Harry Potter Broom -->

sobota, 8 grudnia 2012

[16] Dzieje Tristana i Izoldy

Tytuł: Dzieje Tristana i Izoldy

Autor: Joseph  Bedier

Wydawnictwo: GREG



Wyjątkowo zrecenzuję szkolną lekturę. Nie, żebym nie miała o czym pisać, ale… dobra, nie mam o czym pisać. Ostatnio brakuje mi czasu na jakieś fajne książki. Poza tym żadna lektura już długo tak mnie nie zirytowała. Przygotujcie się więc na krótką recenzję pełną narzekań.

Biorę na celownik romans rycerski, „Dzieje Tristana i Izoldy” odtworzone przez J. Bediera. Podobno piękna historia o miłości silniejszej niż śmierć. Podobno romans wszechczasów. No właśnie – podobno…

Głównymi bohaterami tej opowieści są… tak, zgadliście, Tristan i Izolda. On jest zdolnym, inteligentnym, odważnym, przystojnym i tak dalej młodzieńcem (ideał niczym zmierzchowy Edłord). Wychowywany przez przyjaciela ojca, na skutek wielu okoliczności trafia na dwór swojego wuja, Marka i odtąd tam mieszka. Królowi potrzeba żony i Tristan zostaje po nią wysłany. Izoldę wygrywa w pojedynku (mogłabym się czepiać uprzedmiotowiania kobiety, ale sobie odpuszczę, takie były realia epoki). Matka dziewczyny przygotowuje wywar miłosny dla niej i Marka (cóż za brak wiary w urok króla), jednak przez pomyłkę podczas podróży wypijają go Izolda z Tristanem. I kwitnie ta ich niewłaściwa, zdradziecka „miłość”.

Właśnie nazywania skutków jakiegoś eliksiru „miłością” nie mogę przetrawić. Wiem, wiem, elementy fantastyczne i tak dalej. Ale ja nie przywykłam do takich książek. Eliksir miłosny kojarzę wyłącznie ze sceną, w której zażył go Ron w „Harrym Potterze” (uwielbiam tą scenę : D). Nigdy chyba nie zrozumiem, że można to nazwać prawdziwym uczuciem. Ludzie! To były czary, a nie żadna miłość. Namiętność, może. Ale nie miłość!

Ponadto nie cierpię głównych bohaterów, a narrator usilnie trzyma ich stronę, niezależnie od tego, co by zrobili. Tristana jeszcze jakoś trawię, choć w scenie, gdy uczy psa cicho polować, bijąc go, mam ochotę sama mu przyłożyć. Ale Izolda, gdy, bojąc się o swój sekret, nakazała sługom zabić najlepszą przyjaciółkę, po czym rozpaczała i wyzywała ich od morderców, zdrowo przegięła. Ja rozumiem, że kobieta zmienną jest, ale bez przesady! Czuję się jak osoba pozbawiona uczuć, ale nie było mi żal tej dwójki ani przez chwilę. 

Przepraszam, ale nie trafia do mnie tłumaczenie, że tą książkę należy odbierać jako baśń itp. Nie i już!

Realia epoki ukazane co prawda dobrze, reszta postaci nie aż taka zła (chociaż dobra wcale). Język znośny, dialogi… no typowe dla szkolnej lektury. Technicznie jest dobrze. Gdyby tylko wyciąć fabułę…

No i ja się pytam: co ta książka robi w kanonie lektur szkolnych?! Nie powinna przypadkiem przekazywać nam jakichś wartości? A tu jakie mamy? Albo masz chłopaka albo przyjaciółki czy co? Odurz się eliksirem to się zakochasz?

Mam wrażenie, że część lektur powstała po to, żeby zniechęcić ludzi do czytania książek. 

Nie polecam. A jak już będziecie to omawiać  - łączę się w bólu.


Cytat:
"Szaleństwo to nie odwaga"

Ocena: 3/10



14 komentarzy:

  1. Hmm... a ja sama nie potrafię powiedzieć czy lubię tą książkę. Początkowo strasznie się męczyłam, ale później przestałam zwracać uwagę na wszystkie niedociągnięcia i polubiłam ją..
    Dziwne? Może, ale ja lubię inność.. jestem dziwna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie każdy człowiek na świecie jest nieco dziwny - dwojga takich samych ludzi nie ma : )

      Usuń
  2. Ech, masakra ta książka. Podzielam Twoje odczucia. Chyba też napiszę recenzję, bo miałam właśnie ochotę kompletnie skrytykować tę książkę. TO BYŁ ELIKSIR, NIE MIŁOŚĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię takich smętów romansowych, bo trochę trącą mi banałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet nie trochę xD Ale co zrobić, lektura... -.-

      Usuń
  4. Nie lubię lektur :( Wyobraźcie sobie ile innych wspaniałych książek moglibyśmy przeczytać w czasie "męczenia się" z jedną lekturą ;) no, ale nie mamy innego wyjścia :/

    Pozdrwiam i życzę powodzenia przy omawianiu kolejnej "wspaniałej lektury" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram. Książka miała niecałe dwieście stron, a męczyłam ją dłużej niż niejedną dwa razy grubszą...

      Usuń
  5. Ciężko to nazwać recenzją. Bardzo niedojrzałe przemyślenia, bardzo niedojrzałej uczennicy. Sam mimo książkoholizmu i sympatii dla lekcji polskiego byłem przeciwnikiem lektur, więc to rozumiem. Pamiętam jak cierpiałem katusze na powieściach Żeromskiego (to w ogóle literatura była?), Orzeszkowej, Sienkiewicza czy Prusa... Tylko, że subiektywne odczucia to co innego. Oceniając taką lekturę jak "Tristan i Izolda" weź pod uwagę kiedy to zostało napisane (średniowiecze), jakie były wtedy realia i jaka literatura. Zwłaszcza interpretacja na podstawie współczesnych doświadczeń i literatury młodzieżowej jest komiczna.
    A co ta książka robi w kanonie lektur? Może to, że jest jedną z nielicznych przyswajalnych dla uczniów lekturą z okresu średniowiecza. Spróbowałabyś przeczytać Eddę (którą potem Tolkien namiętnie eksploatował w praktycznie każdej swojej książce) zapewniam, że nie przebrnęłabyś przez sam początek, a Voluspa wydałaby Ci się bełkotem. Literatura średniowieczna jest ciężka i inna, ale to średniowieczna literatura - nie XXI wieczne romansidło i wypadałoby o tym pamiętać.

    A tak na marginesie. Strasznie niewygodny ten wielki kursor i w sumie niepotrzebny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie pretenduję do miana krytyka literackiego, więc moje recenzje czasem przypominają raczej luźne opinie. Może i ta akurat jest bardzo niedojrzała. Pewnie tak niedojrzała, jak wątpienie w to, że twórczość Żeromskiego jest literaturą, albo przytyki personalne w komentarzach...
      Jestem człowiekiem współczesnym, moja opinia jest czysto subiektywna i piszę, jak ja odebrałam tę książkę, nie jak odebrali ją ówcześni jej ludzie, pewne rzeczy po prostu nie są ponadczasowe, przykro mi.
      Sienkiewicz całkiem w porządku, choć pisy mnie męczyły, natomiast Prusa bardzo lubię i żadnych katuszy przy nim nie cierpiałam.
      Wszelkie średniowieczne liryki były o wiele lepsze do przyswojenia, mnie się ta książka nie podobała i tyle.
      A kursor mi odpowiada, zmniejszyć go niestety jeszcze nie umiem. Jednak większość czytelników już się do niego przyzwyczaiła. :)

      Usuń
    2. Nie wiem czemu odbierasz to jako atak, to w końcu tylko opinia o recenzji. Przytyków personalnych nie zauważyłem i powoli zaczyna mnie przerażać ta nadwrażliwość. Poza tym nie mam nic do samej oceny - też lubię recenzje na luzie, więc nie wiem o co od razu taka reakcja.
      Rozumiem subiektywizm - co napisałem i poprałem (niezrozumianym jak widać) przykładem, że ja też mam subiektywne odczucia i wiele klasyków do mnie nie trafia. Za to nie rozumiem porównywania czegoś co powstało w średniowieczu z powieścią dla nastolatek, bo to sensu nie ma żadnego. Wydaje mi się, że oceniając książkę - niezależnie od tego czy pozytywnie czy negatywnie powinno się ją oceniać w jej gatunku. Skoro już porównujesz to porównuj z czymś co powstało w tamtym okresie. Będzie to po prostu lepiej wyglądało.
      Liryki owszem, ale nie o lirykach tu mowa.

      Co do kursora to bardziej taka uwaga, że czytelnicy z laptopami mogą mieć problem, bo ciężko nim trafić w niektóre zakładki ;)

      Usuń
    3. Nie no, spokojnie, może i ja przesadziłam, chodziło mi o "bardzo niedojrzałej uczennicy", bo recenzja i owszem, ale od razu wystawiać ocenę mnie? Mniejsza, wiem o co chodziło. : )
      Nie porównywałam do powieści dla nastolatek. Napisałam tylko, że eliksir kojarzy mi się z HP. Ot, tyle.
      Jak wykombinuję, jak go zmniejszyć, to zmniejszę. ;)

      Usuń
    4. No wiesz recenzja pisana 2 lata temu - a to szmat czasu. Wiele się mogło zmienić, więc nie mogę oceniać Ciebie na podstawie czegoś co było dwa lata temu, prawda? Tyczy się to tylko stylu recenzji. Więcej dystansu - w końcu jesteś analizatorką ;)

      Usuń

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo