Harry Potter Broom -->

sobota, 5 października 2013

[51] Achaja - Tom 3

Tytuł: Achaja - Tom 3

Seria: Achaja #3

Autor: Andrzej Ziemiański

Wydawnictwo: Fabryka słów


Nie tak dawno temu recenzowałam ostatnią część serii „GONE”. Przyszła kolej na pożegnanie się z kolejnym cyklem – tym razem „Achają” Andrzeja Ziemiańskiego.

Tym, którzy nie pamiętają, przypomnę, że miałam mieszane uczucia co do tej trylogii. Po finale nadal mam.

Właściwie cała fabuła toczy się wokół wojny. Mnóstwo tu opisów walk królestw Arkach i Troy, które łączą siły (bo tak im się opłaca) przeciw wspólnemu wrogowi – cesarstwu Luan. W dodatku gra toczy się o coraz większą stawkę, bp plany Zaana i Biafry prowokują Zakon, a to w świecie Achai siła, z którą niebezpiecznie jest zadzierać. Jak potoczą się losy wojowniczej księżniczki? Czy Zaan przejdzie do historii, tak jak planował? Czy ryzyko podejmowane przez Biafrę się opłaci? Co z dziewczynami z Arkach? Co z Chorymi Ludźmi? Co z Wielkim Księciem Orionem, co z Siriusem? Czy świat po wojnie będzie choć trochę znajomy? A może właśnie rodzi się nowa rzeczywistość? Jaką rolę ma do odegrania w dziejach świata czarodziej (chociaż właściwie to już demon) Meredith?

Kilka słów o postaciach. Sama Achaja jest zupełnie inną osobą niż ta, którą spotykamy w części pierwszej. Nie jestem pewna, czy jej rozwój mi się podoba, chyba w pewnych aspektach niekoniecznie, ale opisany jest dobrze, można go zrozumieć. Podobnie jest z resztą postaci. Ziemiański tworzy wcale niezłe charaktery, ludzi, którzy są kim są, bo coś w życiu przeszli. Jedyny problem mam z Biafrą. Kurczę, strasznie lubię jego inteligencję (co przypomina mi trochę Zaana), ale naprawdę mam dość, gdy co chwilę natrafiam na opis Biafry półprzytomnego, wiecznie wymiotującego z nadmiaru alkoholu. I gdzieś ulatuje cała sympatia do postaci, a na jej miejscu pojawia się obrzydzenie. Szkoda.

Opis zmieniającego się świata, ilustrujący dokładnie słynne twierdzenie, że „potrzeba jest matką wynalazku” to coś, co się w „Achai” naprawdę udało. Wszystkie odkrycia, dokonywane przez bohaterów, wszystkie ich nowe technologie i wynalazki, wieczne nawiązania do tego, jak będzie to wyglądało później, podkreślenie, że świat się zmienia – rewelacja.

Nie będę już mówić, jak bardzo irytował mnie wulgaryzm tej części, dość mówiłam o nim w poprzednich recenzjach i niestety zapewniam Was, że nic się pod tym względem nie zmieniło.

Jeśli chodzi o chaotyczny styl opisu pewnych rzeczy, to w finale jest nawet jeszcze gorzej. Wygląda to tak, jakby autor sam pogubił się w stworzonych przez siebie wątkach i miał duże problemy z ich pociągnięciem. Zwłaszcza razi mnie moment rozmowy Siriusa i Achai, gdzie im obojgu przypominają się wspólne zabawy z dzieciństwa. Moment uroczy, wzruszający i tak dalej, wszystko ładnie, pięknie, ale czyżby Ziemiański zapomniał, że Sirius nie ma, ba, nie może mieć, żadnych wspomnień o Achai, bo nie jest prawdziwym księciem Sirusem, a tylko się pod niego podszywa? Tylko ja dostrzegam tu nieścisłość, bo czegoś nie doczytałam, czy to jest naprawdę kompletnie pozbawione logiki?

A skoro o logice mowa: nadal nie wiem, co czarodziej Meredith robi w tej serii i po co jest jego wątek. Po co Ziemcy? Właściwie nawet Zakon nie odegrał jakiejś wielkiej roli. Jest sobie gdzieś w cieniu, ot i tyle. Ech, tyle niedopatrzeń, a mogłaby być z tej trylogii świetna książka.

Natomiast samo zakończenie zaskoczyło mnie. Zaskoczyło mnie, bo było świetne. Warto było przebrnąć przez całą serię właśnie dla tych kilku stron. Nie napiszę Wam, co w nich takiego ciekawego i  co mnie w nich urzekło, bo wtedy straciłoby urok. Ale wiedzcie, że jest dobre. Nie wybitne, nie wyciska łez czy coś, ale jest o co najmniej kilka poziomów wyżej od reszty książki.


Nie wiem czy sięgnę po serię „Pomnik cesarzowej Achai”. Nie wiem czy mam chęć zanurzać się ponownie w brutalnym, wulgarnym, chaotycznie skonstruowanym świecie. Ale nie żałuję czasu spędzonego z tą trylogią. 


Cytat:
"Można siedzieć i czekać, co przyniesie los, można też pójść za najbliższy róg i zobaczyć, czy tam jest coś ciekawego."

Ocena: 5/10

2 komentarze:

  1. No teraz to mi namieszałaś :D O ile po twojej recenzji pierwszego tomu, niekoniecznie chciałam sięgnąć po te książki, to recenzja drugiej oraz danie o zakończeniu trzeciej zdumiewająco zmieniły mój punkt widzenia. Wydaje mi się, że widziałam tą trylogię w bibliotece, więc... zapewne wypożyczę, by na własnej skórze przekonać się o tragedii bądź geniuszu jaki reprezentuje sobą autor. :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest dziwne, bo autor prezentuje mieszankę geniuszu z tragedią... xd

      Usuń

Popularne posty

The Hunger Games 32x32 Logo