Harry Potter Broom -->

poniedziałek, 23 grudnia 2013

[61] Harry Potter i Insygnia śmierci

Na początku chciałam Was strasznie przeprosić za tak długą nieobecność. Końcówka semestru była okropna. Nawał sprawdzianów/prac domowych przytłoczył mnie kompletnie. W dodatku przed świętami też jest trochę rzeczy do zrobienia, dlatego nie miałam kiedy ani czytać, ani dodać recenzji. Za to dziś recenzja dłuższa niż zwykle (a i tak starałam się skracać...). Jutro za to - notka świąteczna ;)

Tytuł: Harry Potter i Insygnia Śmierci

Seria: Harry Potter #7

Autorka: J.K. Rowling

Wydawnictwo: Media Rodzina


Nie miałam zamiaru recenzować „Harry’ego Pottera”. Nigdy przenigdy. Są takie książki, które strasznie trudno obiektywnie zrecenzować. Ale  ostatnio dorwałam w promocji „Insygnia śmierci”, co sprawiło, że postanowiłam je sobie przypomnieć, więc spróbuję i zrecenzuję. Moi drodzy! Przygotujcie się na mnóstwo zachwytów! Dodatkowo ta recenzja może być troszkę… nieogarnięta.

Głównym bohaterem książki jest… nie no, przecież tego nie trzeba chyba pisać. Mimo wszystko. Tak w maksymalnym skrócie: młody czarodziej Harry Potter powinien właśnie rozpocząć siódmy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, ale rzuca edukację i rusza wypełnić misję, dzięki której będzie mógł pokonać swojego największego wroga, śmiertelnie niebezpiecznego czarnoksiężnika, Lorda Voldemorta. Misję tę zlecił mu zmarły dyrektor Hogwartu, Albus Dumbledore. Jednak po śmierci Dumbledora wychodzą na jaw takie tajemnice z jego życia, które sprawiają, że Harry zaczyna wątpić w słuszność poczynań byłego dyrektora. W dodatku młody czarodziej dowiaduje się o istnieniu tzw. Insygniów śmierci. Czym są? Co mogą dać właścicielowi? Harry’emu towarzyszą nieodłączni przyjaciele – Ron i Hermiona. Jak skończy się ich walka z Voldemortem?

Czy jest tu ktoś, kto nie słyszał o Harrym Potterze? Kto nie widział ani jednego filmu? Nie czytał ani jednej książki?”Insygnia śmierci” to ostatnia część genialnego cyklu autorstwa J.K. Rowling. Różni się nieco od pozostałych, przede wszystkim dlatego, że akcja poprzednich tomów toczyła się głównie w Hogwarcie. Czytając siódmą część, tęskniłam chwilami za magiczną atmosferą tego cudownego zamku. Brakowało mi meczów Quiditcha, nauczycieli, Irytka, mówiących portretów i zaczarowanego sklepienia Wielkiej Sali. Brakowało mi chatki Hagrida i jego dziwnych zwierzaków, szkolnych błoni i nawet wiecznie zrzędzącego woźnego Filcha. Czytając książkę naprawdę za tym tęskniłam. Tęskniłam razem z Harrym, Ronem i Hermioną – im też brakowało Hogwartu.

Muszę się na tym zamku chwilę zatrzymać, choć większość z Was pewnie doskonale zna go z książek. Tych, którzy nie czytali, pozostaje mi poinformować, że Hogwart jest szkołą absolutnie rewelacyjną! I nie chodzi tu tylko o to, że uczniowie uczą się tam magii. Rowling stworzyła szkołę, która jest czymś znacznie więcej. Dla większości uczniów jest praktycznie drugim domem (jeśli nie pierwszym w przypadku Harry’ego, Snape’a czy samego Voldemora). Ma swoją historię, tradycję. Cztery domy, na które podzieleni są uczniowie, różnią się od naszych szkolnych wspólnot, jakimi są klasy. Przede wszystkim, to, do jakiego domu się trafi, może mieć wpływ na całe przyszłe życie czarodzieja. On się z tym domem identyfikuje nawet po zakończeniu edukacji. Koledzy z jednego domu są dla siebie jak rodzina, prawie zawsze stają za sobą murem. Ten zamek jest najważniejszym miejscem akcji całej serii, toteż nic dziwnego, że ostateczna rozgrywka z Voldemortem będzie miała miejsce właśnie tam.

Zresztą, cały świat skonstruowany przez Rowling jest fascynujący. W „Insygniach” poznajemy już ostatnie jego tajemnice. Tym razem jest mroczniej, bo Voldemort powoli przejmuje władzę. Tym razem jest trudniej, bo nie można liczyć na to, że ostatecznie Dumbledore wszystko załatwi i wyjaśni. Ten świat jest już inny, ale nadal dopracowany w najmniejszych szczególikach.

Dopracowana jest także fabuła. Wszystkie wątki zostają rozwiązane, a ponieważ  wątków tych było mnóstwo, autorce naprawdę należy się uznanie. Pomyślała o wszystkim i zakończenie jest idealne. Wiem, że niektórym nie podobał się epilog, bo niby zbyt wiele zdradzał. Z jednej strony rozumiem to, bo sama lubię niekiedy otwarte zakończenia, ale tutaj… Myślę, że akurat tutaj ten epilog pasował. Przyjemnie jest wiedzieć, że autorka wymyśliła swoim postaciom przyszłość.

Właśnie, postacie. To kolejna, chyba jedna z głównych, zalet cyklu o Harrym Potterze. Przecież ja większość zestawień Top10 mogłabym zapełnić samymi bohaterami tej sagi! Przede wszystkim nie są to postacie płytkie, a wielowymiarowe. Z krwi i kości. Popełniają błędy. Nienawidzą. Wybaczają. Mogłabym tu wspaniałych postaci wymienić naprawdę mnóstwo, ograniczę się więc do kilku, którzy w tej części odegrali znaczącą rolę. Przede wszystkim Dumbledore, który okazuje się być kontrowersyjny, Severus Snape, czyli jedna z moich najulubieńszych postaci literackich i Lord Voldemort – taki powinien być czarny charakter. Dokładnie taki. Okrutny, a jednocześnie przebiegły i inteligentny. Szkoda, że najlepsze postacie w książkach często giną. Ale przecież życie nie jest urocze i cukierkowe, więc czemu książki miałyby takie być?

Sam Harry, który na przykład w filmach wychodzi na… chłopaka i znikomej ilości szarych komórek, w książce trzyma się naprawdę nieźle. Nie jest jakiś tam najzdolniejszy itd. Ale właśnie o to chodzi. To skromny, sympatyczny chłopak, nie bojący się podejmować trudnych decyzji i przejawiający spore zdolności przywódcze, choć do władzy wcale się nie pali.

Za co jeszcze kocham tę powieść? Za najlepszy rozdział na świecie – „Opowieść księcia”. Nie chcę tu zbyt wiele zdradzić tym, którzy nie czytali „Insygniów” (pewnie są tu tacy), powiem tylko, że pokazuje jednego z bohaterów w zupełnie innym świetle. Jego treść była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. I nie umiem się przy tym rozdziale nie wzruszyć.

Podoba mi się, że autorka nie przypomina nam co chwilę, co dokładnie wydarzyło się w poprzednich tomach. Dzięki temu powieść wciąż trzyma w napięciu, czytelnik wprost ją pochłania. Dialogi są naturalne, żywe i absolutnie nie stopują tempa akcji.

Warto wspomnieć o świetnym przekładzie Andrzeja Polkowskiego, który wcale nie miał łatwego zadania z tymi wszystkimi stworzonymi przez Rowling nazwami i terminami. Polkowski zadbał o to, by jak najlepiej oddać je w języku polskim, a z tyłu książki znajdują się właśnie wyjaśnienia od tłumacza dlaczego przetłumaczył coś w taki, a nie inny sposób. Ciekawe.

Znacie to uczucie, gdy czytacie zakończenie jakiejś serii? Ten smutek, że to już koniec przygody? Chyba przy żadnym cyklu nie odczuwałam tego tak jak właśnie przy „Harrym Potterze”. Dlatego sądzę, że jeszcze do młodego czarodzieja powrócę.

„Harry Potter i Insygnia śmierci” to opowieść o przyjaźni, której nic nie zniszczy; o miłości, która trwa wiecznie; o zaufaniu, o które niekiedy bardzo trudno; o lojalności i odwadze, które prowadzą do zwycięstwa; o wybaczaniu, które wcale nie jest łatwe. O uniwersalnych wartościach, o których nie wolno nam zapomnieć.

Tym, którzy „Harry’ego Pottera” jeszcze nie czytali radzę jak najszybciej zabrać się za pierwszy tom. Obiecuję, że nie pożałujecie! 


Cytat:
- To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape - Expecto patronum! 
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez. 
- Przez te wszystkie lata...?
- Zawsze.

Ocena: 10/10

7 komentarzy:

  1. To nie jest mój ulubiony tom, ale i tak przyjemnie go wspominam :) Jak dla mnie, najlepszy był "Kamień Filozoficzny" i "Komnata tajemnic"
    Pozdrawiam :)
    izkalysa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie umiem wybrać ulubionego :D Chyba, że filmowe. Filmowa "Komnata tajemnic" była chyba najlepsza ;)

      Usuń
  2. Nigdy nie czytałam, bo jakoś mnie to nie kręci, wolę trochę inną fantastykę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że by Ci się spodobało ; ) Też myślałam, że to nie dla mnie, dopóki nie przeczytałam :]

      Usuń
    2. No nie wiem, może jeszcze kiedyś się skuszę, gdy nie będę miała pomysłu co czytać :)

      Usuń
  3. Rzucić gdzieś w internetach hasło "Harry Potter" i mamy temat rzekę. Ja nie jestem w stanie złego słowa powiedzieć o tej serii. No może jedynie to, że ginie... tak wiele moich ulubieńców jest złe i straszne, ale... czy ten cykl mógłby być lepszy? Nie. Jest idealny. Cudowny. Niepowtarzalny. Unikatowy. Wieczny. :) Myślę, że nic więcej nie muszę dodawać. :)
    Wesołych Świąt!
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie ;) Mnie najbardziej było żal śmierci Syriusza, Snape'a, Freda, Lupina i Tonks ;_;
      Nawzajem ;*

      Usuń

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo