość przynajmniej dziewięcioletniej
dziewczynki. Te odstępstwa od „normy” to wynik ciężkiej choroby – OI –
wrodzonej łamliwości kości. W ciągu swego krótkiego życia miała kilkadziesiąt
złamań, wywołanych czasem prze kichnięcie czy zwykłe, niezbyt mocne uderzenie
o, przykładowo, klamkę. Ma problemy z chodzeniem, nie może zbyt często brać
udziału w zabawach ruchowych, w czasie wolnym czyta więc i buszuje po
internecie, szukając przeróżnych ciekawostek, których opowiadaniem wciąż
zaskakuje otoczenie. Wychowywanie chorej dziewczynki, potrzebującej specjalnego
fotelika do samochodu, całodobowej opieki, specjalnego wózka i aparatu
ruchowego, bardzo obciąża finansowo rodzinę. Na zapewnienie godnej opieki i
materialne zabezpieczenie przyszłości swej córki, matka Willow znajduje
nietypowy, kontrowersyjny sposób. Będzie musiała zdradzić zaufanie swej
najbliższej przyjaciółki, zaryzykować małżeństwo, oddalić się od starszej
córki. Czy poświęci wszystko, by Willow żyło się lepiej?
Akcja nie toczy się zbyt szybko, to przecież książka
obyczajowa, nie przygodowa. Powieść obfituje w retrospekcje, dzięki którym
lepiej poznajemy życie Willow i jej rodziny. Jodi Picoult poświęca też sporo
czasu na wyjaśnianie czytelnikowi czym jest wrodzona łamliwość kości. Widać, że dobrze przygotowała się do napisania książki i wie, o czym pisze. Wystarczy zerknąć na początkowe podziękowania dla ludzi, z którymi konsultowała się na ten czy inny temat. Ponadto
zagłębia się w psychikę swoich postaci, tak, by czytelnik mógł zrozumieć ich
postępowanie. Skutkiem tego, zostaje on postawiony przed dylematami moralnymi,
które trudno rozwiązać, gdzie każda ze stron konfliktu ma rację, a jednocześnie
jest w błędzie. Gdzie tak naprawdę nie ma dobrego rozwiązania.
O postaciach mogłabym pisać naprawdę długo, bo są świetnie
wykreowane, przemyślane, przede wszystkim „żywe” – ze swoimi zaletami i wadami,
z problemami, lękami, marzeniami i nadziejami. Sama Willow jest uroczym,
kochanym dzieckiem, którego nie da się nie lubić. Jej siostra, Amelia, to z
kolei dojrzewająca nastolatka, która pozbawiona zbyt dużej uwagi otoczenia (bo otoczenie skupia się, rzecz jasna, na młodszej z dziewczynek),
nie radzi sobie z własnymi emocjami i trudną sytuacją, w jakiej znalazła się
jej rodzina. Mimo to, nie przestaje troszczyć się o młodszą siostrę, która ze
swej strony kocha ją i podziwia.
Charlotte to matka, nie widząca życia poza swoim dzieckiem,
kobieta, która zawsze będzie o nie walczyć. Jej mąż, Sean z kolei próbuje
pogodzić życie zawodowe z rodzinnym i jednocześnie bardzo uważa, by przy opiece
nad Willow, nie zaniedbać starszej córki. Jako małżeństwo, często mają odmienne
zdanie na pewne sprawy, jednak ich miłość wydaje się być niezniszczalna.
Oprócz tego poznajemy także innych bohaterów, m.in. Piper, przyjaciółkę, a zarazem lekarkę
Charlotte, której życie zostaje nagle wywrócone do góry nogami oraz prawniczkę, Marin Gates, borykającą się
z własnymi prywatnymi problemami.
„Krucha jak lód” porusza wiele trudnych kwestii. Mówi o
niepełnosprawności i stawia pytanie: czy życie wypełnione cierpieniem ma jakiś
sens? Czy warto walczyć do upadłego? Podejmuje problem przyjaźni i lojalności,
zwraca uwagę na zagubienie młodych ludzi w okresie dojrzewania. Opowiada także
o adopcji – czy można być zupełnie
szczęśliwym, nie znając swej przeszłości i korzeni? Czy biologiczna matka,
która nie chciała wychowywać swojego dziecka, ma prawo nadal matką się nazywać?
