Tytuł: Gra o tron
Seria: Pieśń Lodu i Ognia #1
Autor: George R.R. Martin
Wydawnictwo: Zysk i spółka
Liczba stron: 837
„Grę o tron” miałam w planach od bardzo, bardzo dawna.
Wszędzie zbierała pozytywne recenzje, serial wszyscy zachwalają, znajomi
polecali, a moja chęć przeczytania tej książki rosła z dnia na dzień. Dlatego
niezmiernie się ucieszyłam, gdy otrzymałam ją na urodziny (dziękuję, dziękuję,
dziękuję!). A potem lekko się przestraszyłam, gdy zobaczyłam bardzo negatywną
recenzję. Na szczęście niepotrzebnie!
W Siedmiu Królestwach po obaleniu Szalonego Króla, Aerysa
Targaryena, nastał pokój. Na Żelaznym Tronie zasiada Robert Baratheon. Jego
przyjaciel, Ned Stark, panuje spokojnie
w swojej położonej na dalekiej północy siedzibie – Winterfell. Wizyta króla
wywraca jednak życie Starków do góry nogami. Nadchodzi zima. Mur, północny kres
bezpiecznego, cywilizowanego świata, również wydaje się być zagrożony. Coś się
za nim czai, coś dziwnego i zdecydowanie niebezpiecznego. Jak poszczególne, walczące
o władzę rody odnajdą się w nowej sytuacji? Czy czasy pokoju minęły? Co dzieje
się z potomkami Szalonego Króla?
Mnóstwo pytań bez odpowiedzi, mnóstwo drobnych, pozornie
niewiele znaczących wydarzeń, które okazują się mieć olbrzymie znaczenie – tak mniej
więcej wygląda fabuła „Gry o tron”. Choć akcja wcale nie pędzi jak szalona, od
tej powieści nie sposób się oderwać. Wciąga już od pierwszych stron.
Poszczególne rozdziały to fragmenty skupiające się na poszczególnych postaciach
– wiem, że niektórych takie skakanie z narracją irytuje, ale mnie nie. Raczej
urozmaica, pozwala ogarnąć całość. Bo tutaj od szczegółu przechodzimy do ogółu,
George R. R. Martin umiejętnie poprzez poszczególne osoby potrafi nam nakreślić
sytuację polityczną w Siedmiu Królestwach. Robi to naprawdę po mistrzowsku.
Głównych postaci jest sporo, ale możemy je naprawdę nieźle
poznać, choć radziłabym nie oceniać ich zbyt pochopnie – tu nigdy nic nie
wiadomo. Mam spory problem z wymienieniem ulubieńców, bo, naprawdę, każdy ma w
sobie coś wyjątkowego. No dobra, nienawidzę Cersei, jej rozwydrzonego bachora
znanego jako Joffrey, Lysy Arryn i jej płaczliwego dzieciaka. I Daenerys,
przynajmniej na początku. Jakaś taka… rozmemłana jest. Za to polubiłam chyba
wszystkich Starków (Neda i Robba za ich honorowość, Brana, bo pocieszny z niego
dzieciak, Aryę, bo jest pyskata i nieprzewidywalna, a Sansę za to… że jest
Sansą, jest Sansą i próbuje za wszelką cenę nią pozostać), Jona Snowa (ogólnie
całą ekipę z Muru), Petyra Baelisha, Tyriona Lannistera i… och, całą resztę. I
wilkory. Kocham te wilkory. Chcę takiego.
Nawet nie wiem, co tu napisać. Chyba nie muszę dodawać, że
opisy, dialogi i tak dalej są na bardzo wysokim poziomie? Wszystko to sprawia,
że czytelnik niemal czuje się uczestnikiem rozgrywających się w książce
wydarzeń. Naprawdę. Ledwie zaczęłam, a już wszystko przeżywałam (wszyscy moi
znajomi mogą to potwierdzić). Jestem po prostu zachwycona tą powieścią. Każdym
jej elementem.
Zdecydowanie „Gra o tron” trafia do grona moich ulubionych
książek. Już nie mogę się doczekać, aż wezmę do ręki drugi tom i przekonam się,
jak to wszystko się dalej potoczy. A potem serial.
Polecam gorąco wszystkim. Zwłaszcza fanom fantastyki,
przygód, politycznych intryg. Nie, jednak nie. Zwłaszcza wszystkim.
Cytat:
"- Czy można okazać dzielnośći, bojąc się jednocześnie?
- Tylko wtedy można być naprawdę dzielnym."
- Tylko wtedy można być naprawdę dzielnym."
