Autorka: Dorota Terakowska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ostatnio sporo na rynku wydawniczym pozycji o aniołach. Z
reguły są to jednak schematyczne dość książki z gatunku paranormal romance lub
fantasy o walce dobra ze złem. Powieść Doroty Terakowskiej „Tam, gdzie spadają
anioły” nie jest ani jednym, ani drugim.
Jest czymś innym, oryginalnym.
Książka opowiada o małej Ewie, która straciła swojego Anioła
Stróża. Miała wówczas pięć lat. Od tamtego czasu dziewczynka wciąż wpada w
jakieś tarapaty. Z początku są to drobne kłopoty, jednak kończy się na poważnej
chorobie. Odnalezienie anielskiego opiekuna może okazać się jedynym ratunkiem.
Akcja powieści toczy się w dwóch wymiarach: ziemskim i
niebiańskim. Czytelnik obserwuje Ewę i jej rodzinę, zmagających się z życiowymi
problemami, by po chwili wraz z jej okaleczonym Aniołem o imieniu Ave poznawać
tajemnice Aniołów i Czarnych (upadłych Aniołów, można by rzec – demonów).
Ciekawa jest sytuacja rodzinna głównej bohaterki Matka –
artystka z dość… liberalnym podejściem do wychowania i zapracowany, wiecznie
zapatrzony w komputer ojciec. Dziecko jest bardzo samodzielne, bo i musi.
Rodzice nie poświęcają mu zbyt wiele uwagi. Tylko babcia jest taka, jaka
powinna być babcia: ciepła, czuła i kochająca. Babcia – autorytet. Babcia –
opiekun.
Samą Ewę szczerze polubiłam. To mądra i nad wiek dojrzała
dziewczynka o wielkiej ufności. Jest spokojna i małomówna, raczej typ
samotniczki. Różni się znacznie od popularnych współcześnie bohaterek
książkowych – wygadanych, silnych, charyzmatycznych. Choć Ewa też jest silna.
Na swój sposób.
Dyskusje Ave’go z jego Czarnym bliźniakiem – Veą są niezwykle mądre i skłaniające do wielu
refleksji. Dowiadujemy się z nich wielu prawd życiowych – o dobru i złu, o
otaczającym nas świecie. Niestety autorka powtarza w kółko to samo, ubierając
to tylko w nieco inne słowa. Mniej więcej połowie książki zaczynamy się nudzić, bo akcja
strasznie zwalnia.
Terakowska mówi w swoim utworze o naprawdę ważnych rzeczach.
O tym, że zło i dobro współistnieją od
zawsze i zawsze współistnieć będą. To do nas, ludzi należy wybór życiowej
drogi. I czynimy to czasami nierozważnie, nie zauważając drobnych wydarzeń,
które jednak mają ogromny wpływ na nasze dalsze życie. Oprócz tego autorka uczy nas, że każdy może być Aniołem Stróżem dla drugiego człowieka. Nie jest to jednak łatwe i niesie ze sobą olbrzymią odpowiedzialność.
Język jest prosty i czytelny, niezbyt wyszukany, ale
przyjemnie się to czyta. Trochę jak baśń.
Szkoda, że Dorota Terakowska nie skupiła się bardziej na
tych relacjach rodzinnych Ewy. Rodzice dziewczynki zmieniają się z dnia na
dzień, to wypada nienaturalnie. Gdyby pokazać proces tych zmian, książka
bardziej nadawałaby się dla starszych czytelników i mogłaby być naprawdę
ciekawą obyczajówką z elementami fantastyki i odrobinką filozofii w tle.
Tymczasem „Tam, gdzie spadają anioły”, ta powieść z dużym
potencjałem, została naiwną trochę opowiastką. Lekko cukierkowa. Ciepła i
urocza, idealna do czytania dzieciom na dobranoc. Warta uwagi.
Cytat:
"Skórka jabłka jest złoto-malinowa, lecz w środku, w miąższu, tkwi robak. Wbrew pozorom to robak, a nie skórka jabłka stanowi dowód, że owoc jest dojrzały. Złota skórka kryje niekiedy kwaśny owoc, robak zaś ciągnie tylko do słodyczy."
Ocena: 7/10
Wydaje się fajna z tego co piszesz, ale chyba sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMoże na urlopie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOjejciu, przecież masz taką samą opinię jak ja! Ksiązka mi się podobała, ale podobnie jak Ty myślę, że jest to raczej urocza baśń.
OdpowiedzUsuńPięknie to opisałaś ;) Uwielbiam czytać Twoje recenzje.
Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńPrzeczytałam, bo moja mama bardzo mi ją zachwalała. Bardzo się zawiodłam, bo oczekiwałam głębokiej, poruszającej powieści, a dostałam bajeczkę ;<
OdpowiedzUsuńFaktycznie jeżeli ktoś się spodziewał czegoś dla dojrzalszych to mógł się rozczarować ;)
UsuńMyślę, że książkę sobie odpuszczę bo nie wiedząc czemu kojarzy mi się ona ze szkolną lekturą, a tematyką o aniołach jestem już lekko przesycona
OdpowiedzUsuńCzytałam "Władcę Lewawu" tej samej autorki i baaardzooo się zawiodłam! Ale postanowiłam dać pisarce jeszcze jedną szansę, więc "Tam, gdzie spadają anioły" postaram się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Książkę czytałam dosyć dawno, kilka lat temu. Jednak do tej pory pamiętam, jakie wywołała na mnie wrażenie. Od tamtej pory zakochałam się w twórczości pani Terakoskiej. Ta książka jest taka prawdziwa i odbiega od tych wszystkich schematycznych książek, które ukazały się nie dawno na rynku
OdpowiedzUsuńFaktycznie jest oryginalna :)
UsuńJakoś jeszcze w gimnazjum, wszystkie moje koleżanki zaczytywały się Terakowską, szczególnie właśnie tą książką, ale i Poczwarką. Ja jakoś tej autorce nie uległam, w sumie nie wiem, czy to dobrze, czy też źle, ale może jeszcze kiedyś spróbuję ją sobie poczytać.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że teraz jest sporo pozycji z aniołami w tle, jedne są lepsze, drugie gorsze - tak już jest. Na pozycje się natknęłam ale jakoś mnie nie przekonała :)
OdpowiedzUsuńczytałam tę książkę w gimnazjum, zawiodłam się i nie mam jakiejś wielkiej ochoty na czytanie innych powieści tej autorki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, piękna książka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!