Autorka: Stephenie Meyer
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Jak może wiecie, nie przepadam za „Zmierzchem”. Raził mnie
tam patos, „świecące wampiry”, a najbardziej – główni bohaterowie i narracja w
wykonaniu jednego z nich. Mimo to postanowiłam sięgnąć po książkę opartą na
trzeciej części najsłynniejszej sagi Stephenie Meyer, czyli po „Drugie życie Bree Tanner”. Pomyślałam, że może zepchnięcie Belli i
Edwarda na dalszy plan (baaaardzo daleki plan) może okazać się dobrym
posunięciem. Nie myliłam się.
Bree jest nowonarodzonym wampirem. Jej „drugie życie” trwa
dopiero od trzech miesięcy. Dziewczyna żyje w grupie innych „świeżaków”, jednak
nie potrafią oni ze sobą współpracować. Wciąż wybuchają konflikty, ktoś kogoś
morduje, łatwo stracić jakąś część ciała. Innymi słowy wszędzie dookoła
podejrzliwość i nieufność. Stała czujność (jak zwykł mawiać Alastor Moody, z „Harry’ego
Pottera”). W dodatku w kółko dręczące Bree pragnienie jest prawdziwą udręką. Główna bohaterka nie wie, że należy do armii
tworzonej przez Victorię, by zniszczyć rodzinę Cullenów (motyw z „Zaćmienia). Nie
wie, w co tak naprawdę pogrywa „szef” ich grupy, Riley. Nie ma pojęcia, jakie
zasady panują w wampirzym świecie i kto te zasady egzekwuje (patrz: moi
ulubieńcy – Volturi). I wreszcie: nie domyśla się nawet, że światło słoneczne wcale
jej nie zabije. Cały jej sposób myślenia
zmienia się po bliższym poznaniu innego wampira z grupy, Diega.
Bohaterowie są naprawdę dobrze wykreowani. Bree to
inteligentna, ale trochę zagubiona dziewczyna. Jej podstawowym celem jest
przetrwanie, kombinuje więc na wszelkie możliwe sposoby. Z kolei Diego jest
jeszcze bystrzejszy. Szybko zauważa, że Riley nie mówi m wszystkiego. Kawałek
po kawałku odkrywa prawdę. Podczas gdy Bree woli się nie wychylać, Diego nie
boi się ryzyka. I tych dwoje postanawia sobie zaufać, w tym świecie, gdzie
ufność bywa śmiertelnie niebezpieczna. Podoba mi się, że ich relacje to nie
jakieś wielkie love story. Mogły nim być, ale nie rozwinęły się aż tak. I
dobrze. Wszystko było ładnie, naturalnie opisane.
Reszta postaci także wypadła świetnie. Riley z jego
tajemniczymi powiązaniami z Nią (Victorią), okrutni Volturi, jak zwykle
wzbudzający strach, Straszny Fred – w gruncie rzeczy sympatyczny i bystry
wampir z trudnym do dokładniejszego zdefiniowania talentem do odstraszania
innych. No i pod koniec – rodzinka Cullenów. Przedstawienie ich z perspektywy
kogoś zupełnie im obcego było dobrym pomysłem. Nawet polubiłam tu Edwarda, jako
statecznego rzecznika rodziny (a w „Zmierzchu” go nie trawiłam). Natomiast
Bella, pojawiająca się tu w paru zaledwie zdaniach, cóż… nawet w tych kilku
zdaniach razi głupotą i irytuje, jak mało kto. Naprawdę, mam na nią chyba jakąś
alergię.
Akcja jest, nawet nieźle się rozkręca. Co prawda, jeśli ktoś
czytał „Zaćmienie”, wie, jak skończy się cała historia, nie odbiera to jednak
zupełnie przyjemności z jej czytania. Całość przypomina chwilami jakiś
fanfiction pisany na blogu, co broń Boże, nie znaczy, że powieść napisana jest
źle. Czyta się ją szybko, a brak podziału na rozdziały jakoś mi nie
przeszkadzał.
Krótko mówiąc: porządna rozrywka. Polecam zarówno fanom „Zmierzchu”,
jak i jego przeciwnikom. Ta książka różni się od serii. Nie ma w niej tego
wszechobecnego patosu, narracja w wykonaniu Bree jest dziesięć razy lepsza niż
pseudo-głęboki bełkot Belli, nie ma wychwalania Edwarda co dwie strony. I tylko
wampiry wciąż świecą niczym bożonarodzeniowa choinka ;D
Cytat:
"Nasze istnienie nie ma żadnego znaczenia, jesteśmy jedynie smaczną przekąską. Zrozumiałam, jak to jest żyć wśród wrogów, będąc zawsze czujną, w ciągłej niepewności, w poczuciu zagrożenia"
Ocena: 7/10
Zachęcam do głosowania w ankiecie, jestem naprawdę ciekawa Waszych opinii :)
Czytałam Sagę Zmierz i zakochałam się w niej. Chciałabym tą książkę, ale narazie nie mam jak :-/
OdpowiedzUsuńJa mam to szczęście, że w moim mieście są całkiem nieźle wyposażone biblioteki ;)
UsuńDrugie życie Bree podobało mi sie bardziej, niż Saga Zmierzch :P
OdpowiedzUsuńMnie też ;d
UsuńPrzeczytałam całą sagę "Zmierzch" i jakoś wybitnie mi się nie podobała. Seria ani grzeje ani ziębi. Mimo to myślę, że warto by przeczytać "Drugie życie..." jako uzupełnienie. Może bardzo mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No mnie się podobała bardziej niż cała saga(nie było tyle Belli i Edka) ;)
UsuńCo do "Zmierzchu" mam mieszane uczucia, raz czytało się nieźle, raz nudziło, po tę książkę chyba nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńLepsza niż "Zmierzch" - szybko się czyta, w sam raz na czytanie na naszej matmie xD
UsuńCzytałam i fakt, czyta się ją błyskawicznie! Przyjemna lektura na jeden wieczór. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, chyba nawet dosyć dawno, i przyznam byłam zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze Drugiego życia Bree Tanner. Ale Zmierzch to jedna z moich ulubionych serii i na pewno w końcu po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńI nie wiem czy czytałaś Intruza, ale ta powieść również różni się od Zmierzchu i wielu tych, którym się słynna saga nie spodobała polubiło akurat Intruza. :)
"Intruza" mam w planach i to tych najbliższych, bardzo podobał mi się film ;)
Usuń