Harry Potter Broom -->

sobota, 25 maja 2013

[37] Światła września

Tytuł: Światła września

Autor: Carlos Ruiz Zafón

Wydawnictwo: MUZA SA


„Światła września” to już moje trzecie spotkanie z twórczością  Carlosa Ruiza Zafóna. Trzecie udane spotkanie.

Wdowa Sauvelle wraz z dwójką dzieci (Irene i jej młodszym bratem Dorianem) przeprowadza się do Błękitnej Zatoki. W tej spokojnej posiadłości mieści się Cravenmoore, rezydencja ekscentrycznego fabrykanta zabawek, Lazarusa. To właśnie w niepokojącym, pełnym mechanicznych zabawek Cravenmoore pani Sauvelle ma rozpocząć pracę.

Jak będzie wyglądało życie rodziny w nowym miejscu? Czy wszyscy się tu odnajdą? Morderstwo, Cień, mechaniczny anioł, który wydaje się obdarzony własną, upiorną duszą  - to tylko niektóre z wyzwań czekających na nastoletnią Irene. Na szczęście, dziewczyna nie jest w tym sama. Poznaje bowiem rok starszego od siebie chłopaka, Ismaela. Wspólnie  odkryć prawdę o Lazarusie.

Przyznam, że zarówno „Książę Mgły”, jak i „Pałac Północy” wydają mi się ciekawsze. Klimat „Świateł września” nie jest już tak niesamowity. Może odnoszę takie wrażenie, bo przeczytałam go jako ostatni, a z tamtymi powieściami wiele go łączy? Fabuła jest bowiem chwilami schematyczna i Zafón już tak nie zaskakuje.

Nie znaczy to, że jest źle. Akcja się nie wlecze, jest sporo tajemnic do rozwiązania i, szczerze mówiąc, rozwiązać je nie tak łatwo. Mamy tu kilka retrospekcji, zresztą, z retrospekcji ukazana jest cała powieść, ujęta w ładną klamrę. Pierwszy rozdział to list Ismaela do Irene (list pisany po latach), ostatni zaś – list Irene do Ismaela.  Myślę, że ten zabieg jest świetny.

Wątek romantyczny ukazany jest w pełen uroku sposób. Ba! Jakby się uprzeć to można dostrzec dwa wątki romantyczne: ten, pomiędzy dwojgiem nastolatków, jeszcze nieśmiały i ten, pomiędzy dorosłymi ludźmi po przejściach – chyba jeszcze bardziej nieśmiały i ostrożny.

Postacie są z krwi i kości. Odważna Irene, lubiący samotność Ismael, gadatliwa Hannah i zamknięty w sobie Dorian naprawdę dają się lubić. Dorośli również. Intryguje mnie Lazarus ze wszystkimi swoimi tajemnicami, podziwiam panią Sauvelle za jej troskę o rodzinę, upór i wytrwałość.

Po raz pierwszy u Zafóna nie mam problemów z dialogami, są zupełnie naturalne. Co do opisów – jak zwykle urzekają.

Przyznam, że niektóre fragmenty, które w zamierzeniu miały być chyba mroczne, wypadły przekonująco. W napięciu czytałam o dziwnych machinach wypełniających Cravenmoore. Brrr! Nie chciałabym tam wejść w nocy.

„Światła września” to warta przeczytania powieść, z wartką akcją i zaskakującym (i odrobinkę wzruszającym) zakończeniem. Mimo odrobinki schematyczności, jest wciągająca (do tego stopnia mnie wciągnęła na matematyce, że przestraszyłam się nauczyciela, który nagle wyrwał mnie do tablicy xD).  Ma świetny klimat. Doskonale pokazuje zawiłości relacji międzyludzkich.  Polecam wszystkim!


Cytat:
"Sama się pani przekona, moja droga Simone, że jedyny morał, jaki można wysnuć z tej historii, tak jak i z każdej innej, brzmi: w prawdziwym życiu, w odróżnieniu od fikcji, nic nie jest tym, czym się wydaje..."

Ocena: 7/10

13 komentarzy:

  1. O tak, Twój zawał na matmie był niezapomniany :D Ja jak czytam kilka książek tego samego autora lub książki o podobnej tematyce, też wydaje mi się, że są schematyczne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój zawał <3
      To się zdarza z tymi autorami, ale mimo wszystko chce się czytać ;)

      Usuń
  2. Coś jest nie tak z ankietą, nie liczy głosu mojego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wcale nie liczy głosów. Nie wiem co jest grane. Głosy się pojawiają, a po chwili znikają. Chyba zacznę je spisywać jak tylko się pojawią...

      Usuń
  3. Zafona uwielbiam i muszę w końcu przeczytać Światła września!

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki tego autora jeszcze przede mną! Na półce czekają już dwie. Właśnie słyszałam o tym, że książki dla młodzieży pisze schematycznie i nie ma tego zaskoczenia. Sama się przekonam.
    Zobaczymy, czy i mnie jego twórczość urzeknie ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy... Pierwsza zachwyca, druga potwierdza zachwyt nad pierwszą, a potem to już rutynowo ;)

      Usuń
  5. Po przeczytaniu też uważam, że "Książę Mgły" i "Pałac Północy" były lepsze :) To prawda, że po przeczytaniu ich "Światła Września" i "Marina" wydały mi się bardzo schematyczne. /SMF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie i mam wrażenie, że gdybym czytała te powieści w innej kolejności, to też inaczej bym je oceniała : )

      Usuń
  6. Przeczytałam ostatnio Marinę, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i nie ostatnie jak sądzę. Rozglądam się powoli za kolejną książką Zafona do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje pierwsze spotkanie z twórczością autora nie było zbytnim sukcesem. Uwaga, teraz bluźnię: zupełnie nie przemówił do mnie "Cień wiatru". Wszyscy się nim zachwycają, a ja po prostu nie wiem o co tyle szumu. Chociaż fabuła wydaje się ciekawa to zraziłam się do twórczości i pewnie po tą pozycję nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cień wiatru" dopiero przede mną. Faktycznie, większość osób poleca, ale wolę się przekonać sama, bo wiele razy się zdarza, że powszechnie lubiana książka okazuje się nieciekawa ;)

      Usuń

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo