Harry Potter Broom -->

niedziela, 27 stycznia 2013

[21] Książę mgły

Tytuł: Książę mgły

Autor: Carlos Ruiz Zafón

Wydawnictwo: MUZA SA



Carlos Riuz Zafón to autor znany przede wszystkim z „Cienia wiatru” i „Gry anioła”. Żadnej z nich jednak nie czytałam, zetknęłam się za to z debiutancką powieścią tego autora, adresowanym (w przeciwieństwie do wyżej wymienionych) raczej do młodzieży „Księciem mgły”.

Książka opowiada o trzynastoletnim Maxie Carverze, którego rodzina z powodu wojny przeprowadza się do małego miasteczka nad brzegiem morza. Chłopiec nie jest zadowolony z tego, że musi opuścić miejsce, w którym mieszkał od urodzenia. W nowym domu dzieją się dziwne rzeczy. Podejrzany kot zyskuje sympatię ośmiolatki Iriny, młodszej siostry Maxa, wskazówki dworcowego zegara chodzą do tyłu, a za domem znajduje się dziwny ogród posągów.

Max szybko poznaje nowego przyjaciela. Siedemnastoletni Roland opowiada mu miejscową legendę o Księciu Mgły – czarowniku, którego statek zatonął niedaleko plaży. Mówi też młodszemu koledze  o historii domu, do którego się przeprowadzili. Należał on do doktora Fleishmanna. Długo wyczekiwany syn doktora, mały Jacob, zatonął wiele lat wcześniej. Jego śmierć skrywa jednak pewną tajemnicę… Czy stary latarnik pomoże chłopcom w jej odkryciu? Czy nurkowanie w pobliżu wraku okrętu jest bezpieczne? Czy kot Iriny jest zwyczajnym zwierzęciem? Kto nakręcił filmy znalezione w piwnicy?

Tajemnic w tej powieści jest sporo, przez co nie można się od niej oderwać. Czytałam ją chyba dwa czy trzy razy i jak na razie mi się nie znudziła. Ma niepowtarzalny klimat. Zafón świetnie buduje napięcie i potrafi zaciekawić czytelnika.

Językowo jest… w porządku. Jak na debiut, naprawdę dobrze. Chwilami gubiłam się co prawda w opisach akcji, a dialogi bywały jak na nastolatków zbyt sztywne, ale poza tym nie mam zastrzeżeń.

Postacie są sympatyczne, większość z nich polubiłam. Rezolutny, niezwykle dojrzały jak na swój wiek Max, jego zamknięta w sobie starsza siostra, Alicja, zaradny Roland i jego przyszywany dziadek – latarnik, skrywający wiele tajemnic. No i przesadnie entuzjastyczny pan Carver. Jego chyba nie można nie polubić, pojawienie się tego bohatera, zawsze wzbudza pobłażliwy uśmiech na mojej twarzy.

Mamy tu wątek romantyczny między Rolandem i Alicją oraz opowieść o rodzeństwie, mieszkającym przecież razem przez całe życie, a nie będącym ze sobą zbyt blisko. Dopiero traumatyczne przeżycia scalają brata i siostrę.

„Książę mgły” to wciągająca książka o zaskakującym i przejmującym zakończeniu. Z całą pewnością warto ją przeczytać. 


Cytat:
"(...)pewne obrazy z dzieciństwa zostają w albumie pamięci wyryte niczym fotografie, niczym sceneria, do której człowiek zawsze wraca pamięcią, choćby upłynęło nie wiadomo jak wiele czasu."

Ocena: 7/10

Przepraszam za to małe, jednodniowe opóźnienie.

środa, 23 stycznia 2013

Top 10: Ulubione postacie dziecięce w literaturze

Dziś pora na... Ulubione postacie dziecięce w literaturze !

Gdzieś pomiędzy robieniem mnóstwa innych rzeczy wstawiam w końcu Top 10. Kto znalazłby się w Waszym zestawieniu postaci dziecięcych?

1. Sara
z "Małej Księżniczki"


Sara jest uparta, ale i pełna empatii. to optymistycznie patrząca na świat dziewczynka o bujnej wyobraźni. Nigdy się nie poddaje. Uwielbiam ją od kiedy pierwszy raz przeczytałam tą książkę, a miałam wtedy może z 9 lat.


2. Cedryk
z "Małego Lorda"


Podobnie jak Sara od dawna jest jednym z moich ulubionych bohaterów. Uroczy, odważny chłopiec, który nie zna lęku. Dzięki mądrej i czułej mamie jest przyjaźnie nastawiony do otaczającego go świata i chętnie zmienia ten świat na lepsze. 


3. Jacopo
z "Atramentowej Trylogii"


Nie znalazłam żadnego zdjęcia ani obrazka, pewnie dlatego,  że był niewiele znacząca postacią. Mimo to, na zawsze go zapamiętam, choć Atramentową Trylogię czytałam ładnych parę lat temu. Jacopo był pyskatym, rozpuszczonym i apodyktycznym dzieckiem, choć nie była to jego wina. Dziecko samo się nie wychowa, a żadne z natury nie jest złe. Chłopcu brak było miłości. Matka nie potrafiła mu jej okazać, nie mówiąc już , o dziadku tyranie. A jednak, gdy przyszło stanąć po stronie dobra lub zła Jacopo wybrał właściwie i pomógł głównym bohaterom.


4. Wszystkie dzieci Ani Shirley
Z "Ani z Zielonego Wzgórza"


Jim, Walter, Nan, Di, Shirley i Rilla - cała gromadka ze Złotego Brzegu (dom dorosłej już Ani). Poświęcono im głównie trzy ostatnie części cyklu. Każde z dzieci jest inne, wyjątkowe na swój sposób. Wszystkie jednak mają bogatą wyobraźnię i poczucie humoru. Są to sympatyczne, pełne życia dzieciaki, których nie sposób nie polubić.


5. Pollyanna
z "Pollyanny"


Optymizm tej dziewczynki i jej zbawienny wpływ na innych oraz "gra w zadowolenie", polegająca na tym, by cieszyć się z wszystkiego, w którą ciągle grała, sprawiają, że to jedna z najsympatyczniejszych postaci literatury dla dzieci. 


6. Nel 
z "W pustyni i w puszczy"


Nel być może jest mała i chwilami naiwna, ale dzielnie znosi trudy podróży przez Afrykę. Dręczona chorobą i trudnymi warunkami wciąż pragnie żyć. I to żyć pełnią życia. Uwielbia zwierzęta i nie może patrzeć na ich nieszczęście. Mała ryzykantka (ja też chcę się pohuśtać na słoniowej trąbie!). Zabawna i odważna na zawsze pozostanie przeze mnie zapamiętana. 


7. Pete
z "GONE: Zniknęli"


Mały Pete cierpi na autyzm. Obdarzony jest również niezwykłą mocą, dzięki której stworzył ETAP.  Nikt tak naprawdę nie wie, do czego Pete jest zdolny. Praktycznie nie ma z nim kontaktu, jest pogrążony we własnym świecie. Lubię go, bo jest inny. To najbardziej intrygujące dziecko, na jakie napotkałam w literaturze. 


8. Rue
z "Igrzysk śmierci"


Sympatyczna, dzielna i zaradna Rue była jedną z najbardziej przeze mnie lubianych postaci w "Igrzyskach". Miałam łzy w oczach, gdy umierała. Bardzo wzruszył mnie jej los.


9. Prim
z "Igrzysk śmierci"


Losy Prim i jej śmierć również wzruszają. Miała zaledwie 11 lat, ale była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Wiele w życiu przeszła. Problemy w domu, potem siostra na Igrzyskach i wojna z Kapitolem. Prim, jak jej matka, chciała leczyć ludzi i miała do tego ogromny talent. Jej poświęcenie wywarło na mnie duże wrażenie. Przy tym wszystkim pozostała łagodną, pogodną dziewczynką. W filmie wyszła chyba odrobinkę zbyt poważnie. 


