Harry Potter Broom -->

niedziela, 21 lutego 2016

[101] Inwit

Tytuł: Inwit

Seria: Algorytmy wojny #4

Autor: Michał Cholewa

Wydawnictwo: War Book

Liczba stron: 508


Kiedy ponad rok temu recenzowałam „Fortę” Michała Cholewy, po raz pierwszy w życiu byłam naprawdę zachwycona powieścią science fiction, gdyż nigdy nie był to mój ulubiony gatunek. Wtedy jednak wartka akcja i doskonale wykreowane postacie sprawiły, że zmieniłam nieco zdanie i zaczęłam wyczekiwać dalszych przygód kaprala Wierzbowskiego i spółki. Doczekałam się, a „Inwit” z pewnością moich dość wysokich oczekiwań nie zawiódł.

Po wydarzeniach na Atropos Marcin Wierzbowski awansował – teraz jest sierżantem. W Dowództwie Operacji Specjalnych, popularnie zwanym „oesami” i znanym z niekonwencjonalnych akcji i równie niekonwencjonalnych (oraz niekoniecznie moralnych) metod. To nie wróży nic dobrego. Gdy więc oddział naszego głównego bohatera zostaje nagle wezwany w środku urlopu, staje się jasnym, że zbliżają się kłopoty. Czyżby przełom w wojnie z Amerykanami, na których terytorium wpływów znajduje się planeta Liberty, gdzie zostaje wysłany zespół Wierzbowskiego? Liberty tymczasowo jest sojuszniczką Unii Europejskiej, jednak przymierze to wydaje się być dość kruche. Czy jest takie naprawdę? Czy na tej planecie z czteromilionową populacją, jest cokolwiek wartego oprócz kopalń niezwykle cennego surowca – caellium? Jaką grę prowadzi przełożony Marcina, pułkownik Brisbane?

Fabuła nie jest prosta. Poziom komplikacji już w poprzednich częściach był wysoki, ale tutaj rośnie jeszcze bardziej. Nic w tym zresztą dziwnego, operacje oesów nie mogą  być przecież proste. Dlatego właśnie należą się ogromne pochwały autorowi, który jest wstanie wszystkie te wątki połączyć, tkać fabułę z przeróżnych nici  i niczego nie poplątać, nie popełnić błędów merytorycznych w obrębie utworzonego przez siebie świata, nie zgubić sensu i logiki, trzymać się spójności. Mało tego! Cholewa odkrywa karty przed czytelnikiem bardzo powoli, stopniując napięcie, nie wyjaśniając, o co toczy się gra, ale też nie sprawiając, że ten zirytowany odrzuci książkę, nie wiedząc zupełnie, o co w niej chodzi. W miarę nadążałam nawet ja, kompletny laik, jeśli chodzi o science fiction, a już w ogóle o jego militarną odmianę. Dlatego zasada złotego środka została zachowana.

W przeciwieństwie do poprzedniej części, tym razem nie czułam się przytłoczona ogromem nazw związanych z nowoczesnymi technologiami, statkami kosmicznymi, infrastrukturą opisywanej planety. Być może po prostu przywykłam do tego świata i szybciej przyswajałam pewne informacje, jednak myślę, że zasługa w tym raczej bardziej zrównoważonych opisów, braku chaosu i umiejętnie prowadzonej narracji.

W dodatku w porównaniu do „Forty” mniej jest tu akcji stricte militarnych (co nie znaczy, że jest ich mało), bowiem otrzymujemy także informację o polityce Unii, Liberty i Stanów Zjednoczonych. Niektórzy mogą być tym zawiedzeni, dla mnie natomiast to poszerzenie perspektywy i pokazanie, że stworzony przez Michała Cholewę świat po prostu się rozwija. Z rosnącym zainteresowaniem obserwowałam poczynania rządu i Służby Bezpieczeństwa Liberty dotyczące sojuszu z Unią i walki z terrorystami oraz prowadzenie polityki przez unijną ambasador, Evę Dunbar. Autor z dużym wyczuciem opisał polityczne mechanizmy i dyplomatyczne zagrania poszczególnych stron konfliktu, uwzględniając jednocześnie psychologię poszczególnych bohaterów.

Skoro już mowa o bohaterach, jest chyba o nich samych trochę mniej niż w poprzedniej części. Nie oznacza to, że są źle wykreowani czy nic o nich nie wiemy. Raczej poznajemy tu poszczególne postacie przez ich działania niż opis, co w gruncie rzeczy jest świetnym zabiegiem. Sam Wierzbowski coraz bardziej zyskuje moją sympatię i autentycznie współczuję mu wyborów, których musi dokonywać w czasie swojej służby wojskowej. Dużym plusem jest pokazanie wątpliwości targających Marcinem i jego stopniowe, coraz większe chyba wyobcowanie, które odczuwa.

Mamy także  w „Inwicie” więcej pułkownika Brisbane’a, którego opanowanie i umiejętności analityczne naprawdę podziwiam i mocno cenię niejednoznaczność tej postaci.

Brakowało mi trochę większej obecności oddziału Wierzbowskiego – Issakson, Weissa, Szczeniaka. Niby byli, ich cechy charakterystyczne dało się wyłapać, ale zostali trochę usunięci w cień, takie przynajmniej odniosłam wrażenie.

Jeśli macie ochotę na dobrą powieść z wartką akcją, ciekawą galerią postaci, opowiadającą o wcale niełatwych rzeczach – wojnie, polityce, wyborach moralnych, odpowiedzialności i sytuacjach absolutnie podbramkowych, powieść, w której możecie kibicować naprawdę świetnie wykreowanym postaciom, z których z pewnością jakaś przypadnie Wam do gustu, powieść o rozwiniętej, gruntownie zaplanowanej fabule – sięgnijcie po „Inwit”, nawet jeśli nie jesteście fanami gatunku. Bo jeśli jesteście, to dla Was pozycja obowiązkowa!


Cytat: 
"Przez chwilę zastanawiał się, kto go zgłosił. Może po prostu rutynowo sprawdzano każdą nową osobę wykrytą przez wszechobecne na ulicach i w budynkach kamery bezpieczeństwa? A może ktoś z hotelu, przypadkowy przechodzień? Spojrzał na niego i pomyślał: ten to nie wygląda na człowieka?" 

Ocena: 9/10



Książkę otrzymałam od wydawnictwa War Book dzięki życzliwości jej autora. 
Dziękuję za zaufanie.  : )



Wracam. Tak myślę. Nie obiecuję regularności, mam jednak nadzieję, że przynajmniej raz na dwa tygodnie uda mi się opublikować recenzję. Trochę "otrzaskałam się" już ze studiowaniem i chyba nauczyłam rozplanowywać sobie czas. 

Kolejnym powodem mojego powrotu jest zrecenzowana wyżej książka. Przyszła z wydawnictwa z zaskoczenia i to, że ktoś pamiętał o moich recenzjach, dało mi zastrzyk pozytywnej energii do kontynuowania tego, co przecież robiłam z zapałem już od dawna, a co nagle urwało się w październiku wraz z rozpoczęciem studiów i rosnącym stosem lektur.

Dziękuję wszystkim, którzy pamiętają i tym blogu i czasem tu zaglądają. 

Coś stało się z nagłówkiem, postaram się to naprawić. 

Pozdrawiam Was serdecznie,
StrawCherry. :  )


4 komentarze:

  1. Trochę nie moja tematyka, ale widzę, że oceniasz tą książkę naprawdę wysoko, więc zapamiętam sobie tytuł, może kiedyś przeczytam
    {ja-sie-dystansuje.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że choć trochę Cię zainteresowałam. : )

      Usuń
  2. Średnia bodajże 5.0 albo prawie 5.0 to nie jest już zwykłe "otrzaskanie się ze studiami" :D Hahahaha ale oczywiście gratulacje i średniej i współpracy :D Czekam na kolejne recenzje, a co do książki to ja akurat za militarnym science fiction nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciiii! No ale trzeba było się "otrzaskać", a wiesz, że ja półśrodków nie uznaję. ;p
      Dzięki! : )

      Usuń

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo