Tytuł: Harry Potter i Insygnia Śmierci
Seria: Harry Potter #7
Autorka: J.K. Rowling
Wydawnictwo: Media Rodzina
Nie miałam zamiaru recenzować „Harry’ego Pottera”. Nigdy
przenigdy. Są takie książki, które strasznie trudno obiektywnie zrecenzować.
Ale ostatnio dorwałam w promocji
„Insygnia śmierci”, co sprawiło, że postanowiłam je sobie przypomnieć, więc
spróbuję i zrecenzuję. Moi drodzy! Przygotujcie się na mnóstwo zachwytów!
Dodatkowo ta recenzja może być troszkę… nieogarnięta.
Głównym bohaterem książki jest… nie no, przecież tego nie
trzeba chyba pisać. Mimo wszystko. Tak w maksymalnym skrócie: młody czarodziej
Harry Potter powinien właśnie rozpocząć siódmy rok nauki w Szkole Magii i
Czarodziejstwa w Hogwarcie, ale rzuca edukację i rusza wypełnić misję, dzięki
której będzie mógł pokonać swojego największego wroga, śmiertelnie
niebezpiecznego czarnoksiężnika, Lorda Voldemorta. Misję tę zlecił mu zmarły
dyrektor Hogwartu, Albus Dumbledore. Jednak po śmierci Dumbledora wychodzą na
jaw takie tajemnice z jego życia, które sprawiają, że Harry zaczyna wątpić w
słuszność poczynań byłego dyrektora. W dodatku młody czarodziej dowiaduje się o
istnieniu tzw. Insygniów śmierci. Czym są? Co mogą dać właścicielowi? Harry’emu
towarzyszą nieodłączni przyjaciele – Ron i Hermiona. Jak skończy się ich walka
z Voldemortem?
Czy jest tu ktoś, kto nie słyszał o Harrym Potterze? Kto nie
widział ani jednego filmu? Nie czytał ani jednej książki?”Insygnia śmierci” to
ostatnia część genialnego cyklu autorstwa J.K. Rowling. Różni się nieco od
pozostałych, przede wszystkim dlatego, że akcja poprzednich tomów toczyła się
głównie w Hogwarcie. Czytając siódmą część, tęskniłam chwilami za magiczną
atmosferą tego cudownego zamku. Brakowało mi meczów Quiditcha, nauczycieli,
Irytka, mówiących portretów i zaczarowanego sklepienia Wielkiej Sali. Brakowało
mi chatki Hagrida i jego dziwnych zwierzaków, szkolnych błoni i nawet wiecznie
zrzędzącego woźnego Filcha. Czytając książkę naprawdę za tym tęskniłam. Tęskniłam
razem z Harrym, Ronem i Hermioną – im też brakowało Hogwartu.
Muszę się na tym zamku chwilę zatrzymać, choć większość z
Was pewnie doskonale zna go z książek. Tych, którzy nie czytali, pozostaje mi
poinformować, że Hogwart jest szkołą absolutnie rewelacyjną! I nie chodzi tu
tylko o to, że uczniowie uczą się tam magii. Rowling stworzyła szkołę, która
jest czymś znacznie więcej. Dla większości uczniów jest praktycznie drugim
domem (jeśli nie pierwszym w przypadku Harry’ego, Snape’a czy samego
Voldemora). Ma swoją historię, tradycję. Cztery domy, na które podzieleni są
uczniowie, różnią się od naszych szkolnych wspólnot, jakimi są klasy. Przede
wszystkim, to, do jakiego domu się trafi, może mieć wpływ na całe przyszłe
życie czarodzieja. On się z tym domem identyfikuje nawet po zakończeniu
edukacji. Koledzy z jednego domu są dla siebie jak rodzina, prawie zawsze stają
za sobą murem. Ten zamek jest najważniejszym miejscem akcji całej serii, toteż
nic dziwnego, że ostateczna rozgrywka z Voldemortem będzie miała miejsce
właśnie tam.
Zresztą, cały świat skonstruowany przez Rowling jest
fascynujący. W „Insygniach” poznajemy już ostatnie jego tajemnice. Tym razem
jest mroczniej, bo Voldemort powoli przejmuje władzę. Tym razem jest trudniej,
bo nie można liczyć na to, że ostatecznie Dumbledore wszystko załatwi i
wyjaśni. Ten świat jest już inny, ale nadal dopracowany w najmniejszych
szczególikach.
Dopracowana jest także fabuła. Wszystkie wątki zostają
rozwiązane, a ponieważ wątków tych było
mnóstwo, autorce naprawdę należy się uznanie. Pomyślała o wszystkim i
zakończenie jest idealne. Wiem, że niektórym nie podobał się epilog, bo niby
zbyt wiele zdradzał. Z jednej strony rozumiem to, bo sama lubię niekiedy
otwarte zakończenia, ale tutaj… Myślę, że akurat tutaj ten epilog pasował.
Przyjemnie jest wiedzieć, że autorka wymyśliła swoim postaciom przyszłość.
Właśnie, postacie. To kolejna, chyba jedna z głównych, zalet
cyklu o Harrym Potterze. Przecież ja większość zestawień Top10 mogłabym
zapełnić samymi bohaterami tej sagi! Przede wszystkim nie są to postacie
płytkie, a wielowymiarowe. Z krwi i kości. Popełniają błędy. Nienawidzą.
Wybaczają. Mogłabym tu wspaniałych postaci wymienić naprawdę mnóstwo, ograniczę
się więc do kilku, którzy w tej części odegrali znaczącą rolę. Przede wszystkim
Dumbledore, który okazuje się być kontrowersyjny, Severus Snape, czyli jedna z moich
najulubieńszych postaci literackich i Lord Voldemort – taki powinien być czarny
charakter. Dokładnie taki. Okrutny, a jednocześnie przebiegły i inteligentny. Szkoda, że najlepsze postacie w książkach często giną. Ale przecież życie nie jest urocze i cukierkowe, więc czemu książki miałyby takie być?
Sam Harry, który na przykład w filmach wychodzi na… chłopaka
i znikomej ilości szarych komórek, w książce trzyma się naprawdę nieźle. Nie
jest jakiś tam najzdolniejszy itd. Ale właśnie o to chodzi. To skromny, sympatyczny
chłopak, nie bojący się podejmować trudnych decyzji i przejawiający spore
zdolności przywódcze, choć do władzy wcale się nie pali.
Za co jeszcze kocham tę powieść? Za najlepszy rozdział na
świecie – „Opowieść księcia”. Nie chcę tu zbyt wiele zdradzić tym, którzy nie
czytali „Insygniów” (pewnie są tu tacy), powiem tylko, że pokazuje jednego z
bohaterów w zupełnie innym świetle. Jego treść była dla mnie ogromnym
zaskoczeniem. I nie umiem się przy tym rozdziale nie wzruszyć.
Podoba mi się, że autorka nie przypomina nam co chwilę, co
dokładnie wydarzyło się w poprzednich tomach. Dzięki temu powieść wciąż trzyma
w napięciu, czytelnik wprost ją pochłania. Dialogi są naturalne, żywe i absolutnie
nie stopują tempa akcji.
Warto wspomnieć o świetnym przekładzie Andrzeja
Polkowskiego, który wcale nie miał łatwego zadania z tymi wszystkimi
stworzonymi przez Rowling nazwami i terminami. Polkowski zadbał o to, by jak
najlepiej oddać je w języku polskim, a z tyłu książki znajdują się właśnie
wyjaśnienia od tłumacza dlaczego przetłumaczył coś w taki, a nie inny sposób.
Ciekawe.
Znacie to uczucie, gdy czytacie zakończenie jakiejś serii?
Ten smutek, że to już koniec przygody? Chyba przy żadnym cyklu nie odczuwałam
tego tak jak właśnie przy „Harrym Potterze”. Dlatego sądzę, że jeszcze do
młodego czarodzieja powrócę.
„Harry Potter i Insygnia śmierci” to opowieść o przyjaźni,
której nic nie zniszczy; o miłości, która trwa wiecznie; o zaufaniu, o które
niekiedy bardzo trudno; o lojalności i odwadze, które prowadzą do zwycięstwa; o
wybaczaniu, które wcale nie jest łatwe. O uniwersalnych wartościach, o których
nie wolno nam zapomnieć.
Tym, którzy „Harry’ego Pottera” jeszcze nie czytali radzę
jak najszybciej zabrać się za pierwszy tom. Obiecuję, że nie pożałujecie!
Cytat:
- To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape - Expecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
- Przez te wszystkie lata...?
- Zawsze.
- Zawsze.
Ocena: 10/10
To nie jest mój ulubiony tom, ale i tak przyjemnie go wspominam :) Jak dla mnie, najlepszy był "Kamień Filozoficzny" i "Komnata tajemnic"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Ja nie umiem wybrać ulubionego :D Chyba, że filmowe. Filmowa "Komnata tajemnic" była chyba najlepsza ;)
UsuńNigdy nie czytałam, bo jakoś mnie to nie kręci, wolę trochę inną fantastykę :)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że by Ci się spodobało ; ) Też myślałam, że to nie dla mnie, dopóki nie przeczytałam :]
UsuńNo nie wiem, może jeszcze kiedyś się skuszę, gdy nie będę miała pomysłu co czytać :)
UsuńRzucić gdzieś w internetach hasło "Harry Potter" i mamy temat rzekę. Ja nie jestem w stanie złego słowa powiedzieć o tej serii. No może jedynie to, że ginie... tak wiele moich ulubieńców jest złe i straszne, ale... czy ten cykl mógłby być lepszy? Nie. Jest idealny. Cudowny. Niepowtarzalny. Unikatowy. Wieczny. :) Myślę, że nic więcej nie muszę dodawać. :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
Pozdrawiam,
Sherry
Zgadzam się całkowicie ;) Mnie najbardziej było żal śmierci Syriusza, Snape'a, Freda, Lupina i Tonks ;_;
UsuńNawzajem ;*