Tytuł: Cztery drogi ku przebaczeniu
Autorka: Ursula K. Le Guin
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 296
Najbardziej znanym dziełem tej autorki jest cykl „Ziemiomorze”, który wpisał się do kanonu klasycznych dzieł fantasy. Doczekał się dwóch wydań w Polsce, drugiego całkiem niedawno, w jednym tomie.
Ta książka, o wiele mniej znana, zupełnie „Ziemiomorza” nie przypomina.
Możemy tu znaleźć cztery nowele science-fiction, ale o bardzo poważnej, jak na ten gatunek, tematyce. Łączą się one wspólnym miejscem akcji, bliźniaczymi planetami Werel i Yeowe, a także, trzy z nich, bohaterami.
Autorka pokazuje nam społeczeństwo, które opiera się na niewolnictwie i w którym kobiety nie są traktowane jak pełnoprawni obywatele, nawet jeśli nominalnie są „wolne”. Pierwsza opowieść mówi o parze staruszków, druga o wysłanniczce pokojowej i żołnierzu, który ma jej bronić. Kolejna opisuje losy człowieka, który wyrwał się z małej, zamkniętej społeczności, ostatnia natomiast opowiada o życiu niewolnicy.
Najlepiej było widać przekrój społeczeństwa, wyraźny podział na „panów” i „pracowników”, jak ich nazywano. I za to Le Guin ma u mnie ogromny plus, jej wizja jest niezwykle interesująca. Fabuła opowiadań też mi się podobała, mimo kilku (naprawdę krótkich!) momentów dłużyzny
Natomiast z pierwszym, najkrótszym opowiadaniem mam pewien problem. Nie łączy się ono z pozostałymi tak wyraźnie, nie wydaje się powiązane z głównymi problemami zbioru – niewolnictwem i nierównouprawnieniem (nie jestem pewien, czy nowych słów nie tworzę, ale trudno). Bohaterowie też nie spotykają się z postaciami z pozostałej części książki. Samo w sobie jest jednak warte uwagi.
Z twórczością tej autorki mam jeszcze jeden problem. Niektóre wydarzenia, ważne z punktu widzenia fabuły, zdarza się jej zbyć jednym zdaniem, a rzeczy niezbyt istotne rozwinąć do pół strony. Właściwie nie przeszkadza to w czytaniu, w moim przypadku sprawiło tylko, że miałem moment zawieszenia. „Jak to? To tyle? Nic więcej o tym nie ma?” No, wiecie o co chodzi.
Jeśli chodzi o wydanie, to jest niezłe, okładka zaprojektowana w ciekawy sposób, szczególnie jak na 1997, kiedy tę książkę wydano. Natomiast zdecydowanie nie zachęca opis z tyłu, gdzie życie, śmierć i miłość stawia się w jednej linii z seksem. Brzmi to okropnie.
Przyczepię się jeszcze do wydawnictwa, które pewnie nie miało wówczas ani dobrego tłumacza ani redaktora czy korektora, bo łączna i rozłączna pisownia „nie” po prostu leży. W jednym zdaniu był ten sam typ słowa (pewnie nie powinienem tak mówić, bo to ma swoją nazwę, imiesłów chyba jakiś), ten kończący się na „-ący”. Dzieliło je od siebie tylko małe „i”. A zapisane było raz łącznie, raz rozłącznie. Wydaje się, że spacje stawiali na zasadzie „atusewalne”.
Warto przeczytać, żeby spojrzeć w inny, nowy sposób na niewolnictwo i dyskryminację płciową.
Cytat:
"Żyć w sposób prosty to niezwykle skomplikowana sprawa."
Ocena: 7/10
~Malkiem
Raczej się nie skusze :(
OdpowiedzUsuńNo cóż, dla każdego coś innego. : )
UsuńZ tego co wiem to akurat w 1997/1998 r. wprowadzano jakieś zmiany w zasadach dotyczących pisowni "nie", ale nie wiem co było wcześniej: nowe zasady czy książka :) Co do samej powieści - niestety, ale jakoś specjalnie mnie nie kusi. Nie lubię krótkich form, poza tym tematyka też do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńNowe zasady czy nie, przydałaby się jakaś konsekwencja, a z tego, co czytamy w recenzji, możemy wywnioskować, że raz stosowano się do starych, raz do nowych. :D
UsuńNie czytałam nic tej autorki, chociaż napalam się na to już jakiś czas. Bardzo chętnie przeczytam ta książkę, to zdecydowanie coś intrygującego :>
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę. Podobnie jak Ty czaję się na książki Le Guin, ale aktualnie są raczej w dalszych planach. : )
UsuńJuż samo nazwisko autorki zapowiada smakowitą lekturę.
OdpowiedzUsuńOdnośnie tej autorki, to dopóki nie przeczytam "Ziemiomorza" nie mam zamiaru ryzykować z innymi tytułami, ale jeśli wyżej wspomniana pozycja mi się spodoba - czemu nie. W końcu trzeba dawać szansę coraz to nowym nazwiskom. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Eee... Pierwszy raz tu trafiłam, a tu taka książka! Nie żeby coś, ale mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuń