Poszczególne części:
- Klątwa tygrysa
- Klątwa tygrysa. Wyprawa
Autorka: Colleen Houck
Wydawnictwo: Otwarte
Uwaga!!! Recenzja obejmuje wyłącznie pierwszą część serii.
Tym, co zwróciło moją uwagę na tą książkę była okładka. To
ona tak naprawdę zachęca do przeczytania tej powieści, bo napisy z tyłu mówią
niewiele i są dość… banalne. Pomijając już umieszczoną tam opinię „Romantic
Times”, która głosi, że „Sama J.K. Rowling chciałaby napisać tą książkę”. Czy
naprawdę trzeba wszystko porównywać do Harry`ego Pottera?
No, ale nie ocenia się książki po okładce. Otworzyłam
powieść, przerzuciłam wszystkie kartki i przeczytałam umieszczoną z tyłu
notę: „o autorce”. Natrafiłam na zdanie:
„Colleen Houck wpadła na pomysł napisania >>Klątwy Tygrysa<< po
przeczytaniu sagi >>Zmierzch<<”. To nie wróży nic dobrego,
pomyślałam. Wbrew moim oczekiwaniom prolog okazał się naprawdę interesujący i w
niczym nie przypominał pseudofilozoficznych wstępów do „Zmierzchu”.
Czytając pierwsze strony książki, poznajemy główną
bohaterkę. Jest nią siedemnastoletnia Kelsey, której rodzice nie żyją. To
dopiero oryginalne! Wiem, czepiam się, ale to naprawdę irytujące, że z reguły
główny bohater książki nie ma rodziców. A teraz do rzeczy. Kelsey dostaje pracę
w cyrku, gdzie poznaje pewnego niezwykłego tygrysa Rena i interesującego się
jego kupnem pana Kadama. Wkrótce całą trójką wyruszają do Indi, by przełamać
pradawną klątwę rzuconą przez złego czarnoksiężnika. O, przepraszam! Kelsey
myśli, że jedzie do pracy, dopiero na miejscu poznaje prawdę. Na miejscu, czyli
mniej więcej w środku dżungli, dokąd podążyła za tygrysem, który uciekł z
klatki. Logiczne, prawda? Przecież każdy z nas by tak postąpił! Tak, wiem, znów
się czepiam.
Szczerze mówiąc, „Klątwa tygrysa” jest naprawdę ciekawą
książką. Pisana prostym językiem, z dość interesującą fabułą. Jest co prawda trochę
schematyczna, ale wyróżnia się na tle innych paroma szczegółami. Największą jej
zaletą są ciekawostki z indyjskiej kultury i mitologii. Godne uwagi. Ponadto
Colleen Houck świetnie radzi sobie z opisami miejsc, dzięki czemu łatwo można
je sobie wyobrazić. Trochę gorzej z postaciami, które wydają się płytkie i nie
ma w nich nic szczególnego. No, pan Kadam jest niezwykle ciepłą i sympatyczną
postacią, ale Kelsey mnie drażni, nie
wiedzieć czemu. Wyidealizowany Ren tym bardziej, a Kishan, należący do tego
typu postaci, które z reguły lubię najbardziej, po kilku pierwszych
wypowiedziach rozczarowuje.
Mimo pewnych niedociągnięć warto zapoznać się z tą powieścią.
Z pewnością sięgnę po jej kontynuację. Nie należy do moich ukochanych książek,
ale jest lekka, przyjemna i z czystym sumieniem ją Wam polecam.
Cytat:
„Kiedy życie wręcza
ci cytrynę, upiecz ciasto cytrynowe.”
Ocena: 6/10
według mnie, z napisów z tyłu książki dowiadujemy się bardzo dużo, prawie wszystko :p
OdpowiedzUsuńHmm... wiemy o czym mniej więcej będzie książka ale nie wiemy, kim jest główna bohaterka i tak dalej, jak w klasycznych opisach z tyłu.
UsuńA trzymałam ją ostatnio w ręce i się zastanawiałam, czy wziąć czy nie... Zatem skoro polecasz, to poczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mia
http://spowiedzognia.blogspot.com/
Lepiej, że porównują do Pottera niż Zmierzchu.
OdpowiedzUsuńAle przeczytałabym z ciekawości.
I zjadłabym ciasto cytrynowe;)