Jodi Picoult umieściła też w swej powieści coś praktycznego: kilka przepisów na ciasta. Skąd się tam wzięły? Otóż książkowa Charlotte jest cukiernikiem. Musicie przyznać, że to ciekawy i oryginalny pomysł.
Chciałabym też zwrócić Waszą uwagę na przecudną, słodką okładkę, w jaką oprawiona jest książka. Naprawdę brawa dla wydawnictwa.
Szczerze polecam tę książkę tym, którzy chcą nad lekturą
trochę pomyśleć i są gotowi na wiele, wiele emocji.
Cytat:
"Żyjemy w dużych domach dla lalek, kompletnie nieświadomi tego, że w każdej chwili może pojawić się wielka dłoń i zmienić wszystko, co nas otacza, wszystko, do czego jesteśmy tak przywiązani."
Ocena: 9/10
Picoult lubię przede wszystkim za "Bez mojej zgody". Czytałam jeszcze kilka innych jej książek, ale żadna nie była tak dobra. Tej opisywanej przez Ciebie jeszcze nie znam.
OdpowiedzUsuńJeśli polubiłaś "Bez mojej zgody" to ta powieść także powinna Ci się spodobać. Szkoda, że inne podobały ci się mniej, sama mam ochotę się za nie zabrać. : )
UsuńDo tej pory przeczytałam tylko jedną powieść tej autorki. Jako że jej książki cieszą się dobrymi opiniami, mam zamiar sięgnąć po coś jeszcze. Może będzie to akurat ta pozycja.
OdpowiedzUsuńPolecam. ; )
UsuńCzytałam już całkiem sporo książek tej autorki, kilka dni temu skończyłam "To, co zostało". Nie potrafiłabym wybrać jednej najlepszej, gdyż mam kilka faworytek, ale muszę przyznać, że ta też byłaby w ich gronie. Jak dla mnie świetnym posunięciem była bardzo rzadka, drugoosobowa narracja. Autorka wykreowała niesamowicie całą akcję i postaci. Ale za zakończenie miałam ją ochotę zabić, takich rzeczy się nie robi!
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć, że i pozostałe książki Picoult trzymają poziom, bo to na razie moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki. Na pewno nie ostatnie. Zgadzam się co do zakończenia, musiałam przeczytać je dwa razy, żeby uwierzyć, że to naprawdę jest tam napisane!
Usuńraczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńale wiem komu polecić. :)
To też super! : )
UsuńO Picoult słyszy się o oczywiście dużo, ale jeszcze nie czytałam żadnej jej powieści. Myślę, że jak będę chciała sięgnąć po coś o poważnej tematyce to będę pamiętać o tych książkach :)
OdpowiedzUsuńNie dam ci zapomnieć ;p
UsuńJestem strasznie na siebie zła, że w tym roku prawdopodobnie już mi się nie uda poznać twórczości pani Picoult. Dobija mnie to tym bardziej, że na początku roku sobie wmawiałam, że w 2014 wreszcie poznam jej pióro. I nic. Niestety.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, bardzo mnie zaciekawiłaś. Chyba nawet jestem tą książką bardziej zainteresowana niż "Bez mojej zgody"! Bo w sumie, tamtej powieści oglądałam ekranizację i mniej więcej pamiętam jak to się wszystko potoczy, natomiast ta historia jest taka świeża... Podoba mi się. :)
Z pewnością nie zapomnę i ją dopisać do listy książek, które muszę poznać.
Pozdrawiam,
Sherry
Ohoho, nie wiesz, moja droga, nie wiesz po ekranizacji jak to się skończy...
UsuńTwórczość autorki jest mi obca, jednak w pewnym stopniu mnie przyciąga. Jednak tematy, jakie porusza lekko mnie przerażają. Nie jestem pewna, czy dałabym radę je udźwignąć. Choroby i problemy rodzinne zawsze napawają mnie pewną dozą lęku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hm... To może faktycznie lepiej trochę poczekać? Szkoda by było się zrazić... : )
Usuń