Ocena:10/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
O jeeju. Ja tam uwielbiam Dany... Bo smoki... O rany, smoki noooo! :D Ale fakt, że w książce nie zwróciła mojej uwagi. Chyba moja miłość do niej trwa dzięki serialowi <3 Snow to mój absolutnie ukochany człowieczek i jeśli zginie... nie ręczę za siebie. Brana i Aryę również darzę wieeeelką sympatią, Robba tylko lubię (choć nie powiem - aktor, który grał tę postać w serialu - przystojniak, ale teraz skupiamy się na książce tak? :) Tak swoją drogą, ten aktor teraz mi się kojarzy z tym wokalistą ze Szwajcarii z Eurowizji ^^
OdpowiedzUsuńAch no i jeszcze Tyriona lubię. I to chyba tyle jeśli chodzi o takich powiedzmy moich ukochanych bohaterów. Drugi tom serii mam oczywiście w planach, ale ostatnio z biblioteki wypożyczam... klasykę bo po prostu doszłam do wniosku, że muszę zacząć czytać coś "światowego" :D
Niemniej, nie mogę się doczekać powrotu do prozy Martina. Aczkolwiek denerwuje mnie z tym zabijaniem bohaterów ^^ Ale to tak a propo serialu :D
Swoją drogą - POLECAM *-* KOOOOOCHAM GO :3
Pozdraaawiam!
Sherry
No dobra, smoki są super. Może Snowa oszczędzi? *łudzi się*
UsuńA weź ty mi nawet nic nie mów o wokaliście ze Szwajcari. Jakie on spojrzenia rzucał.^^
Za serial się wezmę, jak tylko nadrobię SPN, bo jestem ze trzy odcinki do tyłu, a finał sezonu w tym tygodniu. Pamiętniki wampirów i The originals też się kończą, więc będzie co oglądać. <3
A ja z kolei Neda nie cierpię. Zachował się jak ostatni idiota, choć mógłby wszystko rozegrać tak, że miałby wysoką pozycję bez ujmy na honorze. Cersei, Joffa i Lysy też nienawidzę, ale małego Roberta mi szkoda po tych wszystkich książkach. Littlefinger był świetną postacią, lubię też Jona, Dany, lubiłem Viserysa w czym zapewne jestem wyjątkiem. Tyrion był chyba najlepszy, na koniec *SPOILER* pojawił się jeszcze Connington z Aegonem.
OdpowiedzUsuńJeśli chciałabyś, Cherry, przeczytać książkę, która się do Twojej skali ocen nie łapie, to weź się za Skrytobójcę Robin Hobb. Arcydzieło.
Pozdrawia Malkiem, który uwielbia PLiO i jest zawiedziony tempem pisania pana Martina.
Oj tam, każdy czasem się pomyli. Ja wiem, że Ned mógł to rozegrać inaczej, ale cóż, nie wyszło mu.
UsuńViserys był idiotą do potęgi, ale trochę mu się nie dziwię, że zaślepiła go chęć zemsty.
Zapamiętam tytuł i będę go miała na uwadze. :)
Nie dałam rady przeczytać - poległam. Serial oglądam.
OdpowiedzUsuńKoleżanka marudziła mi, że w tym wypadku nie wolno najpierw serialu, to jej posłuchałam i zabieram się do niego dopiero po przeczytaniu. : )
UsuńMoja ulubiona książka :D ale jak autor mógł zabić N.S ????? No jak... Ja płakałam w tym momencie oglądając serial (najpierw oglądałam pierwszy sezon, potem czytałam, niestety). Myślałam, że to jakiś żart ;) następnie przeczytałam wywiad z Panem Martinem, w którym przestrzega przez przywiązywaniem się do bohaterów :)
OdpowiedzUsuńMa się go ochotę wyściskać i udusić jednocześnie, nie? :D
UsuńWeeeh, Starkowie.Ned był beznadziejny. Znaczy - był trochę nudny w tej swojej beznadziejności. Był jak postać wyrwana z zupełnie innego świata, bo tutaj nie pasował. Było w tym uroczego, ale wiadomo jak się skończyło.
OdpowiedzUsuńPoczekaj jeszcze parę tomów - pokochasz i Jaime'a.
PETYR. Kocham, kocham, kocham. On miesza i miesza. Wszystko co robi ten pan sprawia, że od razu koncentruje się na książce pięć razy bardziej.
A co do Danki. Ona najpierw jest rozemłana a potem robi się prawdziwą denerwującą diablicą. I dopiero w momencie w którym stała się niezłym ziółkiem naprawdę przeszła mi ochota na czytanie o jej przygodach <3
Eee, ilość słowa "był" którą użyłam w tym komentarzu XD wybacz, jestem chora i na lekach
UsuńAż się boję późniejszej Danki...
UsuńJa akurat jestem tą z nielicznych osób, którym książka się nie podobała, ale mimo to spróbuję serii dać drugą szansę i sięgnę po Starcie królów :)
OdpowiedzUsuńHah, ciekawe, czy Ci się spodoba. :D
UsuńPamiętam, jak w wakacje przyszła do mnie kuzynka i powiedziała, że kupiła sobie całą serię! Nawet chciała mi pożyczyć, ale Gośka jest taka mądra, że stwierdziła, że mej się to nie podoba i odmówiła. Kuzynka wyjechała do domu, a książki wzięła ze sobą. Będziemy się widzieć chyba dopiero w wakacje i muszę jej powiedzieć żeby wzięła te książki xD
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o serial to moi koledzy z klasy się nim zachwycają ;)
Serial chciałam oglądać już dawno, ale dostałam od koleżanki kategoryczny zakaz oglądania zanim przeczytam. :D
UsuńJa bym sobie sama ten zakaz nałożyła :D
Usuń