10. Elva
z "Dziedzictwa"


W wyniku błędu Eragona Elva wyczuwała ból otaczających ją ludzi. Jej moc zmuszała ją do pomagania im. Szybciej dorastała fizycznie. Zawieszona gdzieś pomiędzy dzieciństwem, a dorosłością, praktycznie nie miała bliskich. Jej życie składało się z cierpień innych ludzi. zawsze było mi jej żal, a skrzywdzona psychika Elvy jest intrygująca. To świetnie wykreowana postać. 

sobota, 19 stycznia 2013

[20] GONE. Faza druga: Głód i Faza trzecia: Kłamstwa

Tytuł:  Faza druga: Głód i Faza trzecia: Kłamstwa

Seria: GONE: Zniknęli # 3 i #4

Autor: Michael Grant

Wydawnictwo: Jaguar



Drugą i trzecią część serii GONE przeczytałam jedną za drugą i recenzuję je razem, bo… bo nie chce mi się ich rozdzielać  (ach, cóż za argument xD).  Poza tym niektóre sceny aż mi się mieszają.

Pod koniec „Fazy pierwszej” w Perdido Beach dopiero co skończyła się wojna. Ciągły strach panował nad dzieciakami pod kopułą ETAPu, gdzie, przypomnę, wszyscy dorośli i młodzież powyżej 15 lat zniknęli.

Druga część rozpoczyna się trzy miesiące później. Sytuacja wydaje się spokojniejsza. Sam jest burmistrzem, Edilio panuje nad wojskiem, Astrid to prawa ręka Sama, Mary dowodzi w przedszkolu. Lana mieszka w hotelu, zmęczona biegającymi za nią dzieciakami.  A Albert wciąż próbuje zarobić.

Pojawiają się jednak problemy. Najważniejszy z nich to głód. Słodycze i przekąski dawno się skończyły, podobnie jak większość zasobów McDonalda. Jest coraz gorzej. Zdesperowani mieszkańcy ETAPu zaczynają mordować własne zwierzęta, by zdobyć mięso. Nikt nie chce pracować. Przyszłość rysuje się raczej w czarnych barwach.

Nastrój głodujących jest coraz gorszy. Następuje rozłam społeczności na „odmieńców” (ludzi z mocą) i „normalnych”.  Konflikty przybierają na sile.

Dodatkowa groza to Cane i przede wszystkim Drake, czający się w pobliżu, czyhający, by uderzyć. No i potwór ze sztolni, Gaiaphage, pragnący zniszczyć ludzkość. Nie można też zapomnieć o zmutowanych zwierzętach.

Sam obarczony zbyt dużą odpowiedzialnością zaczyna się załamywać.

W trzeciej części początkowo znów nie jest źle. Głód wydaje się opanowany, system walutowy Alberta się sprawdza, Drake pozornie pokonany. Miastem rządzi Rada.

Ale Ekipa Ludzi zaczyna atakować „odmieńców”.  Wyłączony prąd utrudnia codzienne życie.  Pokonany Gaiaphage wciąż tkwi w umyśle Lany. Ci którzy mieli zginąć, nie są martwi. Pierwsza para ETAPu (Sam i Astrid) przeżywa kryzys. Pojawienie się Prorokini miesza ludziom w głowach. Mały Pete zaczyna przegrywać w swoją grę, która okazuje się mieć znaczenie. A gdzieś na wyspie piątka dzieciaków próbuje dostać się na stały ląd.

Autor utrzymuje poziom z pierwszej części, nieznacznie chyba nawet go podnosząc. Dynamiczna narracja z różnych punktów widzenia nie pozwala się nudzić. Ciągłe zwroty akcji trzymają czytelnika w napięciu. Opisy są plastyczne, dialogi naturalne.

No i fajnie, że dowiedzieliśmy się chociaż odrobinkę o tym, co dzieje się poza barierą.

Postacie rozwijają się, ich grono jest coraz większe. Z „nowych” najbardziej polubiłam dzieciaki z wyspy, Sanjita i spółkę, a najmniej Zila, podburzającego ludzi. Quinn przestał mnie irytować, Sama i Astrid nadal uwielbiam, Drake’a się boję, a Cane i Diana zaczynają zyskiwać moją sympatię. Ok, sympatia to może złe słowo, ale oni nie są źli do szpiku kości, jeżeli wciąż potrafią kochać. Intryguje mnie też mały Pete.

Problematyka wciąż ta sama, choć coraz szersza. Jak rządzić? Jak znaleźć równowagę pomiędzy ustalaniem praw, a egzekwowaniem ich? Jak mieć wszystko pod kontrolą, jednocześnie nie stając się tyranem? I czego potrzebuje społeczeństwo, by sprawnie funkcjonować?

Bo to właśnie zwraca moją największą uwagę w „GONE”. Nie groza i potwory, nie samo powstanie ETAPu, tylko rada miasta i jej problemy. Sam, przywódca, na którego głowę te wszystkie problemy spadają. Człowiek, któremu dano całą władzę, a potem zabroniono mu robić czegokolwiek. Kłamstwa dla dobra ogółu, które jednak do niczego nie prowadzą.

Serię czyta się coraz lepiej i już nie mogę się doczekać, aż zacznę czwartą część. Niestety, najpierw czeka mnie lektura szkolna  : /


Cytat:
"Ale kiedy rzeczywistość była beznadziejna, fantazja stawała się niemal niezbędna"

Ocena: 9/10



wtorek, 15 stycznia 2013

Na szklanym ekranie: Przed świtem. Cz.2


Ponieważ przez natłok sprawdzianów/prac domowych itp. dzięki nauczycielom, którzy pod koniec semestru uświadomili sobie, że nie mają z czego wystawiać ocen nie dodałam w sobotę recenzji, dziś nie zdążyłam z TOP 10, nie mówiąc już o przeczytaniu czegoś fajnego, napisałam szybko recenzję filmu. I jeżeli się spodoba, to recenzji ekranizacji będzie więcej. W końcu temat książkowy, prawda? Nie będą to notki regularne, nie będę też filmów oceniać. Ot, tak czasem napisze coś o tym, co ostatnio widziałam. "Na szklanym ekranie"

Dzisiaj film, który obejrzałam co prawda w listopadzie, ale pamiętam wszystkie szczegóły : D 

Pora na "Przed świtem. Cz.2" 




Tytuł: Przed świtem. Cz. 2.

Reżyseria: Bill Condon

Na podstawie: Stephanie Meyer, Przed Świtem


Nie wiem czy już wiecie, ale ja… delikatnie mówiąc za „Zmierzchem” nie przepadam. O ile książki są przeciętne, o tyle filmy beznadziejne. Stłamsiły całkowicie charakter postaci, uprościły już i tak prostą fabułę. A gdy widzę aktorów…

Mimo wszystko lubię czasem ekranizacje powieści pani Meyer obejrzeć. Kurczę, jestem masochistką. Ale lubię się ponabijać z tych filmów, ich głupota jest zabawna.

Do kina na „Przed świtem. Cz.2” zaciągnęły mnie koleżanki. Ubaw był od samego początku, bowiem akcja promocyjna polegała na tym, że przed wejściem na salę kinową dali nam chusteczki higieniczne. Wcisnęła mi je do ręki jakaś poczciwa kobiecina, patrząca na mnie z taką miną, jakby życzyła mi przyjemnych wzruszeń. Odwróciłam się do koleżanek: „zobaczcie, mamy chusteczki, w razie jakbyśmy się popłakały ze śmiechu”. Bilet do kina – 16zł, mina kobiety od chusteczek – bezcenna : D

Film mile mnie zaskoczył. Śmiem stwierdzić, że jest najlepszy z całej serii. Fabuła polega na czymś innym niż mizianie się Edwarda i Belli, a to duży plus (i ewolucja  w stosunku do poprzednich części). Ponadto było w nim urocze dziecko. Szkoda, że jego rolę ograniczyli do przytulanki Belli, dzieciak wypadł przez to sztucznie, a widać, że potencjał dziewczynka ma.

Postacie zbytnio się nie rozwinęły, ale aktorzy owszem, zwłaszcza Kristen Stewart. Chylę czoła. Ta kobieta w końcu, po czterech filmach, odkryła, że mięśniami twarzy można poruszać .

Edwarda nawet nie komentuję. Irytował swoją mimiką jeszcze bardziej niż zwykle.

Jacoba nadal uwielbiam, pomimo, ze to całe wpojenie podpada mi pod pedofilię.

Zakończenie? Rewelacja. Nie, serio. To nic, że zajeżdża komedią, w końcu jakiś ZAMIERZONY żart w tym filmie, ba, udany żart! Zaskoczyli mnie. Pozytywnie. To było coś czego się nie spodziewałam. No i wiem, że wielu ludzi, którzy przywiązali się do postaci, było przejętych tą końcówką (kocham minę kobiety siedzącej przed nami, która, w momencie, gdy różni ludzie się na ekranie mordowali odwróciła się w naszą stronę, bo wyjechałam pełnym nadziei głosem „może zabiją Edwarda”). Chociaż nawet mnie było smutno w pewnym momencie. Róbcie sobie z tymi waszymi błyszczącymi wampirami co chcecie, ale wara mi krzywdzić wilki!

Jest szansa, że kiedyś obejrzę ten film ponownie i w przeciwieństwie do pozostałych „Zmierzchów” nie zasnę na nim.

Uwielbiam scenę z Jacobem, rozbierającym się przed Charliem xD

I uwielbiam Volturi.

Tylko wywaliłabym początkowe sceny Belli jako wampira (polowanie, „napad” na Jacoba). Tak sztuczne, że nie mogłam ze śmiechu.

Nie jest to jedna z moich ulubionych ekranizacji, broń Boże. Ale znacznie przewyższa poprzednie z tej serii pod wszystkimi niemal względami. Był humor i akcja, były ładne ujęcia i muzyka.

Podobało mi się.


Książka vs. Film: Książka

środa, 9 stycznia 2013

Top 10: Ulubione męskie postacie z literatury (młodzież)


Dziś pora na... Ulubione postacie męskie w literaturze  (młodzież)!

Druga część ulubionych książkowych bohaterów sprawiła mi nie lada problem. Okazało się, że wcale nie ma tak wielu ciekawych nastoletnich postaci. Długo zastanawiałam się kogo tu umieścić, ale w końcu udało mi się sklecić zestawienie. A kto Waszym zdaniem powinien się w nim znaleźć?

1. Alek, Rudy i Zośka
z "Kamieni na szaniec"


To nie są wyłącznie postacie z kart książki. Alek, Rudy i Zośka (Maciej Alesy Dawidowski, Jan Bytnar i Tadeusz Zawadzki) żyli naprawdę. Ich młodość brutalnie przerwała wojna. Ta odważna trójka bez wahania walczyła za ojczyznę. Byli lojalni wobec przyjaciół, dobrzy, odważni i inteligentni. Prawdziwa przyszłość narodu. Niestety, zginęli w bardzo młodym wieku. W książce opisani zostali świetnie, najbardziej zaś polubiłam Alka. W scenach śmierci wszystkich trzech bohaterów miałam łzy w oczach.


2. Bliźniacy Weasley
z "Harry'ego Pottera"


Bądźmy szczerzy: Freda i George'a nie da się nie kochać. Są genialni. Ich żarty i dialogi nieustannie wywołują uśmiech na twarzy. Ponadto są odważni i lojalni. Nigdy się nie poddawali. Nawet w najtrudniejszych chwilach się nie załamywali, trudności starali się przezwyciężać poczuciem humoru. Mieli ogromny dystans do świata i siebie samych. Szkoda, że J.K. Rowling uśmierciła jednego z nich. 


3. Eragon
z "Dziedzictwa"


Eragon był odważny, bystry i zdolny. Potrafił przewodzić. Wykazał się zaangażowaniem w walce o Alagaesię. Co odróżnia go od innych książkowych bohaterów? Nie był wyidealizowany. Bywał irytujący, naiwny, uparty jak osioł. Popełniał błędy, ale zawsze potrafił się do nich przyznać i próbował je naprawić i właśnie za to trafił do tego zestawienia.

4. Staś Tarkowski 
z "W pustyni i w puszczy"



Staś był sympatycznym chłopakiem, bardzo inteligentnym, odważnym i zaradnym. Podziwiam go za to, że potrafił znieść trudy podróży po Afryce, a w szczególności za opiekę nad Nel.


5. Peeta Mellark
z "Igrzysk śmierci"


Wiecznie uśmiechnięty Peeta od razu zyskał moją sympatię. Dobry i odważny, od samego początku nie chciał stać się pionkiem Kapitolu.


6. Gilbert Blythe
z "Ani z Zielonego Wzgórza"


Gilbert trafił do tego zestawienia, a nie do Top 10 dorosłych bohaterów ze względu  na to, ze jako dorosły był przeciętny. Urzekał w wieku nastoletnim. Uroczy, wiecznie uśmiechnięty łobuziak uganiający się za Anią. Sympatyczny i inteligentny.



7. Harry Potter
z "Harry'ego Pottera"



Harry'ego cenię przede wszystkim za odwagę i za to, że sława nie namieszała mu w głowie. Za jego oddanie przyjaciołom i wiarę w nich. I nie cierpię filmowego Harry'ego. W ekranizacjach zrobili z niego głupka. Nic nie potrafi, nic nie rozumie. Inteligencją wykazuje się tylko w "KOmnacie Tajemnic", gdy Hermiona lezy nieprzytomna. Ta dziewczyna go ograniczała xD Przypomniało mi się, jak w kinie, na pierwszej części siódmej części (Boże, jak to brzmi) Harry wypowiedział najczęściej przez siebie wypowiadane w filmach zdanie "Nie rozumiem", a wkurzona mama mojej koleżanki na pół sali kinowek: "Niech mu ktoś to wszystko wyjaśni, on nic nie rozumie" : D


8. Treg Baldwin
z Heartlandu


Treg to lojalny, sympatyczny chłopak, który wie, czego chce w życiu. Jest czuły i troskliwy, świetnie dogaduje się z ludźmi, ma podejście do zwierząt.


9. Sam Temple
z "GONE"


Sam to nastolatek o ogromnych zdolnościach przywódczych. Choć bywa uparty i popełnia wiele błędów, ma odwagę zmierzyć się z własnymi lękami. Nie jest łatwo zapanować nad społeczeństwem przerażonych dzieciaków, gdy wszyscy powyżej piętnastego roku życia zniknęli. Sam radzi sobie całkiem nieźle.


10. Percy Jackson
z serii"Percy Jackson i bogowie olimpijscy"


Percy to chłopak szczery, odważny i uczciwy. Oddany wobec przyjaciół przeżył wiele przygód i zrobił wiele dobrego, ale pozostał skromny i za to go lubię. 

sobota, 5 stycznia 2013

[19] Maladie i inne opowiadania

Tytuł: Maladie i inne opowiadania

Autor: Andrzej Sapkowski

Wydawnictwo:  Supernowa



Jeśli ktoś nie czytał mojej recenzji „Wiedźmina” to powiem na samym wstępie: Andrzej Sapkowski  moim zdaniem jest genialny. Dobra, przygotujcie się na recenzję pełną „ochów” i „achów”, bowiem wśród moich gwiazdkowych prezentów znalazła się upragniona przeze mnie książka tegoż autora: "Maladie i inne opowiadania”.

„Maladie”  to zbiór opowiadań o różnorodnej tematyce, zupełnie z sobą niepowiązanych. Każde z nich poprzedzone jest komentarzem autora (geneza, anegdoty itp.). Już same komentarze są ciekawe i warte przeczytania.

Teraz parę słów o każdym z opowiadań.

  • Muzykanci

O kotach i innych zwierzakach, ale niekoniecznie pupilach łaszących się do ludzi. O zemście i karze za dręczenie bezbronnych. O muzyce, która, jak mówi przysłowie, łagodzi obyczaje.
Muzykanci to horror, atmosfera grozy jest tu obecna, tym bardziej, że jak to często u Sapkowskiego bywa, nie wszystko od razu rozumiemy. Czytając, czujemy nutkę niepokoju. To dobry horror.

  • Tantadarei!

Główna bohaterka, stroniąca od ludzi, nieładna (jak sama o sobie mówi), Monika wyjeżdża na wakacje do ośrodka wczasowego w pobliżu lasu. Tam poznaje sympatycznego Jacka. Ale nie dajcie się zwieść, ta historia to nie romansidło. Monikę zaczynają dręczyć dziwne sny, dziewczyna odkrywa też domek kobiety, która skrywa niejeden sekret… Kim tak naprawdę jest Jacek? Kim jest sama Monika? Szczerze mówiąc nawet po przeczytaniu „Tantadarei!” jeszcze tego do końca nie wiem, bo tutaj, podobnie jak w „Muzykantach” nie wszystko można zrozumieć i podobnie jak w „Muzykantach” czai się w tym opowiadaniu tajemnicza groza. Choć „Muzykanci” podobali mi się bardziej.

  • W leju po bombie.

Historia nastolatka, który przypadkiem wpadł do leja po bombie. Takiego pecha miał jednak nie tylko on. Akcja dzieje się w Suwałkach podczas nalotu bombowców i nikt tak naprawdę nie wie kto i o co walczy. „W leju po bombie” mówi nam o bezsensie wojny. Podobnie jak „Tantadarei!” nie jest to moje ulubione opowiadanie z tego zbioru.

  • Bitewny pył

To opowiadanie powstało jako żart. Miało imitować fragment powieści, nad którą Andrzej Sapkowski rzekomo wówczas pracował. Naprawdę podziwiam go za to, że nawet w krótkich opowiadaniach potrafi oddać charakter postaci. Tą garstkę ludzi z „Bitewnego pyłu”, walczących w przestrzeni kosmicznej i próbujących za wszelką cenę ocalić własne życie, naprawdę polubiłam i powieść o nich z chęcią bym przeczytała.

  • Złote popołudnie

Alicja z Krainy Czarów z perspektywy kota, wykreowanego przez Sapkowskiego w taki sposób, że już zwierzaka uwielbiam. Opowiadanie również.

  • Zdarzenie w Mishief Creek

Opowieści o czarownicach z Salem inspirowały już wielu pisarzy, nie dziwne więc, że i król polskiej fantastyki się za nie zabrał. I wyszło mu rewelacyjnie. Świetnie skonstruowana fabuła, różnorodne, dobrze opisane postacie. I ostrzeżenie przed niesprawiedliwością, za którą spadnie kara.

  • Spanienkreuz

Zaledwie pięć stron ku pamięci zbombardowanego w 1937r. miasta Guernica. Pięć stron o honorze i jego braku. Pięć stron o wojskowej dyscyplinie.

  • Maladie

„Dzieje Tristana i Izoldy” to beznadziejna lektura. Opowieść Sapkowskiego na jej podstawie wciąga i wzrusza. Narracja prowadzona przez Morholta, według oryginalnej wersji wroga Tristana,  zgrabnie opowiada nam legendarny romans. Historię miłości, bo w „Maladie” młodzi zakochują się w sobie jeszcze przed wypiciem miłosnego napoju i to przynajmniej ma jakiś sens. Nie dziwię się, że jest to ulubione opowiadanie autora. Rzeczywiście jest rewelacyjne.

  • Droga, z której się nie powraca.

Opowieść o czarodziejce Visennie i spotkanym przez nią mężczyźnie, Korinie.  Później, gdy autor zaczął pisać o wiedźminie, wpadł na pomysł, by główni bohaterowie „Drogi” byli owego wiedźmina rodzicami (dość wyrodnymi). Oboje są uparci i pyskaci, czyt. natychmiast zdobyli moją sympatię. Wreszcie klasyczne fantasy, wreszcie świat wiedźmina. A i fabuła ciekawa.

  • Coś się kończy, coś się zaczyna.

Fabuła? Ślub wiedźmina Geralta i czarodziejki Yennefer. Powrót większości ważniejszych postaci z początkowej części wiedźmińskiego cyklu, choć ukazała się jeszcze przed nim.  Jak mówi sam autor: "Jest to niezbity dowód na fakt, że >>wiedźmińska saga<< tworzona była według precyzyjnego planu, nie była, wbrew plotkom, pisana chaotycznie niczym rozgrywka role playing game, a zakończona wtedy, gdy autorowi się nudziło. To opowiadanie zostawiłam sobie na koniec i podobało mi się ono najbardziej, bo choć nie jest żadnym alternatywnym zakończeniem sagi, to cudownie było znów spotkać tych wszystkich bohaterów całych i zdrowych, takie swego rodzaju pożegnanie z tą serią.


Wszystkie opowiadania z tego zbioru mają ze sobą coś wspólnego: genialny styl, błyskotliwe dialogi, sporą dawkę inteligentnego humoru, ciekawą fabułę i intrygujące postacie. Z pewnością sięgnę po tę książkę jeszcze nieraz i Wam także gorąco ją polecam. 


Cytat:
"Och, Ciri, Ciri. Stoisz nad przepaścią, córeczko. Za twoją Mistle nie wystarczy tysiąc śmierci. Strzeż się nienawiści, Ciri, ona żre jak rak."

Ocena: 10/10


piątek, 4 stycznia 2013

Podsumowanie grudnia

Grudzień już za nami (chociaż, patrząc przez okno mam wrażenie, że jest raczej marzec). Co się w nim wydarzyło?

Trochę zaniedbałam Top 10 i ukazało się tylko jedno zestawienie. Wybaczcie. Świąteczna gorączka dopadła także i mnie. Poza tym nauczyciele nagle uświadomili sobie, że nie mają z czego wystawiać ocen na semestr i zaczął się nawał sprawdzianów/kartkówek/prac domowych itp.

Ukazały się cztery recenzje:


Jeśli chodzi o ocenę, to najwyższą w tym miesiącu było 5+ - otrzymały ją Kroniki Rodu Kane oraz GONE. Faza pierwsza: Niepokój. 

Gdybym jednak miała wybierać, która z nich bardziej mi się podobała, wygrałyby Kroniki Rodu Kane autorstwa Ricka Riordana.





W ankiecie na książkę/serię listopada również remis. Tyle samo punktów zdobyły:

Klątwa tygrysa. Wyzwanie i Klątwa tygrysa. Wyprawa - obie wyszły spod pióra Coleen Houck.




Zapraszam do głosowania na serię/książkę grudnia! 

Pozdrawiam i życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku!!! :)






środa, 2 stycznia 2013

Top 10: Książki przeczytane w 2012


Dziś pora na... Najlepsze książki przeczytane w 2012!

Z racji rozpoczęcia Nowego Roku lista najlepszych przeczytanych książek w 2012 roku. Chociaż co do niektórych nie mam 100% pewności, czy nie przeczytałam ich pod koniec 2011...

Poza tym zaniedbałam ostatnio Top 10 i chcę je wskrzesić.

Podsumowanie grudnia już niedługo.

I przepraszam, że nie było w sobotę żadnej recenzji. Nic mi się nie chciało, bo byłam wściekła, że zachorowałam na Sylwestra -.-

Dobra, bo się rozpiszę i tego Top 10 nie dodam.

P.S. Parę słów od siebie tylko do książek, których recenzji nie znajdziecie na tym blogu. Pod pozostałymi pozycjami - linki do moich recenzji.

1. Andrzej Sapkowski - Wiedźmin




2. Suzanne Collins - Igrzyska Śmierci




3. J.R.R. Tolkien - Władca Pierścieni



Klasyk literatury fantasy. Zabierałam się do niego już kiedyś, ale za pierwszym razem dotarłam tylko do połowy pierwszego tomu. Nie da się ukryć, że styl Tolkiena bywa trudny, jednak przy kolejnym podejściu do tej trylogii oczarował mnie. Świat wymyślony w najdrobniejszych szczegółach oczarował mnie. Wspaniała, wciągająca, niezapomniana przygoda, którą przeżywamy razem z bohaterami o zupełnie odmiennych charakterach, których łączy jeden cel: nie dopuścić do zagłady Śródziemia. Arcydzieło. Także na mojej liście: Top 10: Książki, które chcemy ocalić od zapomnienia, a ekranizacja tej trylogii w moim zestawieniu: Top 10: Najlepsze ekranizacje książek.


4. Aleksander Kamiński - Kamienie na szaniec.



Historia oparta na faktach, mówiąca o odwadze, poświęceniu i okrucieństwach wojny. Sympatyczne postacie, które powinny być przykładem dla młodych ludzi. Jedna z najmądrzejszych lektur szkolnych. Także na mojej liście Top 10: Książki, które chcemy ocalić od zapomnienia.


5. Rick Riordan - Kroniki Rodu Kane




6. Hanna Kowalewska - Zawrocie (części 1-4)




7. Lauren Brooke - Heartland (części 16-19)




8. Christopher Paolini - Dziedzictwo (Tom 1 i Tom 2)




9.  Anne Bishop - Trylogia Czarnych Kamieni




10. Michael Grant - Gone. (3 pierwsze części)



A co Wy ciekawego przeczytaliście w ubiegłym roku? 

Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!!!  : )

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo